Rozdział 42

98 7 6
                                    

Liliana

Dłonie trzęsły mi się ze strachu.

Rzuciłam różę spowrotem na łóżko, tak jakby paliła żywym ogniem.

Kto do chuja, ją tu zostawił?

Zastanawiałam się o jaką zabawę chodzi. Będziemy grać w pierodlonego chowanego? Czy kurwa wymyśli, że zajebistym pomysłem będzie zagranie w rosyjską ruletkę?

Znowu złapałam różę z zamiarem wyrzucenia jej, jednak kolce kwiata uszkodziły moją skórę. Z dwóch palców, którymi ją złapałam zaczęła lecieć bordowa ciecz. Jednak nie nią się przejmowałam. Jedynym co teraz chciałam zrobić to po prostu ją wyjebać.

Wzięłam więc i poszłam do kuchni, gdzie znajdował się jedyny kosz w tym jebanym pałacu.

Zeszłam po schodach kompletnie zapominając o obecności Cornada i innych znajomych.

-No i ja jej wtedy mówię... - urwał Simon. - Oo Lilcia a skąd ta różyczka?

Zauważyłam błysk w jego oczach, co świadczyło tylko o tym, że już zdążyli coś wypić.

-Oh ta róża? - zapytałam głupio. - Ale jaka róża? Co  ty mówisz Simon. - schowałam szybko kwiata za plecy, a chłopak podrapał się po karku.

-Kurwa przysięgam, że miałaś różę. Albo może ten cudowny napój sprawił, że to widziałem? - powiedziawszy to wziął butelkę wódki i złożył na niej pocałunek. - Ja też Cię kocham ty mój maluszku kochany.

Przewróciłam na to oczyma, a reszta towarzystwa wybuchła śmiechem. Szybkim ruchem pomknęłam do pomieszczenia, dla którego tu zeszłam i szybko wyrzuciłam roślinę.

Gdy zamierzałam się wrócić zauważyłam postać stojącą przy blacie. Conrad mierzył mnie ostrym wzrokiem. Wiedziałam, że wszystko widział, jednak miałam pierdoloną nadzieję, że nie będzie zadawał żadnych pytań.

Jednak była to tylko nadzieja.

-Co masz do powiedzenia Lily? - zapytał głębokim tonem. - Od kogo ta róża?

Nie wiedziałam, czy mówić mu prawdę, czy lepiej nakarmić go słodkim kłamstewkiem.

Wybrałam jednak prawdę. Bo przecież nawet najgorsza prawda jest lepsza od słodkiego kłamstwa.

-Nie wiem. - wyszeptałam. - Weszłam do pokoju i ona już leżała na łóżku.

-Dziwne. - prychnął po czym wrócił do znajomych.

Wyszłam z pomieszczenia i szybkim krokiem poszłam do pokoju.  Gdy tylko przekroczyłam jego próg na łóżku zauważyłam kolejną różę.

Ona tu kurwa leżała czy ja mam zwidy? Czy on do chuja przed chwilą był w moim domu? W moim jebanym pokoju?

Chwyciłam szybko roślinę i znowu przeczytałam dołączony do niej bilecik.

To że wyrzucisz różę, nie oznacza, że zniknę i ja, szepcie.

Szepcie?

Czy on do chuja nazywał mnie szeptem? Myślał, że kurwa będę milczeć na jego temat? Nie ma kurwa opcji. Gdy tylko moja mama i przyrodni tata wrócą od razu im to powiem i niech kurwa zawiadomią odpowiednie służby.

Schyliłam się pod łóżko i rzuciłam tam różę, aby mieć jakikolwiek dowód w tej sprawie.

Głowa mi już pękała wszwach od tych wszystkich informacji. Tu Nate tu ten jebany psychol.

Stwierdziłam, że gorący prysznic to jest to czego teraz potrzebuję.

Wzięłam więc z szafy swoją czarna jedwabistą piżamę, po czym pomknęłam do łazienki.

All it takes is your one whisperOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz