Ares
Opowiedziałem dziewczynie wszystko czego się dowiedziałem. Przez cały ten czas plując sobie w brodę że gdyby nie ja, to nic by się nie wydarzyło.
-Nes powiesz coś?-Powiedziałem zmartwiony, kiedy w dalszym ciągu milczała.
-Żartujesz sobie ze mnie?-Zaśmiała się bez entuzjazmu, ale dostrzegłem że jej oczy są lekko zaszklone.
I znowu złapało mnie cholerne poczucie winy.
-Chciałbym, księżniczko-Wyszeptałem, zakładając jej kosmyk włosów za ucho.
-Żartujesz-Jej głos zaczął się łamać-Proszę powiedz ze żartujesz-Popatrzyła na mnie z niemą prośbą w oczach-Ares..?-Po jej policzku spłynęła łza, którą wytarłem kciukiem. Lecz za nią zaczęły spływać kolejne.
Dlaczego tak cholernie bardzo boli mnie ten widok?
-Skarbie..nie płacz już dobrze-Po moich słowach dziewczyna jeszcze bardziej się rozpłakała, a ja poczułem się jeszcze bardziej chujowo.
Podniosłem ją, kładąc jedną rękę pod udami a drugą położyłem na włosach delikatnie ją przy tym głaszcząc, w celu uspokojenie.
Skierowałem się w stronę swojego pokoju i usiadłem na łóżku z Nessą na kolanach, która się we mnie wtuliła.
-Dlaczego muszę mieć tak popieprzone życie?-Wyszeptała w moją bluzę. Pociągając nosem.
Nie wiedziałem co miałem jej powiedzieć, w końcu nawet nie znałem jej przeszłości.
Więc nie mówiąc nic, cały czas trzymałem ją w ramionach, głaszcząc po włosach. Dając jej swoją obecność i wsparcie.
I w tym momencie uświadomiłem sobie że lubię tą pyskatą smarkule.
A nawet bardzo.
I z każdym kolejnym dniem coraz bardziej chciałem ją chronić, przed każdym złem tego popierdolonego świata.
-Jaką trzeba być suką żeby zrobić coś tak obrzydliwego?-Powiedziała. Kiedy zaczęła coraz bardziej się uspokajać.
-Nie wiem-Wyszeptałem w jej włosy. Wdychając ich wiśniowy zapach-Nie wiem Skarbie-Powtórzyłem ciszej.
Sam kurwa nie mogłem uwierzyć w to, jak można coś takiego zrobić.
-To dlatego mnie wtedy przepraszałeś?-Zapytała, podnosząc głowę z mojej klatki piersiowej.
-Tak. To moja..
-Chyba oszalałeś!-Warknęła. Patrząc na mnie zła i lekko marszcząc nos, co wyglądało naprawdę uroczo.
-Nie, nie oszala..
-Cicho bądź kurwa, teraz ja mówię!-Znowu mi przerwała, a ja uśmiechnąłem się patrząc jak znowu lekko marszczy swój nos-To nie była twoja wina. To mogło się zdarzyć nawet jeśli ona nie maczała by w tym palców. Więc nie chce znowu słyszeć jak się obwiniasz rozumiesz?-Powiedziała poważnym głosem, patrząc mi cały czas w oczy.
-Tak rozumiem skarbie..wszystko rozumiem-Przytaknąłem jej. Uśmiechając się pod nosem.
-Wiesz że nie musiałeś go znowu bić? Chociaż nie ukrywam że cieszę się że znowu ma obitą mordę-Zaśmiała się a ja razem z nią.
CZYTASZ
love is treacherous
Teen Fiction~I kto by się spodziewał że osoba która miała mnie naprawić zniszczyła mnie doszczętnie~ Kłótnie rodziców, wyprowadzka ojca z domu, nowy partner matki. To właśnie od tego momentu życie siedemnastoletniej Nees zamieniło się w istne piekło. Kiedy matk...