Rozdział 4

604 12 0
                                    

Conrad

Już lekko ponad dwa miesiące mieszkałem z Lily. Była bardzo kontaktowa i otwarta. Ale czasami miałem wrażenie jakby wolała naszego kota Marlboro niż mnie. Zawsze mnie rozbawiała gdy była taka potrzeba.

Wyskoczyłem z łóżka i pobiegłem do kuchni aby zjeść śniadanie. Jako, że mam pokój obok wspomnianej dziewczyny od jakiegoś miesiąca słyszałem coś co raczej słyszeć nie chciałem. Nigdy nie pytałem co to za szczęściarz ale wydawało mi się to co najmniej dziwne. Nawet ja nie uprawiałem seksu tak często. A na dodatek ona była tutaj dopiero dwa miesiące!

Schodząc do kuchni od razu ujrzałem dziewczynę jedzącą swoją nudną owsiankę z dodatkiem różnorodnych owoców aby nadać jej "kolorów" jak to mówiła. Miała na sobie koszulkę jakiegoś faceta co zauważyłem od razu bo była na nią dużo za duża. Jakaś czarna z białym napisem. 

-Siema - przywitałem się na co ona pomachała mi dłonią - Nie mowa? 

-Gardło mnie boli - wyszeptała 

Podszedłem do szafki wyjmując z niej płatki i mleko. 

-Jakoś w nocy nie bolało - zaśmiałem się. 

-Co ty mówisz? - znowu szeptała. Wiedziałem, że sprawiało jej to ból a ja teraz poruszałem temat ostatniej nocy. 

-Co to za szczęściarz pojawił się przez najbliższy miesiąc w twoim łóżku? - spytałem zalewając płatki mlekiem. 

Na policzkach dziewczyny pojawiły się rumieńce a ja kpiarsko się uśmiechnąłem. 

-Słyszałeś? - spytała na co ja pokiwałem głową - Cholera. 

-No to podasz mi chociażby jego imię? - dopytywałem. 

-Wątpię abyś chciał to wiedzieć. - rzekła na co ja się zdenerwowałem. Czyżby poznała Oliviera i jakoś się z nim dogadywała? Kurwa. 

-Mów - zarządziłem.

-No to będzie ich z jakieś dwadzieścia dziewięć. Mike, Thomas- zaczęła wymieniać. Po jakiś piętnastu dałem pass. 

-Kurwa dość. - odparłem pocierając twarz dłońmi. - Jesteś kurwa taka puszczalska? Damska wersja Oliviera Scott'a? 

Dziewczynie zaszkliły się oczy a ja poczułem lekkie ukłucie w sercu. 

Ma przeze mnie łzy w oczach tak samo jak było kilka lat temu.

-Przepraszam - wyszeptała wstając z krzesła z zamiarem pójścia do pokoju. 

-Nie. Lily kurwa nie! - rzekłem podchodząc do niej i tuląc aby się wypłakała we mnie. Chciałem ten ból wziąć na siebie bo była o dwa miesiące młodsza siostra ale jednak młodsza. - Przepraszam, że tak to zinterpretowałaś. Po prostu poniosły mnie emocje. 

Czułem coraz mocniejsze ukłucia w sercu gdy nie odpowiedziała a cały czas słyszałem jej szloch. 

-Przepraszam, że taka jestem - wymamrotała w mój tors. 

-Nic się nie stało. Tylko powiedz dlaczego - urwałem uścisk aby dotknąć jej podbródek by na mnie patrzyła. Jej zielone oczy pokryte łzami były całkiem skupione na mnie. 

Nikt nigdy przenigdy nie był tak bardzo na mnie skupiony. Nikt. Nawet mój ojciec.

-Po prostu po tym co się wydarzyło w Stanach boję się wchodzić w związek. Nie chce się bawić. Wolę mieć przelotne relacje. Ale to ich boli prawda? Oni liczą na coś więcej? - tłumaczyła. 

-Co się wydarzyło w Stanach? - spytałem łagodnie. 

-On.. - mówiła - on się mną bawił. Byłam pierdolonym zakładem! 

All it takes is your one whisperOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz