Rozdział 41

9K 329 161
                                    

Nessa

Nie mogłam uwierzyć w to, co się dzieje. Nie dość że Ares zabrał mnie w nocy na to wzgórze i dał prezent, to jeszcze zrobił mi imprezę urodzinową.

To wszystko było jak piękny sen z którego nie chciałam się obudzić.

-Twoje zdrowie, kochanie-Uśmiechnęłam się do bruneta, który podniósł w górę kieliszek z bezalkoholowym drinkiem, ponieważ stwierdził, że ktoś musi ogarniać całą sytuację.

-No właśnie, zdrowie naszej kochanej przyjaciółki-Zaśmiał się dodając-A twojej dziewczyny przystojniaku-Prychnęłam na słowa Jasona, ale zaraz i tak wybuchnęłam śmiechem.

-No co prawda, to prawda-Dorównał mu Nolan-Ale zaraz kurwa! Czy ty nazwałeś go przystojnym?!-Oburzył się patrząc na Jasa.

-No tak, ale przecież nie przystojniejszym od ciebie-Zaśmiał się próbując naprawić swój błąd, co widocznie mu się udało, bo zaraz Nolan się zaśmiał.

Ale oczywiście każdy z nas wiedział, że to są żarty. I w sumie skończyło się tak, że chłopaki teraz ze soba kręcą, więc myślę, że lada moment, a utworzy nam się już trzecia para.

-Dobra kurwa, każdy z nas wiedział, że prędzej czy później ta dwójka skończy razem!-Krzyknął ze śmiechem Lucas, przerzucając rękę przez moje barki.

-Spierdalaj od mojej dziewczyny-Strącił jego rękę z moich ramion, a sam objął mnie w tali, przysuwając bliżej siebie.

Na co oczywiście, każdy z nas wybuchł śmiechem, a już za chwilę dołączył do nas mój chłopak.

Kurwa. Wreszcie mogę go tak nazywać.

-Tylko pamiętajcie, nie chce zostać ciocią w tym wieku-Susan popatrzyła na nas, próbując udawać powagę, co oczywiście kiepsko jej wychodziło.

-A ja to bym się nawet nie zdziwił jakby powiedziała, że już w niej jest-Zaśmiał się  Cameron na co oberwał w głowę od swojej dziewczyny.

-Oh. Jak kurwa romantycznie-Wtrąciła Linda na co Lucas zawtórował jej tym samym.

-Dobra kochani! Nie wiem jak wy, ale my lecimy na parkiet!-Jason wstał, ciągnąc mnie i Noemi za sobą na co zaczęliśmy się śmiać.

Później dołączyły jeszcze do nas dziewczyny, Nolan i Lucas, więc bawiłam się świetnie, wygłupiając się z nimi i co chwilę śmiejąc z różnych głupot.

-Idę się czegoś napić!-Krzyknęłam do ucha Emi na co pokiwała głową i wróciła do tańczenia z Lucą.

Coś czuję, że zaraz utworzy nam się kolejna para-Zaśmiałam się na własne myśli, ruszając w kierunku baru.

-Wodę poproszę-Powiedziałam w stronę barmana, opierając się o wysoki blat.

Cześć, ślicznotko. Postawić ci drinka?-Usłyszałam obcy głos obok ucha, a zaraz za nim dotyk na biodrach.

-Nie, dziękuję-Odwróciłam się w jego kierunku, chcąc zabrać jego dłonie ale on wtedy zacisnął je mocniej.

-No nie daj się prosić-Nachylił się nade mną.

love is treacherousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz