Rozdział 8

5.3K 160 36
                                    

Wpatrywałam się w okno siedząc w szkolnej ławce.

To dopiero czwarta lekcja a zostało jeszcze dwa razy tyle. Czuję się dzisiaj okropnie, nie tylko psychicznie ale i fizycznie.

Bolała mnie głowa i lekko brzuch ale to może dlatego, że ostatnio mało jadłam. Nie miałam apetytu, a poza tym chciałam być szczuplejsza.

Właściwie to już od kilku lat nie akceptuję swojego ciała. Ale teraz patrząc na te wszystkie dziewczyny, które mijam czy to na korytarzu szkolnym czy to na ulicy czuję się jeszcze gorzej.

Też bym chciała tak wyglądać.

-Zobacz kochanie schudłaś trzy kilo, teraz jesteś ładniejsza-Wyszeptał mi do ucha-Ale jeszcze drugie tyle i będziesz idealna- Pogładził mnie ręką po brzuchu i wyszedł z łazienki, zostawiając mnie z wagą leżącą przede mną.

47.0

Jeszcze tylko trzy kilo i  będziesz   idealna"

Z moich myśli wyrwał mnie dzwonek na przerwę. Spakowałam swoje rzeczy i wyszłam z klasy.

-Hej. Jestem Noemi-Podeszła do mnie blondynka trochę wyższa ode mnie. Była bardzo ładna. Zielone oczy, duże usta i ładna zarysowana żuchwa.

-Cześć, Nessa-Zrobiłam to samo co ona. Nie chciałam być wredna jeśli nie miałam
do tego powodu.

-Wiem że jesteś tu nowa i może miałabyś ochotę spotkać się po lekcjach? Oprowadziła bym cię też trochę po mieście i pokazała fajnie miejsca-Powiedziała z entuzjazmem cały czas miło się uśmiechając.

-Myślę że to nawet dobry pomysł więc zgadzam się-Uśmiechnęłam się do blondynki, a ona uradowana z mojej odpowiedzi tak po prostu mnie objęła jakbyśmy znały się od kilku lat.

Trochę zdziwiona i przestraszona jej nagłym ruchem po prostu stałam w miejscu ale ona oni trochę niezrażona tym że nie oddałam uścisku wymieniła się ze mną numerem telefonu i powiedziała że spiszemy się po lekcjach.

Jesteśmy już jakiś czas w kawiarni i tematów do rozmów nam nie brakuje.

Okazało się że mamy na prawdę bardzo dużo wspólnego. Polubiłam tą dziewczynę a znamy się dopiero kilka godzin.

-No i w tedy właśnie on mówi..

-Wychuchamy kolejnym niepohamowanym śmiechem kiedy Neomi opowiada kolejny żart.

Nawet nie wiem czy są śmieszne, ale z tą dziewczyną po prostu nie da się nie śmiać. I w takiej przyjemnej atmosferze mija nam kolejna godzina a później żegnamy się uściskiem, który tym razem oddaje i rozchodzimy w swoje strony, uprzednio obiecującą sobie że na pewno niedługo to powtórzymy.

****

Zeszłam do kuchni po wodę. Był już wieczór, ale nie musiałam martwić się tym czy kogoś obudzę, bo tata i Adele poszli wcześniej do znajomych i powiedzieli że wrócą późnym wieczorem.

A Ares w sumie nie wiem gdzie był. Czy w domu czy nie. Nie za bardzo mnie to interesowało.

Także nie musiałam wdawać się z nikim w niepotrzebne rozmowy na, które naprawdę nie miałam dzisiaj najmniejszej ochoty.

Dzisiaj na nic nie miałam ochoty.

Kiedy stałam przy blacie zza pleców usłyszałam głos osoby, której wolałabym już nigdy więcej nie słyszeć.

-A ty co dalej tu jesteś-To nie było pytanie tylko stwierdzenie-Jeszcze się stąd nie wyniosłaś?-Dokończył jadowitym głosem patrząc na mnie tak, jakby co najmniej chciał mnie zabić.

Wiedziałam, że mnie nie lubi. Zresztą ja jego też, no ale bez przesady. Przecież nic mu nie zrobiłam. I wbrew temu co on sobie myśli, ja też do końca nie chciałam tutaj być. Po prostu wybrałam mniejsze zło. A to w porównaniu z moim domem było jak niebo.

Nie licząc tego idioty.

-Tak, jak widzisz dalej tu jestem. Ale widzę że jesteś ślepy skoro tego nie widzisz-Odpowiedziałam ze spokojem nie chcą dać sprowokować się Aresowi.

-No proszę, proszę jaka pyskata-Prychnął-Nikt nie nauczył cię szacunku?-Patrzył na mnie ze złością.

No i co ja mu znowu zrobiłam? Sam zaczął. A ja coś czuję że ta kłótnia dobrze się nie skończy.

-A ciebie nikt nie nauczył że na szacunek trzeba sobie zasłużyć?-Uśmiechnęłam się słodko do niego.

-Ty i szacunek?-Zaśmiał się patrząc na mnie prześmiewczym wzrokiem-Pewnie się puszczałaś jak na dziwkę przystało. To teraz może zrobisz to, co potrafisz najbardziej-Uśmiech natychmiast zszedł mi z twarzy a on znowu się zaśmiał podchodząc do mnie.

W moich oczach pojawiły się łzy, a oddech zaczął przyspiesza

-Co ty wygadujesz?!-Krzyknęłam ledwo biorąc kolejny oddech-Nie masz prawdą mówić o mnie takich rzeczy!-Dalej krzyczałam patrząc na niego, jakbym chciała go zamordować i właśnie tego w tym momencie pragnęłam

-Nie znasz mnie i nic o mnie nie wiesz więc nie wypowiadaj się na mój temat, jeśli nie masz o niczym pojęcia-Wysyczałam z jadem w głosie.

-Po co tu przejechałaś co? Nikt cię tu nie chce-Zacisnął pięści-Pewnie dawałaś dupy na prawo i lewo starym oblechą, więc teraz pewnie szuka cię jakiś alfons a staremu wcisnęłaś jakiś kit o kłótni z matką-Wysyczał z jadem podchodząc do mnie.

A ja dopiero teraz wyczułam dość mocną woń alkoholu. Na jego słowa poczułam się jakbym dostała w twarz. Ale już to byłoby lepsze.

Jego słowa cały czas bębniły mi w głowie.

Nie. Tak się składa że byłam molestowana przez ojczyma. Ale o tym już nie musisz wiedzieć-Dopowiedziałam sobie w myślach wymijając go.

-Pierdol się Ares-Dodałam tylko i ze łzami w oczach pobiegłam do swojego pokoju.

love is treacherousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz