Rozdział 41

174 11 7
                                    

Liliana

Oczy cholernie mnie piekły. Jakby ktoś wsypał do nich pieprzu czy innego gówna.

Jak to Olivier może nie żyć?

-Niby kurwa jakie ma te dowody? - spytał Conrad.

-Nie wiem. - powiedział Simon.

Czułam się bezsilna. Tak jakbym miała się zaraz udusić własnymi łzami. Nie byłam zdolna czegokolwiek wypowiedzieć.

Jak on mógł nas tak zostawić?

Zniknął z dnia na dzień. Bez chociażby jednego słowa. 

-Ma kurwa w tej chwili powiedzieć jakie dowody ma do jasnej cholery.-warknął Conrad patrząc na przyjaciół. 

Simon zadzwonił do Nate'a i poprosił aby wrócił i wyjaśnił wszystko, abyśmy mogli na spokojnie porozmawiać. Przecież przez telefon to nie jest to samo.

Po jakiś na oko dziesięciu minutach brunet zjawił się w budynku. 

-Powiem wam ale pozwolicie mi palić marihuanę i inne ziółka w tym waszym tym cholernym pałacyku na obrzeżach tego cholernego miasta. - postawił szybko warunek. 

Conrad zastanawiał się chwilę, ale w końcu zezwolił znajomemu na używanie tego, na tym terenie. 

Brunet z kieszeni wyjął skręta i go zapalił, jednak większość zobaczyła  to dopiero po tym jak to zrobił. 

Dlaczego do chuja on nosił takie rzeczy w kieszeni?

Rozsiadł się wygodnie w fotelu po czym zlustrował każdego wzrokiem. 

-Mów co wiesz.- powiedział stanowczo Conrad.

Nate prychnął na słowa swojego znajomego.

-Ja nie wiem nic.- rzekł.- Może żyje może nie. Obok chuja mi to lata, jak mam być szczery. 

Facet siedzący obok mnie wstał i szybkim krokiem podszedł do kolegi.

-Ty kurwa robisz sobie żarty czy co?- warknął wściekle.- Pozwalam Ci jarać w moim domu. Słyszysz kurwa? Moim domu. Nie twoim. I to kurwa dlatego, że niby miałeś informację na temat. Dobrze kurwa wiesz jak jestem z nim zżyty! A ty kurwa co? Ty kurwa mówisz, że nic nie wiesz, i że obok chuja Ci to lata!

Chwycił go za szyję, po czym przydusił do ściany. 

-Co ty sobie kurwa wyobrażasz narkomanie jebany?- mówił dalej.- To, że matka dała Ci życie usypane różami nie oznacza, że w dorosłym życiu też tak będziesz miał. Ale Cię kurwa nie zajebie. Nie zabije Cię w obecności kobiety. 

Wiedziałam, że chodzi mu o mnie, dlatego poczułam się lekko zażenowana. Tak jakby oceniał mnie ze względu na płeć. 

-Zawsze mogę wyjść, jak coś.- powiedziałam cicho przerywając jego monolog, mający na celu przestraszyć niższego od niego faceta.

Spojrzał na mnie jednak nie rzucił żadnym tekstem.

Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie widziałam Conrad'a tak  bardzo wkurwionego.

-Zostań.-powiedział stanowczo.- Nie zajebie tego skurwiela w tym domu. Kto będzie czyścił te białe puchate dywaniki Elizabeth z krwi?- zadał pytanie retoryczne. - A z tobą chujku nie skończyłem, więc nie ciesz tak tej swojej głupiej mordy.

Chłopak wywrócił oczyma, jakby miał już go dość.

-Możesz dać mi po prostu spokój i będzie zajebiście. -odezwał się w końcu zrezygnowany.- Chociaż ci powiem, że fajnie się tak wisi.

All it takes is your one whisperOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz