Rozdział 35

10.9K 401 204
                                    

Ares

Była już druga w nocy, a ja dopiero teraz wracam z warsztatu do domu.

Mamy teraz w cholerę roboty, więc musieliśmy siedzieć aż kilkanaście godzin żeby się wyrobić ze wszystkim.

Ale na szczęście w końcu parkuje pod domem i w końcu zobaczę się z moją Neską.

Była dzisiaj na imprezę z przyjaciółmi, więc mam nadzieję, że trochę się odstresowała i spędziła miło czas.

Wszedłem do domu, który był otwarty?

Wzdycham, bo pewnie Nessa zapomniała o tym żeby to zrobić.

W domu było ciemno, więc pewnie już poszła spać.

Skierowałem się na górę i wszedłem do pokoju dziewczyny bez pukania chcąc sprawdzić czy śpi, ale zatrzymałem się w miejscu widząc coś, czego nie wyobrażałem sobie nawet w najgorszym koszmarze.

W jednej sekundzie poczułem jak robię się blady, a oddech staje mi w gardle.

Popatrzyłem zaszokowany na uda dziewczyny, nie wierząc w to co widzę.

Nie, nie, nie.

-Nessa?-Wyszeptałem, bardziej do siebie.

-Kochanie..co to jest?-Poczułem się gorzej niż jakbym dostał jebany wpierdol.

Moja dziewczynka się cięła.

A ja nic kurwa nie zauważyłem.

Moja dziewczynka robiła sobie, sama krzywdę a ja nic nie zauważyłem.

Kurwa, czułem jakby ktoś zabrał mi dostęp do tlenu.

Dlaczego nie zauważyłem tego wcześniej?

Dlaczego nie zauważyłem że moja księżniczka robi sobie krzywdę, tuż przed moimi oczami?

-Wyjdź-Próbowała grać twardą ale jej głos zaczął się łamać-Wyjdź Ares-Poweidziala kiedy nie zearagowalem.

-Nie odsuwaj się ode mnie, powiedz mi co się dzieje-Podeszlem do niej i złapałem za podbródek kiedy chciała odwrócić wzrok.

-Nic. Wyjdź-Jej oczy zaczęły się szklić-Proszę-Wyszeptała cicho, pociągając nosem.

Ale zamiast posłuchać tego co mówi kucnąłem przed nią, zaczynajac całować każdą ranę i przytulilem się do jej brzucha.

-Skarbie poradzimy sobie. Razem rozumiesz? Nie ty, nie osobno. Razem-Mój głos był stanowczy jednak w środku czułem się rozbity na milion kawałków.

Jak mogłem tego kurwa nie zauważyć?

Dziewczyna nie wytrzymała i wybuchnęła głośnym płaczem, nogi się pod nią ugięły i wylądowała naprzeciwko mnie, więc natychmiast przyciągnąłem ją do swojej klatki piersiowej, zamykając w ciasnym i wspierającym uścisku.

-N..nie dotykaj mnie-Wyszeptała, a jej głos zaczął się łamać-Nie dotykaj-Zapłakała, próbując się odsunąć, ale złapałem jej policzki, nakierowując jej spojenie na siebie.

-Kochanie co ty mówisz? Dlaczego mam cię nie dotykać?-Powiedziałem najbardziej miękkim głosem na jaki tylko, było mnie w tej chwili stać.

-Bo..bo..on..-Wybuchnęła jeszcze głośniejszym płaczem nie mogąc złapać oddechu.

-Hej..hej..no już-Szeptałem, próbując ją uspokoić-Nic się nie dzieje. Jesteś bezpieczna wiesz? Jesteś bezpieczna księżniczko-Dalej szeptałem, starając się żeby mój głos nie zaczął się łamać.

Bo czułem że serce już to zrobiło.

-N..nie..mogę..o..oddychać..-Ledwo powiedziała, łapiąc się za gardło.

-Csi..spójrz na mnie i naśladuj mój oddech dobrze?-Mówiłem cały czas, ale na nic się to zdało. Dlatego wziąłem jej rękę i położyłem na swojej klatce piersiowej, a następnie zacząłem powoli oddychać, tak żeby to czuła.

Nie wiem po jakim czasie zaczęła w końcu oddychać w miarę normalnie, ale wiedziałem że to jeszcze nie koniec.

Nigdy nie widziałem jej w takim stanie.

Co się stało księżniczko?

Przysięgam, że jeśli ktoś kurwa skrzywdził to go zapierdolę, własnymi rękami.

Popatrzyłem na dziewczynę, która nawet nie chciała na mnie spojrzeć, tylko dalej płakała, a ja przypominając sobie o jednej rzeczy zjechałem szybko wzrokiem na jej uda z których dalej leciała krew i szybko ściągnąłem z siebie koszulkę, przykładając ją do ran, tamując krwawienie.

-Nie..zostaw-Wyszeptała, słabym głosem, łapiąc za moją rękę i próbując ją odsunąć.

-Skarbie..proszę cię..

-Nie! Weź to ode mnie, rozumiesz?!-Odsunęła się, krzycząc-Weź to! Nie chcę tego! Nie chce..

Patrzyłem na nią z bólem w oczach, nie rozumiejąc zupełnie nic.

-Księżniczko...

-Nie! Nie! Ja..ja..nie chce..nie chce już-Przyciągnęła kolana do swojej klatki piersiowej, chowając w nich głowę, a jej ciałem wstrząsnąć głośny i emanujący bólem płacz.

Patrzyłem na obraz przed sobą, a moje oczy zaczęły robić się wilgotne.

-Neska..skarbie, czego mnie chcesz?-Zapytałem cicho, żeby jej nie przestraszyć i przesunąłem się w stronę dziewczyny, nie wiedząc jak zareaguje na ponowny kontakt.

-Ja..nie chce już żyć-Wyszeptała.

A moje serce właśnie stanęło.

-C..co?-Powiedziałem bardziej do siebie-Kochanie co ty opowiadasz?-Mój głos się załamał.

-Nie chce! Nie chce!-Zaczęła krzyczeć, wplątując sobie dłonie we włosy i ciągnąć za nie.

Natychmiast złapałem jej dłonie, a następnie wtuliłem jej ciało w swoje. Zaczęła bić mnie po klatce piersiowej, a ja jej nie powstrzymywałem.

Jeśli dzięki temu poczuje się chociaż odrobinę lepiej, to może mnie tak bić przez następne jebane godziny.

To końcu dziewczyna zaczęła tracić siły, zaciskając pięści na mojej koszulce, a jej głośny płacz rwał moje serce na kawałki.

Nie wiem ile tak siedziałem z dziewczyną w moich ramionach, ale w końcu usłyszałem jej spokojny oddech. Zasnęła wykończona ciągłym płaczem i emocjami.

Podniosłem się z Nessą na rękach i położyłem ją delikatnie na łóżko, patrząc z bólem na jej udo, które było całe we krwi.

Wcześniej nie pozwoliła mi go opatrzeć, dlatego teraz wstałem i poszedłem po apteczkę do łazienki.

Przemyłem rany i owinąłem je bandażem, starając się robić wszystko najdelikatniej, jak tylko potrafię.

Pocałowałem ją w czoło, kiedy zaczęła coś mówić pod nosem, przez sen, ale już po chwili znowu spokojnie spała.

Co takiego stało się pod moją nieobecność księżniczko?

love is treacherousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz