Rozdział 44

51 8 1
                                    

Liliana

W końcu po paru miesiącach przerwy odważyłam się na spotkanie z Lucasem. Cały czas wypisywał do mnie jednak za bardzo przytłaczała mnie sytuacja z Olivierem aby mu odpisać. Wzięłam się wreszcie w garść i odpisałam jak powinno chłopakowi, z którym jednak weszłam w związek i nie powinnam była go w żaden sposób ignorować. Tym bardziej przespać się z innym facetem...

Weszłam na konwersację z osobą o pseudonimie "Lucas <3" i zaczęłam czytać wszystkie wiadomości, które wysyłał w tamtym czasie.

Lucas:Cześć chcesz wyjść?
Lucas:Lily odpisz dawno się nie widzieliśmy.
Lucas:Tak bardzo zaintrygował cię ten cały Olivier? Nie bądź głupia rodzice za chuja ci nie pozwolą z nim być.
Lucas: Bądź poważna to złoczyńca.
Lucas:Park dzisiaj o piątej.
Lucas:Nie przyszłaś.
Lucas:Odpłacisz mi się za to skarbie.
Lucas:Twoje ciałko mi zdecydowanie wystarczy.

Po przeczytaniu wiadomości na mojej twarzy pojawił się grymas spowodowany niezadowoleniem i obrzydzeniem. Dlaczego ja z nim byłam? Aby pokazać, że jestem zrównoważona i mogę kogoś mieć?

Nie czułam do niego zupełnie nic. Tak jakby ktoś kazał mi z nim być, chociaż w rzeczywistości tak nie było. Sama dobrowolnie zgodziłam się na ten pierodlony związek.

Napisałam do Lucasa krótka wiadomość o tym aby przyszedł do kawiarni, żeby w końcu się zobaczyć. Chłopak zobaczył szybko wiadomość i tylko potwierdziła swoją obecność.

Odłożyłam telefon na blat i wyjęłam batona prawdopodobnie Conrada, na którego w tamtym momencie napadła mnie duża ochota. Gdy miałam otwierać już słodycz zauważyłam swoje odbicie w lustrze.

Zawsze tak wyglądałam?

Nie wyglądam jak aniołki Victorii Secret to oczywiste, jednak nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo przytyłam. Oponka zwisała na moim brzuchu, a talia osy nie była już tak bardzo wyeksponowana jak kilka miesięcy temu. Uda były większe niż moje dłonie, a palce grubsze niż kiedyś.

Nie wyglądam już jak Liliana Miller. Miłość i te miasto mnie niszczą. Nie jestem szczupłą Lily, tylko spasioną. Z podgrążonymi łzawiącymi oczyma.

Odłożyłam batona bo straciłam na niego całkowicie ochotę. Miałam się spotkać z chłopakiem a wyglądam jak milion nieszczęść. Chciałam z nim dzisiaj wszystko zakończyć powiedzieć, że przestałam cokolwiek do niego czuć. Jednak w tamtym momencie cała moja pewność siebie odeszła w zapomnienie.

Podeszłam do niego szafy i wyjęłam z niej najluźniejszy szary dres jaki się w niej znajdował. Ubrałam się w niego po czym zasiadłam do toaletki, aby wykonać jak najmocniejszy makijaż, by nie widział tych nieprzespanych zapłakanych nocy przez moje podgrążone oczy. A także aby zakryć wszystkie niedoskonałości, które zawitały na mojej skórze.

Tona korektora była nałożona na moją twarz, tak samo pudru. Oszukiwałam sama siebie, że jak nałożę róż na twarz to może on da trochę koloru mojemu życiu. Chociaż bardzo dobrze wiedziałam, że tak się nie stanie. Bronzer miał być tylko aby podkreślić kości policzkowe, jednak wykorzystałam go po to aby trochę wyszczuplić twarz. Rzęsy doklejałam na chcące płakać z bólu oczy. Nie był to jednak ból fizyczny, tylko ten psychiczny. Na usta nałożyłam pełno pomadki ile błyszczyka, aby nie było widać jak popękane one są.

Przeszłam do łazienki, gdzie wyjęłam wagę i na niej stanęłam.

54.5 kg

Znowu przytyłam. Znowu znowu znowu kurwa. Byłam bezużyteczną brzydka dziwką. Nawet do najsłabszego filmu porno by mnie mnie przyjęli!

Spojrzałam na zegarek, że jest to czas wyjścia z domu. Wybiegłam więc z niego podążając do parku.

Gdy przekroczyłam próg parku od razu ujrzałam czekającego tam na mnie Lucasa.

-Cześć. - przywitałam się podchodząc do niego bliżej. Nie odpowiedział więc zaczęłam mówić dalej. - muszę ci coś powiedzieć.

-Ja tobie też. - rzekł niewiele później po mnie. - Musimy zakończyć tą relację. Poznałem ciekawszą, ładniejszą i nie ignorującą mnie dziewczynę. - odpowiedziałam mu tylko cichym okej i ruchem głowy. Byłam taka okropna z wyglądu, że mnie wymienił? - A ty co chciałaś powiedzieć młoda?

Spojrzałam na niego zdezorientowana, jednak po chwili zrozumiałam o co mu chodzi. Całkowicie zapomniałam o tym, że to ja miałam zakończyć z nim relację, a nie on ze mną.

-Nie no wiesz, teraz to i tak bez znaczenia. - ciągnęłam.- W skrócie chodziło mi o to samo o co chodziło tobie.

Spojrzał na mnie pokojowym spojrzeniem, po czym zlustrował moją talię i spojrzał na mnie z nie smakiem. Gdy zauważyłam jego minę, jak najszybciej zakryłam swój brzuch zakładając na niego ramiona.

-Przytyłaś. - wytknął mi. - Dobrze wiesz, że takich nie lubię. Właśnie dlatego z tobą zrywam. Straciłaś całkowicie potencjał do bycia jakąkolwiek modelką. Nieważne czy była by to Victoria's Secret, czy płacąca najniższą krajową agencja modelingowa we Włoszech. Zniszczyłaś samą siebie taka jest prawda.

Patrzyłam na niego czując jak wiele łez napływa mi do oczu. Zniszczyłam samą siebie. Byłam po prostu nikim. Zadawanie sobie bólu i moje własne cierpienie dawały mi...ulgę.

Obróciłam się na pięcie i jak najszybciej od niego odbiegłam. Wiedziałam bardzo dobrze, że to spotkanie może mnie zaboleć, czy kosztować łzami, jednak nie wiedziałam, że uderzy we mnie tak mocno.

Zapewnie jakby Olivier tu był powiedział by mi dokładnie to samo co Lucas. Że po prostu jestem spasioną bezużyteczną suką. Taką całkowicie do wyjebania i zostawienia na jakimś złomowisku czy coś.

Najwidoczniej miłość nie była mi pisana, a ból przecież jest w modzie.

Każdy przecież cierpi prawda? Jedni płaczą, że nie wyglądają jak Adriana Lima czy Barbara Palvin. Inni natomiast płaczą przez to, że nie żyje ich matka czy ojciec. Jeszcze inni przez śmiertelne choroby bliskich, a może nawet swoje własne.

Bo tak naprawdę to jednego dnia możesz mieć wszystko. Fortunę, masę samochodów na podjeździe, wypasioną wille z basenem, drogie ubrania. A na drugi dzień możesz to wszystko stracić. Wyleją cię z pracy, lub choroba zacznie cię męczyć. Nigdy nie wiesz, czy rano się obudzisz. Czy pocałujesz partnera lub partnerkę tak mocno jakby był to ostatni raz.

Zapewne tego nie zrobisz, bo stwierdzisz, że to głupie. A może siedzieć okazać, że to będzie wasz ostatni pocałunek czy przytulas w waszym życiu. Że jedno z was po prostu odejdzie bez słowa.

Bo tak naprawdę majątek, wygląd czy słowa nigdy nie zastąpią czynów. Nowe Lamborghini nie zastąpi nocy pod gwiazdami. Szpilki YSL nie zastąpią długiego przytulenia. Willa z basenem nie zastąpi wspólnie spędzonych chwil. Drogie ubrania nie zastąpią miłości.

Bo tak naprawdę rzeczy materialne nigdy nie zastąpią nam drugiej osoby, a ja dopiero teraz miałam się o tym dowiedzieć, kiedy zaczęłam przeglądać na oczy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 20 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

All it takes is your one whisperOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz