Liliana
Siedziałam w samochodzie Conrada nie widząc co mam myśleć na temat tego co przed chwilą się dowiedziałam.
Prawie straciłam życie broniąc jakiegoś obcego mi faceta i poznałam Oliviera z innej strony.
Zaczęłam bawić się skrawkiem sukni rozmyślając dlaczego on zadzwonił.
-Conrad? - zaczęłam.
-Hm? - mruknął skupiając się na drodze.
-Po prostu zastanawiam się.. Dlaczego Olivier zadzwonił po ciebie? - zapytałam patrząc mu na twarz.
Jego mięśnie momentalnie się spieły a w oczach było zdezorientowanie mimo, że na mnie nie patrzył.
-Po prostu.. - myślał. - Gdy byliśmy młodsi. No może nie aż tak młodsi. Ale młodsi. Postanowiliśmy, że jak jedno z nas ma popełnić zabójstwo ma zadzwonić po drugiego. Później jednak zmieniliśmy to na morderstwa grupowe.
Jego twarz nie zmieniła wyrazu a ja nie wiedziałam co powiedzieć.
-A dlaczego tak panikował? - dopytywałam.
-Nie mógł dodzwonić się do mnie to zadzwonił do ciebie. - zaczął. - A co miał Ci powiedzieć, że właśnie chce popełnić pierdolone kurwa morderstwo i jest pierdolonym sze... - urwał jakby powiedział kilka słów za dużo.
-Jest? - dążyłam.
-Jest szefem swojej firmy? - bardziej zapytał niż powiedział to z przekonaniem.
-Jakiej firmy?- zadawałam kolejne pytania.
-Możesz przestać? - krzyknął. - Jego się pytaj o jego biografię nie mnie!
-Dobra przepraszam.- szepnęłam gdy już parkowaliśmy pod domem.
Wysiadłam z samochodu i przekroczyłam próg. Od razu ujrzałam kota leżącego przy moich butach.
Podeszłam do niego i zaczęłam go głaskać.
-Kurwa! - krzyknęłam patrząc w buty.
Ujrzałam w nich jego odchody.
Naprawdę? To były nowe buty!
Usłyszałam szybkie kroki dwóch osób. Od razu wiedziałam, że to mama i Charlie. Po prostu uczyłam się kroków. Jakoś tak z przyzwyczajenia gdy musiałam się chować.
-Co się stało? - zapytała moja mama.
-Marlboro nasrał mi do butów.- powiedziałam zrezygnowana. - Nowe buty..
-Jakie to były? - spytał Charlie patrząc na mnie.
-Air force 1. - odparłam od razu.
-Te? - dopytywał pokazując mi model obuwia na telefonie. Tylko potwierdziłam to ruchem głowy a ten zaczął coś klikać. - Jaki nosisz rozmiar?
-40. - rzekłam szybko.
-Zamówione. - uśmiechnął się a ja popatrzyłam na niego zdezorientowana. - Buty. Przyjdą we wtorek.
-Dziękuję. - wyszeptałam przytulając się do niego.
Najpierw nie wiedział co ma zrobić jednak chwilę później odwzajemnił uścisk.
-Ktoś na Ciebie czeka. - szepnął a ja popatrzyłam na niego zdziwiona. - Ktoś wchodził przez okno. Chyba myślał, że go nie usłyszę.
-Chyba wiem kto. - zaśmiałam się cicho kończąc uścisk.
-W końcu! - powiedziała moja mama. - W końcu wyglądacie jak rodzina!
Lekki śmiech opuścił moje usta gdy wchodziłam na górę.
CZYTASZ
All it takes is your one whisper
Roman pour AdolescentsOsiemnastoletnia Lilliana Miler przeprowadza się do swojego ojczyma po rozwodzie rodziców razem z matką ze Stanów do Włoch. Conrad Walker najpierw z dystansem podchodzi do przyrodniej siostry. Jednak nie chce zapoznawać jej ze swoimi znajomymi. Boi...