ROZDZIAŁ 26

1.5K 71 7
                                    


Zamarłam

Energicznie odwróciłam się i zobaczyłam dobermana. Z jednej strony poczułam ulgę że nie jest to nikt niebezpieczny, a z drugiej strach bo może mnie pogryźć. Stałam nieruchomo, pies mnie obwąchał, patrzył na mnie wyczekująca więc zaczęłam go skrobać za uchem, z nikąd pojawił się drugi pies wyglądający identycznie. Powtórzył czynności swojego poprzednika. Też go zaczęłam skrobać. Siadłam na brzegu fontanny i je głaskałam. W sumie nie są takie złe. Ale i tak wolę koty

LUCAS WILLIAMS:

Od naszej kłótni nie widziałem się z Liv, może zbyt pochopnie zareagowałem i bezpodstawnie osądziłem, ale wkurwiłem się. A przecież doskonale wiedziałem jaka ona jest. No prawie.

Postanowiłem z nią porozmawiać tylko tak na spokojnie, wyszedłem z gabinetu u skierowałem się do części dziennej. W salonie na fotelu siedział Hektor oglądając jakiś mecz, na pytanie czy widział dziewczynę powiedział że od 30 min jej nie widział. W pokoju o dziwo też jej nie było, sprawdziłem też łazienkę, garderobę. Spytałem się siostry która godzinę temu dostała mocny opierdziel i siedzi obrażona w swoim pokoju tam też pusto. W mojej głowie zaczely się rodzić różne myśli: Uciekła odemnie?  Aż tak bardzo mnie nie nawidzi? Gdzie jest? Czy jest bezpieczna?  Zrezygnowany wróciłem na dół do salonu gdzie zadzwoniłem do ochroniarza czy nie wyszła.

- Lucas... - zaczął przerażonym głosem brat

- Co ?

- Drzwi od tarasu są uchylone...

- To pewnie tam siedzi ale kurwa....- nie dokończyłem bo uslyszalem jej przerażony pisk- psy ! - krzyknąłem

- Cholera, przecież one ja tam zabija

Hektor wstal z kanapy i stanął przy drzwiach tarasowych

- Nic nie widać

- Debil - prychnąłem i wybiegłem do ogrodu, nie widziałem gdzie ona jest dlatego zacząłem wołać psy, chociaż one mnie nie lubią. Oczywiście że z wzajemnością, ale ktoś musi chronić  domu

- Alfa! Barry! Noga! - zacząłem je wołać, coraz bardziej byłem zdenerwowany. W dodatku nie było nigdzie słychać odgłosów Olivi.
Psy też były cicho, biegałem po ogrodzie jak wariat. Kiedy dobiegłem do fontanny zobaczyłem głowę Olivi. Odetchnąłem z ulgą, naprawdę kiedyś ją zamorduje. Podeszlem jak najciszej i zobaczyłem że drapie te sierściuchy (sarkazm, nic nie mam do psiaków autorka)

- Zazdrosny? - spytała, na początku nie wiedziałem o co jej chodzi, ale potem załapałem

- Popsułaś mi psy - zarzuciłem jej - miały pełnić funkcję obronna a nie funkcje miśka.

- Przesadzasz

- Dziwi mnie to że ciebie polubiły bo Hektorowi chciały odgryść rękę

- Wiedzą kto tu jest dobry - powiedziała z dumą

- Dobra chodź idziemy do domu - było już późno i zimno, a jeszcze mi tego brakowało żeby była chora. Popatrzyla na mnie przelotnie jednak w jej oczach nadal widziałem ból, nadal była zła o tą sytuację z dziś. Poskrobała psy na odchodne i wstała. Po czym ruszyła nie zwracając uwagi na mnie. Świetnie. Będę miał obrażona kobiete w łóżku. Teraz pytanie jak ją udobruchać.

- Te piranie cię nie pogryzły? -  spytał zszokowany Hektor

- Te piranie są cudowne pieseczki i one wiedzą kogo mają lubić - odpowiedziała mu z uśmiechem

- Nie mają gustu - prychnął

Już chciala mu odpowiedzieć, ale się wtrąciłem

- Dobra koniec Hektor idź do siebie bo wiesz co ma być jutro, a ty chodź do naszej sypialni zaraz tam przyjde tylko porozmawiam z Marco, bo mamy jeszcze jedna sprawę do obgadania

Hektor głośno wypuścił powietrze po czym skierował się w stronę schodów, Liv popatrzyla się na mnie i również podążała w stronę schodów. Ja poszłem do gabinetu, nalałam sobie wisky, upiłem łyk i zadowalałem się uczuciem jak ciecz spływała po moim gardle. Nie miałem nic do załatwienia z blondynem, poprostu chciałem zyskać trochę czasu i napić się przed rozmową z dziewczyną. Sam nie wiem jak się za to zabrać. Czuję że to będzie cholernie trudne. Nie wiem ile tak siedziałem wpatrując się w biurko, aż stwierdziłem że bardziej gotowy nie będę i udałem się do naszego pokoju gasząc światła na dole, zostawilem tylko te przypodłogowe i na podwieszanym suficie. Kiedy weszłem do sypialni Liv leżała bokiem przez co nie widziałem jej twarzy. Wziąłem orzeźwiajacy prysznic, po czym położyłem się obok niej delikatnie obejmując ją w talii.

- Wiem że nie śpisz - widziałem że jej klatka nie unosi się miarowo, tylko szybko i nieregularnie.  I tu cie mam.

- Co chcesz? - sykneła z jadem

- Ja? Porozmawiać z tobą

- Nie mamy o czym

- Właśnie że mamy, słuchaj wkurwiłem się jak cię nie zastałem w domu. Kurewsko się o ciebie martwię i nie chce żeby ci się stała krzywda

- Dlaczego?

- Ale co dlaczego?

- Martwisz się o mnie przecież łączą nas tylko akcje i seks - powiedziała niewzruszona i obróciła się w moją stronę aby popatrzyć mi w oczy

- Serio tego nie widzisz, gdybyś była laską od ruchania już dawno miał cię w dupie, pozatym nie mieszkałabyś ze mną. Ja cię kocham Olivia zrozum to do cholery - wyrzuciłem to z siebie i popatrzyłem na nią oczekując jej reakcji, napoczatku była w szoku, ale potem się do mnie przytuliła.

- Więc czy mam to rozumieć że jestem twoją dziewczyną? - zapytała niepewnie

- Tak masz to rozumieć Liv- złożyłem jej pocałunek na czole i oddałem się w objecia Morfeusza że spokojna głową.

Spłata Długów U MafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz