ROZDZIAŁ 18

2K 67 1
                                    

Zmęczony i wkurwiony po całym dniu wszedłem do willi, już nawet nie ukrywałem swoich emocji. Trzasnąłem drzwiami, żeby dać do informacji że lepiej do mnie nie podchodzić i udałem się do swojego pokoju. Wziąłem długi i orzeźwiajacy prysznic, wygrzebałem z garderoby koszulke i jeansy, udałem się na taras gdzie odpaliłem papierosa, zacząłem myśleć o wszystkim i o niczym, kiedy było już po 1 zebrałem się i położyłem się spać, chodz tak naprawde nie spałem już od kilku dni, i nadal się na to nie zanosiło.

-Wygladasz strasznie - stwierdzila moja siostra siedzac przy stole w jadalni i jedzac omlet

-Dzieki za komplement- mruknąłem i zabralem sie za picie kawy

-Dawno cie nie było

-Stęskniłas się za mną?

- Boże z tobą się nie da porozmawiać

-No już dobrze nie wzdychaj tak bo się zapowietrzysz

-Kretyn

- Udam ze tego nie słyszałem- to jest właśnie Blue, jak rozdawali cierpliwość to ona wtedy stała chyba w kolejce po głupotę. Do końca śniadania nic się nie odezwała. Wczoraj na balkonie stwierdziłem, że z rana zajmę się sprawami mafii, a potem udam się do Olivii.

Przez 2 tygodnie przychodziłem do niej codziennie, jej stan zdrowia, z dnia na dzień był coraz lepszy, dr. Emmanuel stwierdził że jak nie obudzi się do tygodnia to będą ją wybudzać lekami, ale one są szkodliwe dla zdrowia, dlatego lepiej jakby sama się obudziła

- Fo cholery obudź się wreszcie,  ile można spać - prychnąłem- Marco mówił że juz do reszty zglupiałem mówiąc do ciebie, ale ja mam nadzieję, że mnie słyszysz. Tęsknię za tobą, za naszymi  upojnymi nocami, których nie było tak wiele, ale ja cię pragnę, ale tak z uczuciem. Mimo ze znamy się niedługo otworzyłem się dla ciebie, niektórych znam ponad rok i nadal nie wiedzą że mam rodzeństwo, tak cholernie mi cię brakuje. Kurwa już 18, a mam jechać do klubu, co jak co ale Hektor to jest jednak chujowym szefem- pocałowałem ją w czoło i wyszedłem. Musiałem jechać do klubu, aby załatwić z dostawcą kilka spraw.

OLIVIA TAYLOR:

Do okoła otacza mnie ciemność nic nie widzę oprócz niej, zaczyna mnie to denerwować. W pewnym momencie zaczynam słyszę jakieś dźwięki, ale nie rozpoznaje głosu i słów, później znów nastaje cisza....

W pewnym momencie zaczyna docierac do mnie jakiś odgłos pik pik  pik pik, próbuje otworzyć oczy i udaje mi się, w pomieszczeniu panuje półmrok, czyli jest już wieczór lub noc, rozglądam się dokładniej. Zauważam że leżę na łóżku szpitalnym. Szpital

Nienawidze szpitali, kojarzą mi się, że śmiercią babci. Rozglądam się dalej, obok łóżka krzeslo, szafka, na ścianie po lewej okno na miasto Los Angeles? Przecież byłam w San Diego, ale tą restauracje poznam na drugim końcu świata, to musi być LA. Skupiam wzrok na sobie, mam na dłoni założony wenflon, do tego jestem podpięta do jakiś maszyn, moje przemyślenia przerywa ból głowy, chciałam wstać, ale rwący ból brzucha, mi na to nie pozwolił. Cholera

Wiem że zawsze przy łóżkach są guziki, aby zawołać pielęgniarkę, odnajduje tak owy i klikam. Nie musiałam długo czekać, bo po chwili ,jawiła się starsza kobieta w unifornie.

-Dzień dobry- powiedziała i popatrzyłam się na mnie

-Dzień dobry-wychrypiałam, nie wiedziałam że mój głos brzmi tak tragicznie. W tym momencie oddałabym wszystko za parę łyków wody

-Lekarz powinien przyjsc do 30min, aktualnie prowadzi operacje z 4 innymi, ale zostanie powiadomiony

Pokiwałam tylko głową w odpowiedzi, a pielęgniarka wyszła, próbowałam zrobić sobie retrospekcje co się działo, ostatnie co  pamiętam to jak bylam w San Diego i tam postrzelił mnie syn Sancheza, ja chyba też go postrzeliłem, potem ktoś mnie wziął na ręce, to chyba Marco, tak to był on. Nie wiem ile czasu tak rozmyślałam, ale w dalsze rozmyslenia przerwał mi lekarz

- Dobry wieczór jestem lekarzem nazywam się Emmanuel Scott, jak się pani czuje

-Boli mnie glowa, brzuch mnie trochę rwie i mam sucho w ustach -Wychrypiałam na jednym wdechu do doktora, ktory lustrował mnie wzrokiem i pisał coś od czasu do czasu na kartce

-Dobrze za chwilę pielęgniarka poda ci coś przeciwbólowego, jutro z rana zabiorę cię na badania. Chcesz coś jeszcze?

-Która godzina?

-23.46, jutro zadzwonię do pana Williamsa to napewno przyjedzie wcześniej- zmieszałam się, nie wiedziałam o kogo mu chodzi, musiał to zauważyć, bo zaczął mi się
przyglądać.

-Pamietasz go?

-Nie, znaczy tak, kojarze nazwisko, ale nie moge przypomnieć sobie czyje ono jest

-Zaniki pamięci czasem się zdarzają, możliwie ze to po lekach, jutro na badaniach wszystkiego sie dowiemy, proszę się tym nie martwić i pójść spać, organizm musi się zregenerować

-Dobrze dziekuje dobranoc- i teraz miałam jeszcze większy metlik w głowie, no bo pamiętałam to że mieszkam w apartamencie Lucasa, no własnie Lucas, co z nim, czyżby wcale mnie nie odwiedził, przecież sam dał mi to zlecenie. Ale moment, on miał na nazwisko na "W" jakoś nigdy mi się nie przedstawił tak oficjalnie, z resztą nadal unika tematów bardziej prywatnych. Ale Williams, to może być jego nazwisko. Stwierdziłam że jutro się zapytam o to lekarza, a teraz udam się w kraine Morfeusza, bo chyba przez te leki jestem senna.

Spłata Długów U MafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz