ROZDZIAŁ 4

3.2K 93 10
                                    

OLIVIA TAYLOR:

Jechałam z Jacobem jego niebieskim Lamborghini w stronę starych magazynów, niedaleko nich odbywały się wyścigi więc znałam trasę na pamięć.

Jacob cala trasę tłumaczył mi co mam robić, on miał zatrzymać się przy wejściu, ja miałam wysiąść i iść pomiędzy 3 i 4 magazyn, tam miał na mnie czekać jakiś 2 typów z ochroną, miałam im podać walizke z pieniędzmi i się zmyć, po czym wrócić do auta. To miało trwać jakieś 10 min.

O godzinie 23.20 byliśmy pod magazynami. Wysiadłam z walizką i skierowałam się w stronę magazynów. Stałam i oparłam sie o jeden z budynków, z torebki wyciągłam papierosy i odpaliłam jednego. Kiedy kończyłam palić zobaczyłam 6 napakowanych typów, którzy szli w moją stronę, zorientowałam się że to im miałam dać pieniądze. Najlepsze w tym wszystkim było to że nawet nie wiedziałam co mam im powiedzieć

-W jakiej ty tu jesteś sprawie - odezwał się wysoki blondyn, o niebieskich oczach z kilkoma tatuazami, byl napakowany,ale ten obok niego wygladał lepiej, ciemne włosy idealnie ułożone, zielone oczy, czarna koszula opinająca klate piersiową, srebrny łancuszek który delikatnie błyszczał

- Wydaje mi się że jestesmy tutaj w tej samej sprawie

-Masz nasze pieniądze- ponownie zabrał głos, ja pokazałam im walizkę, którą trzymałam w ręce i podałam ją blondynowi, on podał ja jak zgaduję ochroniarzowi i zaczął przeliczać

- Gdzie jest George Taylor - spytał brunet

-Obawiam się że stchórzył tak jak jego syn- prychnęłam

-A ty kim jesteś?-dalej ciągnął nasz dialog

-Wydaje mi się że to ty jako dżentelmen powinieneś się przedstawić pierwszy

-Kobiety maja pierwszeństwo

-Olivia Taylor

-Czy mi się wydaje czy to ty wygrałaś wyscigi jakieś 3 tygodnie temu?

- Możliwości jest wiele, ale tak to byłam ja

- Tatuś się zgodził żeby jego córeczka brała udział w wyścigach?-zapytał z kpiącym uśmiechem

- Nie nazywaj mnie córką tego człowieka, to ze nia jestem nie oznacza,ze jest człowiekiem którego mogę nazywać ojcem, pozatym....- moją wypowiedź przerwał blondyn

-Lucas brakuje 400tys.- brunet odrazu zmienił do mnie nastawienie

-Gdzie reszta?- warknał

-Nie wiem ja tu je tylko przyniosłam, żeby oni się nie zesrali ze strachu

-Nie pogrywaj z nami lala - odezwał się brunet

-Sorry ale ta lala ma cie gdzieś, więc reszte załatw sobie z dłużnikiem- odwróciłam sie na pięcie i chciałam stąd pójść, jednak poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię, odrazu się odwróciłam I z całej siły wbiłam mu kolano w kroczę, blondyn wydał z siebie jęk i upadł. Brunet tylko prychnął śmiechem i wydał rozkaz ochroniarzom

-Dobra, bierzcie ją- kiedy to usłyszałam wyciagłam pistolet, odbezpieczyłam i celowałam w blondyna na ziemi. Ochrona momentalnie wyciagła broń i celowała we mnie

-Czyli ja strzelam w łeb waszemu koledze, a potem wy mi ? Spoko mozemy tak zrobić- Blondyn popatrzył na mnie z przerażeniem w oczach, a reszta z zdezorientowaniem, wkoncu zabrał głos brunet:

-Dobra, dobra stop, dogadamy się ok? - zwrócił się do mnie brunet - każdy odłoży broń, po czym porozmawiamy. Stoi?

-Najpierw twoi ludzie ja opuszczają

-Ale ty pierwsza blokujesz

- Okej

Zablokowałam broń i wszyscy na raz opuściliśmy broń, blondyn popatrzył na bruneta z ulga wypisaną na twarzy i powoli wstał delikatnie pocierając sobie kroczę. Może za mocno go potraktowałam, ale wkoncu zasłużył sobie na to. Brunet szepnął coś do ucha blondynowi po czym podszedł do mnie z wyciągnięta ręka, niepewnie mu ja podałam

-Lucas William, a ten ktorego kopnełas w jaja to Marco Blanco

-Olivia Taylor, sory Marco, ale mogles mnie nie łapać od tyłu i nie podchodzić tak blisko- wzruszlyłam ramionami, a Lucas prychnął

-W takim razie czego od nas oczekujesz Olivio - zapytał się brunet zaszczycając mnie swoim lodowatym spojrzeniem

- Wy chcecie pieniędzy od Georga, ja chce odciąć się od tej popapranej rodzinki

-Skad mamy sie o tym przekonać że nie chcesz nas oszukać

-Nie mam nic do stracenia, pozatym jak mnie wezmiecie oni bedzie szczęśliwi. Chcą żebym była karta przetargową, to jest spisek. Więc jak weźmiecie mnie oni będą szczęśliwi i nie zobaczycie reszty pieniędzy.

Lucas z Marco przekazali sobie znaczące spojrzenia i przeskanowali mnie wzrokiem, zatrzymali się na mojej twarzy na której gościło pytające spojrzenie.

-Dobra spakuj się i badz gotowa na jutro na 12.00 przyjedziemy po ciebie, i zero wyskoków

-I nie paraduj tak z bronią na prawo i lewo - dodał brunet

-Ok - rzuciłam i odwróciłam się w stronę furdki, rozglądam się po okolicy, ale nigdzie nie widzę Lamborghini Jacoba

-Co za chuj - krzyczę wkurwiona, bo zostawił mnie sam.

Do domu doszłam jak było po pierwszej, nogi mnie strasznie bolały od tych zasranych butów, poszłam na tylne drzwi, tam zawsze chowałam klucz w donicce, żeby go nie zgubić podczas biegania. Po cichu weszłam do pokoju, poszłam pod prysznic i przebralam się w piżame. Jutro, a w sumie dziś jest niedziela więc od 11 powinnam być sama w domu. Rzuciłam sie na łóżko i oddałam się w objęcia Morfeusza

Spłata Długów U MafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz