Rozdział 25

316 14 2
                                    

Liliana

Obudziłam się w ramionach chłopaka gdy ten jeszcze spał. Powoli wyszłam z łóżka i skierowałam do łazienki.

Co my wczoraj odjebaliśmy? Czy ja naprawdę.. Ja pierdole.

Popatrzyłam w lustro. Teraz widziałam tyle niedoskonałości. Nigdy nie zawracałam sobie nimi głowy, jednak teraz myślałam czy nie powinnam być ładniejsza. Może gdyby było trochę więcej tu i mniej tam było by lepiej?

Przecież jak wygląda jego była! Ona jest przepiękna ja przy niej wyglądam jak menel.

No właśnie. Wychodzę dzisiaj z nimi. Czułam jak samotna łza spływa po moim poliku. Dlaczego nie mogę być ładniejsza?

Wyszłam do Oliviera a on już nie spał.

-Wyspana? - spytał lustrując moje nagie ciało. Jego wzrok zatrzymał się na mokrym policzku. - Płakałaś?

Wstał i podszedł do mnie. Objął ramieniem i pocałował w czubek głowy.

-Co się stało? - pytał.

-Jestem brzydka, prawda? - zapytałam. - Nie okłamuj mnie. Zobacz jak wygląda przy mnie Sophie!

-Wyglądasz lepiej od Sophie. - mówił. - Dużo lepiej. I wiesz co? Sophie miała trzy operacje plastyczne. A ty? Zero. I to się liczy. Nie mam ochoty spotykać się z plastikiem.

-Dziękuję. - wyszeptałam wtulając się mocniej w jego ciało. - Masz może jakieś ubrania? Nie chcę stać przy tobie zupełnie nago.

-Ubierz na razie bieliznę. - zaczął. - Później coś Ci znajdę.

Ubrałam bieliznę. Chłopak zrobił to samo.

Kierowaliśmy się do kuchni na śniadanie gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.

-Otworzę.- oznajmił podchodząc do drzwi.

Nie wracał przez długi czas więc postanowiłam sprawdzić sytuację.

-Kto przyszedł? - zapytałam tuląc się do jego ramienia.

Ujrzałam tą samą dziewczynkę, z którą Olivier był w kinie i starszego faceta. Mógł być nawet jego ojcem.

-To mój ojciec. - wydusił z siebie.

Czułam jak się rumienię. Poszłam do swojego przyszłego mam nadzieję teścia w bieliźnie, która ledwo co mi zakrywała.

-Zaraz wrócę. - powiedziałam zdenerwowana.

Pobiegłam do łazienki i ubrałam szlafrok. Był dużo za duży jednak wolałam to niż kurwa robić jakiś striptiz jego ojcu i siostrze.

-Co tu robisz? - warknął szatyn gdy wróciłam.

-Przyszedłem tutaj porozmawiać jednak widzę, że masz interes. - przewrócił oczami.

-Mieliśmy jeść śniadanie. - oznajmił Olivier.

-A tym śniadaniem byliście wy sami? - zaśmiał się. - Chociażby tą twoją podopieczną to mogę wziąść do łóżka.

-Po co brałeś tu Mię? - dopytywał. - Aby kurwa widziała jak się staczam? Bo co kurwa budzę się z dziewczyną w łóżku? To ty kurwa zmuszałeś mnie do ruchania pustych panienek w wieku dwunastu lat!

-Przepraszam.. - zaczął starszy mężczyzna.

-Nie mam ochoty już tego słuchać. Wypierdalaj! - rzekł trzaskając drzwiami.

Spojrzał na mnie zapewne sprawdzając moją reakcję. Stałam nieruchomo nie wiedząc co powiedzieć.

-Powiesz, że mam gówniane stosunki z ojcem i zakończymy ten temat? - pytał.

All it takes is your one whisperOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz