ROZDZIAŁ 1

3.7K 84 4
                                    

Dziś jest sobota, na zegarku wybiła 5.30 wstaje z łóżka ubieram oliwkowy komplet sportowy, który idealnie pasuje do moich oczu, schodzę po cichu do kuchni, skad biorę butelkę wody i idę biegać.

Nasza okolica jest w miarę spokojna, jest tu tylko 3 Wille, w tym jedna w której mieszkam. Dookoła otacza mnie przyroda, jak na marzec dziś w LA jest ciepło.

Kiedy zrobiłam 15 km wróciłam do domu, a na zegarze dochodziła godzina 7, szybko udałam się do pokoju, znajdował się on na dole obok sali kinowej, dawniej był tu pokój gościnny ale matka 2 lata temu stwierdziła że od teraz będzie mój gdyż czasem budzę ją rano i przez to robią się jej zmarszczki. Cóż nie widzi tego ze zmarszczki to się jej robią od tego jak czeka czasem do 4 w nocy aż kochana Laurencia zjawi się w domu po imprezie, ale przemilczmy ten fakt.

Wzielam szybki prysznic i zaczęłam czytać książkę, o 10 poszłam do kuchni zrobić sobie kawę. Reszta domowników wysługiwała się gosposia, ale ja nie lubiłam tego robić, wkoncu to nie jest takie trudne, będąc już w kuchni zrobiłam sobie kanapkę z serkiem philadelfia, łososiem i rukolą.

Kanapkę wraz z kawą zjadłam w pokoju, późnym popołudniem wyszłam z domu, na strzelnicę, co tydzień tam chodzilam, potem zawsze szłam na siłownię obok, kilka miesięcy temu poznałam tam Emily która trenuje tam boks, czasem jeśli mam więcej wolnego czasu, robię sobie dodatkowy trening z nią. W tym czasie stała się moją dobra koleżanką.

Nie zawiodłam się i blondynka rzeczywiście była na siłowni. Widząc jej minę zdecydowałam się aby na koniec treningu poćwiczyć z nią. Może nie były to jakieś zaawansowane ruchy ale wkoncu zawsze to coś.Na zakończenie spotkania poszliśmy coś zjeść, w pewnym sensie to była nasza tradycja. Dziś miałyśmy ochotę na kuchnię włoską, więc znalazłysmy się w knajpce która znajdowała się dwie przecznice dalej, ja wybrałam lasagne, a Emi tagiatelle. Oczywiście nasze pogafuszki nie miały końca że jak wróciłam do domu to była już 21. W domu nie zastałam nikogo co nie było niczym nadzwyczajnym bo zapewne rodzice byli na spotkaniu, a Lauren u jakiej koleżanki czy tam gdzie, a Jacob ten dom traktuje jak hotel więc jego tu spotkać czasem graniczy z cudem.

Zrobiłam sobie popcorn, wzięłam sok pomarańczowy oraz  szklankę. Moje zdobycze zaniosłam do siebie i położyłam na łóżku. Z szuflady wyciągnęłam laptop i na Netflix włączyłam Euforię. Spokojne oglądanie filmu przerwał mi gwar w salonie, tak pewnie znów ojciec zaprosił kogoś ze spotkania do nas.

Założyłam słuchawki i oglądałam dalej. Potem doszłam się umyć i  położyłam się spać.
Reszta weekendu minęła mi leniwie, z rzeczy bardziej produktywnych to policzyłam się trochę
Na poniedziałkowy sprawdzian z fizyki.
W dni szkolne moja rutyna wyglądała identycznie. Pobudka 5.30 bieg do 7, jakieś śniadanie, ogarnąć się, o 7.45 wyjechać moim ukochanym motorem MV Agusta F4 do szkoły, przemęczyć się tam kilka godzin, nie mam tam koleżanek, po kilku przypadkach moich koleżanek, które leciały tylko na moją kasę zwatpilam  w takie relacje jak miłość, przyjaźń. Do domu wracam tak 14:30-16.00 jakiś obiad, nauka, i chwila relaksu.

To już była dla mnie typowa rutyna i lubiłam ją.

Spłata Długów U MafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz