Rozdział 31

17.1K 471 243
                                    

Nessa

Spojrzałam na niego niepewna tego, co teraz myśli.

Czy już zaczął się mną brzydzić?

Czy żałuje że...

-Japierdole skarbie-Wyszeptał, a pod koniec głos zaczął mu się łamać-Japierdole-Powtórzył, a w jego oczach dostrzegłam łzy, które zaczęły moczyć mu blade policzki.

Co?

Ares Mornins płakał?

Płakał przeze mnie?

Płakał dla mnie?

Złapałam chłopaka za policzki i tym razem to ja ścierałam z nich łzy.

Tak bardzo bałam się mu to powiedzieć. Nie chciałam żeby mnie odrzucił.

Nie chciałam go stracić.

-Kochanie jak mogłaś pomyśleć że już cię nie chce, a co gorsza mogę się tobą brzydzić?-Mówił a pod koniec głos mu się załamał-Jak możesz myśleć że to wszystko twoja wina?-Popatrzył na mnie z bólem w oczach-Nigdy w życiu nie będę się tobą brzydzić i zrobię wszystko co w mojej mocy żebyś siebie pokochała wiesz? Zrobię wszystko co mogę żeby wbić ci do tej ślicznej główki, że nie miałaś prawa sama się poprosić o coś takiego. Nie miałaś prawa prosić się o nic. To on jest potworem, który nie zasługuje na nic innego jak śmierć.

W moich oczach pojawiły się łzy.

Ale nie ze smutku, tylko chyba po raz pierwszy raz w życiu ze szczęścia.

I właśnie wtedy zaczęłam czuć coraz więcej.

Z każdym kolejnym dniem czułam do tego chłopaka coś więcej.

Nie wiedziałam dokąd to ma nas zaprowadzić, ale na razie nie musiałam tego wiedzieć.

Nie musiałam, bo on był obok mnie. A to było coś czego pragnęłam najbardziej na świecie.

-Ares..ja nie wiem co mam powiedzieć, myślałam że...

-Csii nic nie musisz mówić. Jesteś cholernie silna i jestem z ciebie dumny księżniczko-Wyszeptał, całując mnie w czoło, a następnie mocno do siebie przytulił.

Nie sądziłam, że kiedyś odnajdę ramiona w których poczuje się dobrze i bezpiecznie.

*****

Postanowiliśmy zostać w mieszkaniu Aresa i jego znajomych na noc. Po naszej rozmowie jak w końcu wyznałam mu prawdę to zakończyliśmy ten tamat.

A przynajmniej na razie.

-Jesteś głodna?-Zapytał Ares, kiedy leżałam na jego klatce piersiowej a on obejmował mnie w tali.

-Nie.

Tak.

-Ale praktycznie nic dzisiaj nie jadłaś-Spojrzał na mnie marszcząc brwi.

-No tak..ale przez te emocje z całego dnia nie mam na nic ochoty-Mruknęłam, wymyślając coś, co będzie na tyle autentyczne żeby nie namawiał mnie do zjedzenia czegoś.

love is treacherousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz