Rozdział 34

306 21 2
                                    

Liliana

Obudziłam się w ramionach Oliwiera. Nie wiedziałam nawet kiedy usneliśmy.

Obróciłam się by spojrzeć na spokojną twarz chłopaka. Wyglądał tak dobrze. Te włosy opadające na jego twarz. Jego klatka piersiowa. Jego usta.

Wtuliłam się w niego mocniej chcąc mocniej czuć jego zapach.

Gdy przymknęłam oczy poczułam mocniejsze złapanie w tali. Spojrzałam na chłopaka a ten się uśmiechał.

-Nie śpisz. - wyszeptał z lekką chrypką w głosie.

-Skoro na ciebie patrzę to raczej oczywiste, że nie śpię. - zaśmiałam się kładąc dłoń na jego torsie.

-Znowu wylądowaliśmy w jednym łóżku. - powiedział skupiając na moich oczach całą swoją uwagę.

-To już się jest jak pierdolony bumerang. - porównałam. - Za każdym razem wraca. Trzeba zrobić coś innego.

-Rozwiń myśl. - rzekł zakładając moje włosy za ucho. - Masz piękny głos w ogóle. Mówiłem Ci to kiedyś?

-Nie nie mówiłeś. - przyznałam chcąc mówić dalej. - Chodzi o to, że trzeba zrobić coś innego.

-Czyli co? - dopytywał. - spaliśmy razem, uprawialiśmy seks, paliliśmy, całowaliśmy się. Kurwa wszystko już robiliśmy.

-I właśnie to jest problem kochany. - uśmiechnęłam się wyślizgując się z jego objęcia.

Wyszłam z łóżka aby zobaczyć że chłopak po chwili robi to samo.

-Wiesz, że nie mam twoich ubrać, prawda? - zapytałam patrząc na niego.

-Ta wiem. - odparł szybko. - I tak zaraz wrócę do domu.

-Nie zjesz śniadania? - pytałam.

-Nie. - zaprzeczył składając szybki pocałunek na mojej skroni. Sięgnął bluzę, która leżała przy łóżku a po chwili ją ubrał.

Przytulił mnie a ja poczułam mocny zapach jego perfum.

-Spotkamy się jutro. - wyszeptał w moje włosy. - Dobrze? Dzisiaj muszę załatwić jeszcze kilka spraw. Odrobinkę bolesnych spraw.

-Bolesnych? - szepnęłam a ten się ode mnie oderwał.

Potwierdził tylko ruchem głowy moje pytanie. Wyszedł z pokoju a ja wybiegłam za nim. W kuchni był tylko Conrad więc najwidoczniej rodzice byli jeszcze w pokoju.

Ubrał szybko buty machając przy tym mojemu bratu na pożegnanie.

-Do zobaczenia Lily. - pożegnał się.

-Do zobaczenia Olivier. - otworzyłam drzwi a on opuścił dom.

Zamknęłam drzwi patrząc na brata próbującego zrobić śniadanie.

-Lily. - powiedział marnie. - Chyba zjebałem płatki z mlekiem.

Spojrzałam zdezorientowana na niego.

Jak do cholery można zjebać płatki z mlekiem?

-Co? - zapytałam. - Jak zjebałeś tak proste danie?

-Chciałem dać im inny smak i dodałem soku pomarańczowego. - odparł. - Poskubałem te płatki i przygniotłem z mlekiem i sokiem. Wygląda jakby Marlboro się do miski zrzygał.

Zaśmiałam się podchodząc do niego. Rzeczywiście nie wyglądało najlepiej. Ciecz była pastelowo pomarańczowa a kawałki płatków pływały na niej.

All it takes is your one whisperOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz