ROZDZIAŁ 42

999 44 0
                                    


Blue o dziwo się nie spóźniła i równo o 8.30 wyszłyśmy z domu. Salon z sukniami należał do jakiejś bliskiej znajomej Adele, która była znaną włoska projektantką Carmen Bocatto. W środku czekała już na nas Adele, która przywitała nas promiennym uśmiechem

- Witajcie, w końcu jesteście, masz już pomysł na sukienkę?

- Myslalam o sukni delikatnie rozkloszowanej, ale tak bez przesady, wesele będzie w kolorach bieli, zieleni i srebra

Projektantka jedynie pokiwała głową i zaczęła szukać sukni, po czym znosiła je obok przymierzalni, gdzie stał wieszak specjalnie na sukienki proponowane dla mnie, a ja w międzyczasie przeglądałam z moimi towarzyszkami suknie na wesele i święta. W oczy rzuciła mi się biała sukienka z bufiastymi rękawami, która była przylegajaca do ciała- byłaby idealna na przebranie. Przedstawiłam swój pomysł dziewczynom a one go zaakceptowały więc zaniosłam ją do przymierzalni. Po kilku minutach Carmen nas zawołała więc zaczęłyśmy oceniać propozycje.
Najpierw pokazała nam suknie typu syrenka, ale wiem że nie czułabym się w takiej dobrze, więc odpada tak samo jak te w stylu boho. Odrzuciliśmy też kilka sukienek które były zbyt rozkloszowane, więc koniec końców zostało 6 propozycji. W jednej koronka była tandetna, więc też odpadła z automatu tak jak ta która miała poszerzane rękawy.

Pierwsza która przymierzyłam była typu syrenki, lecz rozcięcie na prawej nodze popsuło tą idee, dwie kolejne kompletnie do mnie nie pasowały, a w tym przekonaniu utwierdziły mnie moje towarzyszki. Kolejna którą ubrałam była sukienka typu księżniczki, ale nie była przesadnie rozkloszowana.
Miała kilka warstw tiulu, na który zachodziła koronka od gorsetu, który nie uciskał mi brzucha i idealnie eksponował moje piersi, miała ona opadające rękawki, które można było odczepić. Kiedy już ja ubrałam wiedziałam że to ta. Wyszlam z przebieralni i odwróciłam sie wokół własnej osi

- Olivio wygladasz świetnie, bierzemy ? - zapytała Adele

- Bierzemy - potwierdziłam z zachwytem przeglądając się w lustrze

- Laska mówię ci Lucas nie pozbiera szczęki z podłogi, a w spodniach zrobi mu się taki namiot, że... - nie dokończyła bo matka podlała jej wymowne spojrzenie, które mówiło  "jeszcze jedno słowo a pożałujesz"

Na święta znalazłam sobie dwie sukienki - jedna bardziej elegancka czerwona przed kolano z dekoldem na zakładkę, a druga ciemno zielona z długim rękawem, sięgająca do połowy uda. Kiedy Blue szukała kolejnej sukienki (jakby cztery było za mało ) do sukni dobrałam jeszcze czarne buty na średnim klocku wysadzane kryształkami.

Po wyjściu z butiku odetchnełam z ulga, kierowca zapakował nasze zakupy do bagażnika, ale suknia ślubna i buty wzięła mama Blue aby Lucas jej nie zobaczył, a my ruszyłyśmy do galerii. Poszłam z Blue na ugodę że idziemy do jednego sklepu jaki ona chce a potem do drugiego sklepu który ja chce, ale jeszcze wcześniej poszłyśmy zjeść i takim oto sposobem wylądowałyśmy  na pizzy. Blue wybrała oczywiście sklep z kosmetykami, a ja księgarnie, zakupiłam tam trzy książki, papier do pakowania i wstążke, bo nie wszystkie prezenty które zamówiliśmy są zapakowane w papier ozdobny.

Takim oto sposobem znalazłyśmy się w domu dopiero o 16.29 Szczerze miałam dość, bolały mnie tak nogi, że odrazu skierowałam się do łazienki aby zrobić sobie relaksacyjna kapiel. I pomyśleć że kiedyś byłam największym przeciwnikiem wylegiwania się w wannie.

Przy okazji odrazu umyłam włosy bo  wątpię że jutro przed wyjściem będzie mi się chcieć. Ubrałam czarne leginsy i bluzę narzeczonego, wysuszyłam włosy, związałam w koka i skierowałam się na dół.
Na stole była rozłożona zastawa pod kolacje, więc wzięłam sobie jabłko I włączyłam jakiś serial żeby mi czas zleciał do kolacji.

***

- Kurwa - już któryś raz z kolei przeklął Lucas, aktualnie pakowaliśmy prezenty, ale jemu ni szło to za dobrze i się denerwował

- Spokojnie to tylko kawałek kartonu który musisz zapakować

- Taaa - mruknął, ale koniec końców udało się mu zapakować, wziął wszystkie prezenty i zaniósł do auta a ja udałam się do garderoby aby przyszykować stylizacje. Wachalam się która wziąść sukienkę, ale postawiłam na zieloną, do tego kabaretki i czarne sandałki na kilku centymetrowym klocku.

Z racji tego ze kilka godzin temu nawinęłam włosy na skarpetki - Tak to jest najlepszy sposób dla mnie na loki, wyszły mi bardzo ładne fale, makijaż składał się z podkładu, pudru i korektora na cienie pod oczami, bronzeru i roswietlaczs, postawiłam na delikatne kreski, mocno wytuszowane rzęsy, powieki pomalowane perlistym cieniem, delikatnie podkreśliłam brwi, a na usta pomadka w kolorze wiśni. Ubrałam się, popsikałam perfumami, w między czasie oczywiście przyszedł Lucas, dobrałam jeszcze bransoletkę i kolczyki. Kiedy zeszliśmy na dół, w holu narzuciłam na siebie płaszcz i wyszliśmy, dom został pusty, pilnowała go tylko ochrona.

Kolacja miała się zacząć dopiero za niecałą godzinę, a w willi gospodarzy kolacji byli już praktycznie wszyscy. Lucas przez całą trasę kreślił wzorki na moim udzie, ale ja byłam nadal spięta, w końcu poznam reszte jego rodziny, a sam dobrze wie, że nie lubię skupisk ludzkich.

Lucas otworzył mi drzwi i wystawił dłoń, powolnym krokiem ruszyliśmy do masywnych drzwi na których powieszony był wieniec świąteczny

- Będzie dobrze, nie stresuj się- szepną mi zanim drzwi się otworzyły, stanął w nich mężczyzna koło 70 - tki, ubrany w idealnie skrojonym garnitur, chyba tak jak każdy mężczyzna w tej rodzinie

- Witaj dziadku - skinął mój towarzysz

- Dzień dobry- odezwałam się i uśmiechnęłam

- Dzień dobry Vincent Williams

- Olivia Taylor

Weezlismy do środka, ściągnęliśmy okrycie wierzchnie i Lucas zaczął mnie ciągnąć w głąb domu, wnętrze było w ciepłych barwach i biła tu rodzinna atmosfera. Weszlismy do salonu, gdzie przy wielkim stole siedziało mnóstwo osób, każdy się że mną witał i wyglądał na wmiare przyjaźnie nastawionego, ale wiadomo pozory czasem mylą. Nie spodobał mi się jego wujek. Tomas? Patrzył na mnie z taką niechęcią, oczywiście z wzajemnością ale musiałam udawać że wszystko jest okej i uśmiechać się sztucznie. Babcia rodzeństwa - Helen to cudowna kobieta, rodzinna i taka ciepła, chciało mi się śmiać jak zbebształa swojego syna za to że nie tak się kroi indyka, na co on zrobił minę która mówiła jedno - litości.

Kuzyni Lucasa - Paolo, Viktor, Antonio, Caesar, Eros w takim rodzinnym gronie nie wyglądali na członków mafi, a Viktor bawiąc się z dzieciakami wyglądał prześmiesznie,  no wyobraźcie sobie chłopa 1.85 na oko, szeroki w barach, cały w tatuażach siedzący na dywanie i bawiący się samochodzikami

Vanessa i Kylie, czyli ich kuzynki gadały głównie z Blue, ale co się dziwić w końcu pewnie większość życia spędziły razem, a starsi między sobą. Od czasu do czasu zamieniłam kilka zdań z Leonor, wkoncu trochę spędziła u nas w domu. Byłam szczęśliwa że nie byłam w centrum, bo przynajmniej czułam się chociaż trochę komfortowo.

Kiedy przenieśliśmy się do salonu gdzie stała ogromna choinka, a pod nią mnóstwo prezentów, wiedziałam że to już czas. Prawie godzine zeszło nam na odpakowaniu prezentów, ja dostałam zestaw kosmetyków, czerwona krótką sukienkę od Blue, i naszyjnik z perełkami.

- No to teraz chyba czas na najbardziej wyczekiwany prezent od nas- wszyscy spojrzeli się na Lucasa, wiedzieli o co chodzi, on przyciągnął mnie do siebie i położył rękę na moim brzuchu

- Ty mówisz czy ja mam powiedzieć- zapytał się mnie ale dałam mu znak żeby mówił- więc będziemy mieć syna - odparł dumnie

- Za dużo facetów w tej rodzinie - burknęła Leonor

- Ale patrząc na dzieciaki to jest tylko no teraz już 2 chłopców i 4 dziewczynki - stwierdził mój przyszły teść

Posiedzieliśmy jeszcze chwilę, ale kiedy oparłam już głowę o ramię bruneta, stwierdził że na nas już pora. I tak byliśmy dłużej niż na początku zakładaliśmy.

Spłata Długów U MafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz