Rozdział 28

238 14 0
                                    

§

Steve

Wyszliśmy z sali i w ciszy skierowaliśmy się do salonu. Przyznam, na początku nie ufałem tej dziewczynie. Ale kiedy stanęła z nami w walce, osłoniła Clinta, podrzuciła nam akta.. zacząłem inaczej na nią patrzeć. Dziewczyna po przejściach i tak jak Bucky potrzebował pomocy, tak i ona jej potrzebuje. Szczególnie, że była o wiele dłużej niż Barnes. Źle ją oceniłem, przyznaję. Chciałem mieć tylko pewność, że nie działa jako wtyka. Teraz jak na to patrzę, to zacząłem mieć wyrzuty sumienia. Za Buckym stanąłem murem od razu, a za nią? Potraktowałem ją jako wroga. I czuję się z tym okropnie źle.

Kiedy znaleźliśmy się w salonie i każdy usiadł na wolnych siedzeniach, nastała cisza. Nikt się nie odezwał, bo nie wiedzieliśmy co powiedzieć. Trwaliśmy tak chyba cztery godziny. Spojrzałem na Stark'a i nie wyglądał najlepiej. Siedział z rękami opartymi na kolanach, a twarz miał schowaną w dłoniach. Przerwałem tą ciszę.

—Tony. —szybko wstał z fotela i podszedł do barku. Nalał sobie jakiegoś świństwa, ale nie odwrócił się z powrotem w naszym kierunku.

—Co się stało? —spytała cicho Natasha.

—Wspomnienie. —powiedział Bruce.

—Nie o to chodzi. —spojrzała na Starka i kontynuowała —Tego dnia kiedy zginęła Amelia. Straciłam z nią kontakt odkąd poprosiła mnie o dyskrecję. Co się stało Tony? Jak do tego doszło?

Milczał przez pewien czas zanim się odezwał.

—Tego dnia wzięliśmy wolne, taki fajrant wiecie. Coś się nam od życia należało, w końcu nie codziennie ratuje się świat. Chcieliśmy zapewnić Tori normalny dzień, bez żadnych wybryków. Tak po prostu, ja, Amelia i Tori. Dzień wcześniej kupiłem jej malutki diadem z kryształkami. —odwrócił się w naszą stronę, ale wzrok miał nieobecny.

—Była taka szczęśliwa. Skakała, tańczyła i mówiła "patrzcie, jestem prawdziwą księżniczką!". Podbiegła tak do Ami, a ona jej odpowiedziała, że nie ma piękniejszej księżniczki od niej. —uśmiechnąłem się wyobrażając sobie tą chwilę. Mała dziewczynka ciesząca się z prezentu od ojca.

—Potem Amelia ich zobaczyła. Cztery samochody, a z nich wychodzący uzbrojeni agenci. Parszywe gnidy. Ami wzięła Tori i schowała ją w szafie, ja w tym czasie zabezpieczałem wszystkie dane jakie mieliśmy zebrane. Kiedy miałem przywoływać już zbroję dostałem kulkę. Przytrzymali mnie unieruchamiając i patrzyłem tylko jak Amelia dostaje kulkę w głowę, jak zabierają Tori siłą z domu, a mnie uśpili jakimś gównem i nie mogłem się ruszyć! Cokolwiek zrobić! —wstał wkurzony i roztrzaskał szklankę rzucając ją o ścianę naprzeciwko.

Oparł się o barek z głową w dół. W salonie słychać było tylko szloch Wandy. Spojrzeliśmy na nią wtuloną w Vision'a. Nawet nie chcę sobie wyobrażać co zobaczyła w głowie Starka.

—Dlaczego jej nie..

—Szukałem jej. —przerwał Bannerowi Tony i odwrócił się do nas. —Szukałem jej dzień i noc, przez dziewięć lat. Wszędzie. Od momentu kiedy się ocknąłem. Przetrząsnąłem cały system Tarczy, Friday robił co mógł by znaleźć jakikolwiek ślad, punkt zaczepienia, bazy Hydry obleciałem systemowo jak się dało. Szukałem jakiejkolwiek wskazówki, co mógłbym jeszcze zrobić, gdzie zajrzeć. Robiłem wszystko, ale nic to nie dało. —nalał sobie kolejną szklankę.

—Poddałeś się. —stwierdziła Nat. Tony popatrzył na nią, potem na nas wszystkich i zawiesił wzrok na podłodze.

—Dlaczego? —spytałem.

—Bo nie można szukać czegoś, co już nie istnieje. —usłyszeliśmy za plecami głos i jak jeden mąż odwróciliśmy się do tyłu. Tori stała tam oparta o framugę, trzymając się za żebra i uśmiechając lekko.

Mysterious girl //Avengers FF ( TOM I )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz