ROZDZIAŁ 46

834 41 5
                                    

LUCAS WILLIAMS:

Strzelanina rozpętała się na dobre, większość gości zostało bezpiecznie ewakuowanych, teraz zostali tylko uzbrojeni mężczyźni.

- Scott ty chuju wiem że to ty, wyłaź - wydarłem, moja cała cierpliwość poszła się jebać

Zastrzelilismy wiele jego ludzi, nie wiem czy Hektor czy ojciec ale któryś z nich go zauważył i strzelił. Zabił go. Smutne. Wkońcu pozbyłem się problemu. Zostałem jeszcze chwilę żeby wydać rozkazy moim ludziom i pożegnać się z gośćmi. Bedac w windzie spojrzałem na zegarek 3 godziny, niezły czas, przeważnie schodziło nam dłużej.
Przed drzwiami nie stał żaden z ochroniarzy, a powinien ktoś stać, weszłem do apartamentu i myślałem że krew mnie zaleje , nie było tam Liv, ba nie było nawet śladu który mógł świadczyć o tym żeby tam wogule doszła. Myślałem nad tym że mogę mieć kreta i Scott nie atakuje bo wie że na niego czatuje, czy mógłby być nim Brandon?  Zadzwoniłem do ojca

- Liv nie ma, kurwa w ogóle nie było jej w tym pokoju, mogą ją mieć

Ojciec rzucił wiązankę przekleństw, a ja zarządziłem zbiórkę w głównej sali aby omówić dalszy plan działania, zanim przyszłym okazało się że Marco oddelegował już 3 osób do przeglądnięcia monitoringu

- Brandon wyniósł ja tylnimi drzwiami z jakimś innym facetem nie kontaktowała- poinformował mnie Marco czytając SMS

- Kurwa mać! Trzeba jej szukać, ona za chwilę będzie rodzić- w tym momencie zdałem sobie sprawę- cholera przecież ona już może nawet teraz urodzić

- Lucas uspokoj się chłopaki już szukają tego samochodu po tablicach, zbieraj ludzi i opracujemy plan odbicia ich - zdawało mi się że tylko on zachowuje trzeźwe myślenie, bo ojciec wydzwaniał do ludzi a Hektor poszedł do nich patrzec na kamery

- Mama, Blue i reszta kobiet bezpieczne? - upewniłem się - Dobra mówią nam w którą stronę pojechali i zaczynamy przeszukiwać tamte tereny.

- Zachód, zachodnie tereny, blisko morza czarny SUV - wbiegł Hektor i wykrzyczał co ustalił

- Szerokie tereny, ale dobra dzielimy się na 4 grupy i idziemy szukać, jeszcze nie są daleko - zarządziłem. Ja pojechałem z Marco i dwoma ochroniarzami, siedziałem z tyłu i wpatrywałem się tępo w szybę

- Stary znajdziemy ich - położył mi rękę na rameiniu

- Liv mówiła że czuję się obserwowana, pozatym ja sam oddałem ją w ich ręce, pamietasz że podejrzewaliśmy że mamy kreta? To był Brandon, ona poszła z nim to moja wina

- Do kurwy nędzy ogarnij się, nie gdybaj tylko rusz dupe i jej szukaj, to Ci się stało już się nie odstanie, a Brandona odstrzelisz, teraz skup się na niej i na swoim synie

- Wiem

Reszte drogi przesiedzielismy w ciszy. Szukaliśmy jej będąc w stałym kontakcie z innymi, już robiło się jasno kiedy zadzwonił do mnie ojciec że znaleźli tego SUV- a ale wygląda na podstawiony i są ślady innego auta, więc w tamtym miejscu mogli ja przekazać innej. I znów byliśmy w martwym punkcie.

- Marco nie wiem co robić- pierwszy raz od dawna czułem się tak zgubiony

- A miała jakiś nadajnik w biżuterii czy coś

-  W biżuterii nie, w telefonie  ale on został

Do 10 rano szukaliśmy, potem wróciłem do domu aby się umyć i przebrać i odrazu pojechałem do ojca, tam była cala baza dowodzenia. Marco spał na fotelu w gabinecie ojca, ale kiedy trzasnąłem drzwiami obudził się

- Co mamy?

- Ci co spierdolili rozproszyli się i wylecieli pierwszym lepszym lotem, ściągniemy ich ale dopiero jutro tu będą, autem też był SUV

- Kurwa nie mogę czekać do jutra - wziąłem głęboki wdech - Nie spierdolili poza miasto bo nagrałby to kamery więc plan wyglada tak: przeszukujemy wszystkie miejsca w obrębie 5km od miasta gdzie mogłaby być przetrzymywana.

Postapilismy według planu, mieliśmy jedna wspólną mapę i każdy zaznaczał punkt w którym był a Liv nie było. Było już po 16, a my kurwa nadal nie mamy nic. Siedzieliśmy i obmyślaliśmy kolejny plan kiedy Blue zaczęła  na początku piszczeć a potem wrzeszczeć i wołać  nas, jak poparzeni z bronią wybiegliśmy z pomieszczenia, a to co zobaczyliśmy w korytarzu sprawiło że miałem ochotę strzelić sobie kulke w łeb.
Stała tam moja Liv, cała popłakana i poobdzierana, ale najbardziej załamał mnie fakt że urodziła. Kurwa a miało być tak pięknie. Wziąłem ją w swoje ramiona i przytuliłem.

- Lucas - zaszlochała- Musisz go znalesc. rano... w nocy urodziłam.... widziałam go... ma twoje oczy.... potem dali mi coś..... zasnęłam.... obudziłam się w środku lasu.... - zaczęła jeszcze bardziej płakać a ja byłem już wkurwiony do granic możliwości. Mają moje dziecko. Mojego syna. Ich szef nie żyje, a oni nadal coś kombinują

- Już spokojnie- zacząłem ja gładzić po plecach- znajdę go, obiecuje, przyniosę Ci, a teraz pójdziesz z Blue się umyć i pojedziemy do szpitala zobaczyć czy wszystko okej, dobrze? - pokiwała delikatnie głową a ja zaniosłem ją do swojej łazienki, za mną snuła się moja siostra.

Kiedy weszlem do gabinetu był już tam Hektor, ojciec, blondyn i szef ochrony, patrzyli na mnie współczującym wzrokiem

- Trzeba popytać czy nie przynieśli noworodka do jakiegoś domu dziecka i.... i kurwa nie wiem - opadłem na fotel z bezsilnosci

- Lucas- podniosłem wzrok na ojca - Ty się zajmij Liv, a ja się zajmę reszta, znajdziemy go, predzej czy później ale znajdziemy, a teraz idź do żony bo teraz będzie z nią... krucho - pokiwałem głową - A jak mieliście go nazwać, bo mieliście nam powiedzieć przy porodzie, a ....

- Nicolas - odparłem- idę do nich zobaczyć

Kiedy otworzyłem drzwi Liv siedziała w komplecie dresowym i wyplakiwala się mojej siostrze, tam bardzo chciałem wziąść od niej chociaż trochę cierpienia ale nie wiedziałem jak

- Livcia - popatrzyła na mnie przekrwionymi oczami - chłopaki już go szukają, chodz musi cię lekarz przebadać czy wszystko jest okej - pokiwała lekko głową i wstała, delikatnie ją podniosłem i zaniosłem na dół bo na pewno była wycieńczona, szybko jeszcze poszedłem po chusteczki do kuchni i zobaczyłem tam zapłakana mamę

- Będzie dobrze, zobaczysz - przytuliłem ją a ona przytaknęła - jedziemy do szpitala, potem tu wrócimy, nie chce żeby siedziała sama u nas

W szpitalu stwierdzili ze jak na pierwszy poród to jest bardzo dobrze, dostaliśmy wytyczne i środki uspokajające, żeby chociaż na chwilę zasnęła. Wróciliśmy do rodziców, ale ona nie chciała jeść, ale wmusiłem w nią chociaż trochę kurczaka i sałatki, była tak zmęczona od płaczu i tego wszystkiego że nawet szybko zasnęła. Ja poszedłem jeszcze do ojca, ale nie miał dla mnie dobrych informacji - nadal nie ma żadnego tropu. Nie dopuszczam do siebie tej myśli, ale jest możliwość że już nigdy go nie zobaczymy, jeśli wzięły go jakieś osoby prywatne. Liv nieświadomie rozwaliła mnie tym że ma moje oczy, oddałbym wszystko żeby go mieć przy sobie. Tak jak na początku byłem przerażony rolą ojca, tak czekając z Liv na jego narodziny, zdążyłem już pokochać tego człowieczka.

Spłata Długów U MafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz