ROZDZIAŁ 25

1.4K 60 7
                                    

Popatrzyłam Lucasowi w oczy, czarnowłosa widząc brata spuściła głowę i po cichaczu ruszyła w stronę schodów, chciała się zmyć i zostawiać mnie samą

- Blue wracaj! - wrzasnął brunet, ale dziewczyna tylko przyspieszyła, na co on rzucił szybkie po tem porozmawiamy i całą uwagę poświęcił mnie

Znalazłam się w paszczy lwa, nie wiedziałam co zrobi. W 2 krokach znalazł się kilka centymetrów odemnie, czułam jego przenikliwy spojrzenie jak i oddech łaskoczacy mój policzek

- Może pójdziemy w bardziej ustronne miejsce gdzie nie będzie twoich ludzi? - zasugerowałam ostaroznie, jednak on miał gdzieś moje sugestię

- Czy to takie trudne siedzieć na tym seksownym tyłku w domu!? - wrzasnął przyciskając mnie do ściany i kładąc ręce po dwóch stronach mojej głowy - Jeszcze go go nie sprałem tak że nie możesz na nim siedzieć- warknął gardłowo

- Lucas.... - starałam się zachować jak najspokojniejszy i opanowany ton - naprawdę nic się nie stało, wiem że miałam siedzieć tu i gnić, ale wyrwałam się na zaledwie- popatrzyłam na zegarek - cztery godziny, i widzisz nic mi się nie stało, nawet nie jestem zmęczona - chciałam go udobruchać, ale po jego postawie wiedziałam że będzie ciężko

Mężczyzna zeskanował moją postawę wzrokiem, kazał ochroniarzom zanieść moje zakupy na górę, a mnie pociągnął do gabinetu. Przepuścił mnie w drzwiach i kiedy oboje przekroczyliśmy próg zamknął drzwi na klucz. Byłam kompletnie zdezorientowana, nie wiedziałam co on chce ze mną zrobić

- Usiądź- rzucił oschle wskazując mi na fotel na którym ostatnio siedziałam, po czym sam zasiadł na swoim miejscu. Wykonałam polecenie i czekałam na jego kolejny ruch

- No słucham, co chcesz mi powiedzieć? - przerwałam ciszę panującą między nami

- Po pierwsze już o tym rozmawialiśmy i co? W ogóle to nie stosujesz się do tego co ustaliliśmy, nadal masz szwy, powinnaś tak naprawdę leżeć plackiem na łóżku, a nie jeździć nie wiadomo gdzie - wypowiedział na jednym wdechu swój monolog, tak jakby miał go przygotowany odkąd wyszłam z domu

- Ale nie musisz mnie tak ograniczać! Pozatym ja wiem jak się czuję i jakby mi było niedobrze to bym powiedziała to Blue i byśmy wróciły - próbowałam z nim o tym spokojnie porozmawiać

- Czy ty siebie słyszysz! - Uderzył pięści o biurko na co lekko się wzdrygnełam - Jakby coś cie zaczęło boleć mogłoby być już za późno

- Ale od razu nic by się nie sta.... - nie dał mi dokończyć

- Zachowujesz się jak dziecko, masz w dupie to że ktoś się o ciebie martwi. W ogóle... eh nie ważne idź stąd zanim powiem coś czego będę żałował - popatrzyłam na niego załzawionymi oczami, coś we mnie pękło, złamał mnie tą gadka że ktoś się o mnie martwi. Przez tyle lat nie dostawałam żadnej uwagi i miłości że z czasem przestałam o to zabiegać, rany się zagoiły a on je rozdrapał

- Wiesz co?- odparłam głosem pełnym żalu i rozpaczy - nie wiem jakie ty miałeś dzieciństwo i jacy są twoi rodzice, ale wiem że było lepsze niż moje. I nie pierdol mi tu że mam cię w dupie, ja poprostu... poprostu całe życie nie zaznałam tej prawdziwej miłości, tego uczucia, nawet jebanego przytulasa przez jakieś 19 lat mojego życia. I tak moja wina bo nie zwracam na to większej uwagi, ale nie umiem. Zrozum to! - teraz to łzy spływały już po moich policzkach, nie dałam mu nic powiedzieć, bo odrazu wyszłam z gabinetu trzaskając drzwiami. Skierowałam się do niestety naszego pokoju. Zamknęłam drzwi i zsunęłam się po ścianie. Podkuliłam nogi i zaczęłam cicho płakać.  Siedziałam tak do momentu aż czyjes ramiona nie oplotły mnie.

To nie był Lucas.

To nie były męskie ramiona

To Blue.

Czarnowłosa zaczęła mnie glaskać po plecach i uspokajać, na co tylko wybuchnęłam jeszcze większym płaczem, było mi tak cholernie wstyd że się tak rozkleiłam przed ludźmi których znam kilka dni.

Jak już uspokoiłam się na tyle, że mogłam wstać dziewczyna podprowadziła mnie do łóżka po czym usiadłyśmy na jego skraju

-Hektor mówił że dosyć ostro się pożarliście - zaczęła

- Mhm

- Przepraszam to moja wina, mogłyśmy powiedzieć o tym temu pajacowi - zaczęła ale nie wiem czy bardziej mnie pytała czy informowała

- Nie Blue, to nie twoja wina. Poprostu... Lucas musi zrozumieć że on nie może mną rządzić

- Nie jesteś zła?- zapytała z nadzieją

- Nie, ale wiesz co?

- Co? - zapytała zaciekawiona

- Chcę trochę utrzeć nosa Lucasowi

Opowiedziałam jej swój plan, był w miarę prosty: ubrać się wcholere seksownie, tak żeby brunetowi stanął na mój widok, wodzic go za nos, ale nie dać się złamać. Jak już się ogarnęłam, i nie było widać że płakałam zeszłam z dziewczyną na kolacje, chłopaki chyba już jedli, bo było dosyć późno. Dziś była jakaś zupa która była przepyszna. Pogadałyśmy chwilę z Blue, ale zadzwoniła do niej jakąś przyjaciółka, bo gdy tylko zobaczyła jej nazwę pisnęła ze szczęścia i rzuciła się w kierunku schodów. Na jej gest zachichotałam. W kuchni była jeszcze gosposia, ale stwierdziłam że sama sobie zrobię herbate mrożoną. Była brzoskwiniowa, ale zamiast dać do niej kostki lodu wrzuciłam mrożone maliny. Z gotowym napojem udalam się na taras, powietrze było rześkie bo przez cały dzień padał deszcz, dopiero pod wieczór się wypogodziło  teraz była już noc, zza chmur wyglądał księżyc. Opierając się o barierkę wypiłam cały napoj po czym stwierdziłam że się przejdę. Szłam główna alejką która oświetlały lampki ogrodowe, kiedy doszłam do fontanny zatrzymałam się obok niej i wpatrywałam się w wodę spokojnie spływającą po piętrach fontanny. Moją medytacje przerwał nagły kontakt czegoś twardego z moimi biodrami na co pisnęłam przerażona.....

Spłata Długów U MafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz