ROZDZIAŁ 30

1.5K 60 4
                                    

Już wczoraj gosposia przyniosła mi sukienkę z sobotniego bankietu. Po plamie na szczęście nie było śladu więc z radością powiesiłam ją w szafie w garderobie. Lucas gdzieś rano poszedł i powiedział że wróci późnym popołudniem, Blue wczoraj zarządziła że po szkole idzie do koleżanki na noc i zostaje do końca tygodnia, a Hektor no właśnie zniknął.

Siedziałam rozwalona na kanapie w salonie, ubrana w czarne jeansowe spodenki, oraz tego samego koloru top na cienkich ramiączkach. Oglądałam jakiś nudny serial dla zabicia czasu kiedy drzwi wejściowe zamknęły się z hukiem a z korytarza było słychać gwar. Wstałam, niepewnym krokiem skierowałam się do miejsca, gdzie odbywa się zamieszanie. Zanim tam jednak doszłam przedemna pojawiła się kobieta po 50 -stce ubrana w bordową spódnicę przed kolano, do kompletu żakiet i białą koszule. Na stopach miała niebotycznie wysokie szpilki a usta wymalowane krwistą szminka. Włosy upiętę w niskiego koka. Patrzyła się na mnie pytającą

- Dzień dobry- zaczęłam

- Dzień dobry złotko, kim jesteś?

- Olivia

- Nic mi to nie mówi - stwierdziła skanując mnie wzrokiem

- Dziewczyna Lucasa - na te słowa kobieta odrazu się uśmiechnęła i przytuliła mocno, aż zaczęło mi brakować powietrza - A pani to?

- Jaka pani,  Leonor, ciocia Lucasa

- Nie wiedziałam że przyjedziesz

- Nic ci nie powiedzieli?- Pokiwałam przecząco głową - dzwoniłam wczoraj do Lucasa, no właśnie gdzie on jest i tak samo Hektor czy Blue?

Odpowiedziałam zgodnie z prawdą tyle co wiem o ich położeniu, ciotka zaczęła opowieści z swojego życia, miałam jej serdecznie dość, wystarczyło jedynie przytakiwał głową a jej to wystarczyło w zupełności.

- Może napijemy się kawy, albo herbaty?  - zapytałam mając nadzieję że chociaż na chwilę przerwie swój monolog

- Kochanie jak już to proponuję mocniejszy trunek, whiskey?

- Whiskey - przytaknełam bo na trzeźwo z nią nie da rady

Ciotka zawołała gosposie po chwili na stoliku kawowym stały 2 szklanki z bursztynową cieczą i cała butelka tego samego trunku obok.
W międzyczasie ja poszłam do pokoju się przebrać w coś innego bo głupio mi z nia siedzieć w takim wydaniu. Postawiłam na czarna przylegająca sukienkę z ściągaczami po bokach, była ona przed kolano.

Lucas nic mi nie napisał, żadnej wiadomości, nawet nie spytał się czy z nią wytrzymuje

Do: Lucas:

Co to ma znaczyć?! Nie sądzisz że należą mi się jakieś wyjaśnienia?

Od: Lucas:

Poznałaś już ciotke? Uparła się że musi cię poznać, zapomniałem Ci wczoraj powiedzieć. Nie gniewaj się wrócę późno

Do: Lucas:

Mało śmieszny żart. Jak wrócisz to cie zamorduje

Od: Lucas:

Też cię kocham

Zrezygnowana usiadłam obok ciotki, zauważyłam że pije już kolejna porcje trunku, ja sączyłam go powoli aby się nie upić, żeby być świadomym tego co zrobię brunetowi kiedy wrócę.

- No moja droga a te piersi to masz robione czy naturalne - tym pytaniem kompletnie mnie zszokowałam

- Naturalne

- Zazdroszczę, ja kilka lat temu sobie zrobiłam, tak samo jak nos a usta to robie od kilkunastu lat i je poprawiam co.... - i znów zaczela swój jakże interesujący monolog

- Masz dzieci?- zapytałam kiedy nastała cisza

- Nie, mój mąż został postrzelony na misji 24 lata temu, nie mieliśmy dzieci a ja od tamtego czasu stwierdziłam że postawie na własny rozwój i spełnianie marzeń o podróżowaniu. Tutaj w LA jest mój dom chociaż rzadko tu bywam, ale wiem że czeka ktoś tu na mnie

- To przykre

- Nie chciałam tego małżeństwa, bo było ono aranżowane więc kiedy zginął nie byłam aż tak smutna.

Opowiadałam jej bardzo zdawkowo i skrótowo kiedy ona prowadziła bardzo obszerne monologi. O 16 gosposia zawołała nas na obiad, ale kobieta po 1.5 butelki wisky była już mocno wstawiona i jeden z ochroniarzy pomógł mi ją położyć. Kiedy wyszlam z pokoju odetchnąłam z ulgą i poszłam zjeść. Porozmawiałam z gosposia, która powiedziała że zawsze jak przyjeżdża Leonor rodzeństwo "przypadkiem" się ulatnia lub nie ma praktycznie wcale czasu. Jej brat czyli ojciec rodzeństwa ma do niej najwięcej cierpliwości ale również nie tryska radością na jej widok. Zjadłam i sama również poszłam się położyć.

Kiedy się obudziłam był już wieczór, słońce powoli zachodziło. Leżałam na łóżku, ale w pewnym momencie zachciało mi się wymiotować więc szybko pobiegłam do łazienki. Nie wiem ile siedziałam przy sedesie. Plecami oparłam się o ściane, łapczywie oddychając, nie miałam siły wstać. Kiedy udało mi się unormować oddech znowu zwymiotowałam. W takiej pozycji zastał mnie Lucas.

- Liv, ej Liv co się dzieje

- Nie wiem- odpowiedziałam szczerze.

Brunet pomogl mi wstać i przytrzymał obok umywalki abym mogła opłukać usta i umyć zęby. Potem zaprowadził mnie do łóżka i przysiadł obserwując mnie

- Wiesz co mogło ci zaszkodzić

- Alkohol... - westchnęłam - zaproponowałam jej kawę a ta chciała whiskey no to przytaknełam jej poszły dwie butelki i to pewnie przez to - parsknął śmiechem po czym ucałował w czoło  i wyszedł.

Po chwili wrócił z herbatą. Napiłam się kilka łyków ale byłam wyczerpana i nie miałam ochoty i siły na więcej. Lucas położył się obok mnie delikatnie tuląc.  To właśnie w takiej pozycji zasnęłam.

Cały tydzień była u nas Leonor, chcąc nie chcąc byłam na nią skazana bo rodzeństwo nie miało zbyt wiele czasu a ja jako "pani domu" którą nie jestem ale Blue mi wmawia że tak jest spędzam czas z gościem. Czuję się tak jakbym codziennie była na imprezie, mam dość. Wymioty skończyły się na drugi dzień, jednak od tamtej sytuacji nie sięgam po alkohol. Jakoś narazie mi on zbrzydł. Dziś był pierwszy dzień po wyjeździe Leonor. Doceniłam ciszę w tym domu, której mi tak brakowało ostatnim czasem.

Spłata Długów U MafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz