Rozdział 28

294 13 8
                                    

Liliana

Jak poparzona wyskoczyłam z samochodu wskakując na klatkę schodową. Zadzwoniłam do drzwi jednak nie zostały otworzone. Powtórzyłam czynność i w końcu zostały otwarte.

Ujrzałam w nich Oliviera z mokrą od płaczu twarzą i spuchniętymi oczami.

Rozłożyłam ramiona pozwalając wtulić się mu w moje ciało.

-Co się stało? - spytałam wchodząc do mieszkania.

Odkleił się ode mnie lustrując od góry do dołu.

-Byłem u niego. - wyszeptał.

-U kogo? - dążyłam temat.

-Ojciec. - wyszeptał a w jego oczach było coraz więcej łez. - Byłem u ojca.

Tuliłam jego ciało by poczuł się lepiej.

-Nie mam już ojca. - wydusił z siebie. - Nie będę go miał.

Czy Artur Scott umarł?

-Dlaczego? - dopytywałam.

-Wydziedziczył mnie. - szeptał tłumiąc kolejne napady łez. - Złoży karę bym nie mógł się zbliżać do Mii na pięćset metrów! Wiesz jak to dużo?

-Wiem Olivier. - mówiłam. - Dasz sobie radę masz jeszcze mamę..

I to było coś takiego czego pewna nie byłam. Nie wiedziałam jakie miał relacje z matką ani nic.

-Ona? - zaśmiał się kpiarsko. - To jest pierdolona alkoholiczka! Tylko jedno jej w głowie, kurwa.

-Może wyślesz ją na odwyk? - zaproponowałam.

-Jej już nic nie pomoże. - rzekł ostro. - Nie wiedziałem, że aż tak możesz mi spierdolić humor.

-Przyjechałam bo zadzwoniłeś! - krzyknęłam. - Nawet nie wiesz jak się przejęłam! Kurwa martwię się o ciebie!

-Ty? - wyśmiał. - Skoro tak masz mi pomagać to wypierdalaj za drzwi.

Facet, któremu zaufałam i rzuciłam wszystko by pojechać kazał wypierdalać mi z jego domu bo chciałam mu pomóc. Przecież sam zadzwonił!

-Dobra. - powiedziałam powstrzymując łzy. - Do zobaczenia.

Otworzyłam drzwi po czym nimi trzasnęłam.

Wyszłam z klatki szukając dobrze znanego mi niebieskiego pojazdu gdy usłyszałam krzyk.

-Lily! - wykrzyczał Olivier, który musiał wybiec za mną. - Zostań!

-Nie. - zaprzeczyłam. - Jadę do domu. Powiedziałeś, że mam wpierdalać także mnie już nie zobaczysz. Aa i dzisiejszy wieczór już nie aktualny.

Gdy odnalazłam wzrokiem pojazd brata podbiegłam do niego i zajęłam miejsce pasażera.

-Co się stało? - zapytał.

-Olivier ma jakieś problemy ale gdy chciałam pomoc kazał mi wypierdalać. - podsumowałam. - Więc tak tu się znalazłam.

Już teraz pojechaliśmy prosto do domu mijając przy tym szatyna, który wsiadał do czarnego pojazdu. Już nie znaczył dla mnie nic. Ani odrobinę. Mimo, że jeszcze kilka minut temu nazwałabym go całym swoim światem.

Olivier

Gdy poczułem się lepiej dopiero wtedy zrozumiałem co zrobiłem. Kazałem wypierdalać Lily mimo, że tak wiele dla mnie znaczyła. W końcu sięgnąłem komórkę i postanowiłem zrobić jeden mały ruch. Wrócić do starych czasów. Imprezy, duże ilości alkoholu, panienki na jedną noc i narkotyki. Tyle wystarczyło by mnie teraz uszczęśliwić.

All it takes is your one whisperOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz