Rozdział 16

2.1K 75 12
                                    

Wstałam z łóżka i mimo sprzeciwów mojego ciała przebrałam się w swój strój. Wiem, nie powinnam wstawać, obiecałam Bannerowi ale misja była ważniejsza. Zawsze była.

Ubrana i w miarę możliwości ogarnięta ruszyłam do salonu gdzie przebywała reszta. Każdy był już przygotowany. Spojrzeli na mnie i odezwał się Bruce.

—Mówiłaś, że będziesz leżeć.

—Tak, ale nie mówiłam ile. Z tego co wiem, Wanda wam wszystko powiedziała.

—Tak, wszystko wiemy. —powiedział Clint.

—Dobra, pogadanki później. Tutaj masz swoją słuchawkę. Zmieniłem częstotliwość dźwięku na minimalny tak żeby Ci słuchu nie zepsuło. -podszedł do mnie Stark i podał małe urządzenie, które od razu włożyłam do ucha.

—I jak działa? —odezwała się Natasha przez słuchawkę.

—Idealnie —uśmiechnęłam się do Starka. —Dziękuje. Musimy już ruszać.

—Jesteś pewna, że chcesz tam z nami lecieć? —Spytał Steve. Nie potrafiłam go zrozumieć. Nie znał mnie ale się martwił. Co z nimi jest nie tak?

—Fury się nie ucieszy jak się dowie. Chociaż sam chciał żebyś leciała, to nagle zmienił zdanie. A podobno to kobieta zmienną jest. —zaśmiał się Clint.

—Nie lecę z wami. Jadę sama.

—Nie ma takiej opcji. —do salonu wszedł Nick. O na Boga jeszcze jego tutaj brakowało. Nie życzę sobie Ciebie na tej misji, panno Stark.

—Fury, skarbie to nie jest koncert życzeń. Czy tego chcesz czy nie i tak pojadę. Poza tym —podeszłam do niego i poklepałam po ramieniu. On
spiorunował mnie okiem.
Uuu już się boje. gdybyś najpierw posłuchał planu jaki mamy zamiast wpadać tutaj ze swoim „Nigdzie nie lecisz" to byś wiedział, że nie lecę  z nimi do bazy. Jadę gdzieś gdzie mogę się ukryć i poczekać na koniec misji, nie narażając siebie i innych. Ale po co, przecież to Ty tu rządzisz i wiesz lepiej, prawda?

I wyszłam z pomieszczenia. Udałam się do garażu i miałam brać kluczyki do samochodu kiedy zatrzymał mnie Stark.

—Poczekaj śnieżynko.

Przewróciłam oczami i odwróciłam się do niego. Miał dziwny wyraz twarzy. Jakby człowiek czymś zaprzątnięty i zaniepokojony. Czegoś się bał i nie rozumiał. I podejrzewałam, że to wcale nie chodzi o misje.

—Co tym razem? —spytałam zirytowana, że mi przerwał. Jak ja tego nienawidzę.

—Chciałem dać Ci to —wyciągnął rękę przed siebie i dał mi jakąś srebrną bransoletkę. Była gładka bez żadnych wzorków, nawet mi się podobała.

—Co to jest? —spytałam patrząc się jak zapina mi przedmiot na nadgarstku.

—Czujnik.

—Czujnik? Czyli co? Jeden gwałtowny ruch i razi prądem? Nie dzięki. —już chciałam to ściągnąć ale mi przerwał łapiąc za dłoń.

—Nie do tego służy ten czujnik.

—A do czego w takim razie, panie geniuszu? —byłam już trochę poddenerwowana i chciałam wsiąść do jakiegokolwiek samochodu i odjechać. Mam dość tego miejsca.

—Dowiesz się, gdy będziesz tego najbardziej potrzebowała. Tak przy okazji, uważaj na siebie.

Założył maskę na twarz i chciał odejść ale go spytałam.

—Mam któregoś auta nie ruszać czy coś? Nie to żebym się przejmowała.

—Weź jakie chcesz. Jest twoje. —i odleciał.

Mysterious girl //Avengers FF ( TOM I )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz