Rozdział 46

1.1K 54 3
                                    

Bardzo ważna notka pod rozdziałem !
Wiem, że ten może być trochę krótszy niż zazwyczaj, ale wszystko wytłumaczyłam poniżej :)

~~~~~
Clint

Kiedy Tori zasnęła na moim ramieniu, do nas dosiadła się reszta. Lecieliśmy w ciszy do Tower, każdy zaprzątnięty swoimi myślami. Nie mam zielonego pojęcia co się tam stało, ale patrząc po reakcji Tori, idzie wojna.

To był początek. Wiem, że stan w jakim była wcześniej było niczym w porównaniu z tym w jaki wpadnie teraz. Nie mogę na to pozwolić. Może i nie jestem jej ojcem ale jest mi bliska, jest w naszej pokręconej rodzinie. Jeśli poprzednio chciała się zabić to co może zrobić teraz? Ale mam plan. Wcześniej wspominałem, że mam pomysł jak ją odciągnąć od tego syfu i teraz mam zamiar to zrealizować. Nie pytając ją o zdanie bo wiem, że teraz na pewno się nie zgodzi. Dla kogoś z zewnątrz jest to koniec. A dla niej?

To był początek końca.

—Co robimy? Nie możemy jej tak zostawić. —spytałem patrząc na resztę. Tony patrzył na Tori cały czas, zapewne myśląc co tu zrobić teraz. Nikt z nas nie wiedział. Jest to coś nowego z czym nie mieliśmy do czynienia do tej pory. I zaczynało nas to przerażać. Ta nie wiedza z czym mamy się zmierzyć oraz jak ochronić bliskich.

—Na pewno nie wypuścimy jej z Tower. —powiedział Tony. Spojrzałem na niego zdziwiony.

—Chcesz ją uwięzić w Wieży? Serio, Tony? Po tym wszystkim? —spytała Nat. To był kiepski pomysł.

—A macie lepszy pomysł? Wiecie co potrafiła zrobić bo utracie Nicki. Nie możemy pozwolić żeby taka sytuacja miała miejsce znowu. Ruszcie głową, bóg jeden wie do czego będzie zdolna zrobić sobie lub co gorsza innym jeśli zostawimy ją samej sobie.

—Ale to nie znaczy, że mamy ją zamykać jak zwierzę w klatce. —powiedziałem. —Pomyślałeś jak ona się będzie czuć? Ma swoje wspomnienia z Tower, a scena z kryjówki będzie się za nią ciągła cały czas. Będąc zamknięta w budynku wcale nie uwolni się od tego widoku ani nie dojdzie do tego co można zrobić. To ją przytłoczy Tony.

—Co gorsza, zabije ją od środka. —dodała Natasha. Tony podniósł na nas wzrok i się odezwał.

—Macie lepszy pomysł?

No właśnie, mieliśmy lepszy pomysł? Nastąpiła chwilowa cisza, podczas której każdy myślał co tu zrobić aby nie doszło do tragedii. Ale ja miałem pomysł. Nie koniecznie mógł się im spodobać ale to jedyna okazja żeby go zrealizować.

—Możliwe. —powiedziałem i spojrzałem przelotnie na śpiącą Tori.

—Co chcesz przez to powiedzieć, Clint? —spytała ruda.

—Mogę ją zabrać do domu. Do siebie na jakiś czas.

—Zwariowałeś? Tam są dzieci, Barton. Chcesz kopać dla nich piach kiedy ją —Tony wskazał na dziewczynę —najdzie atak paniki bądź się wkurzy? Nie proś o pochowanie własnych dzieci potem.

—Masz lepszy pomysł? —warknąłem. —Tam może odetchnąć, nabrać trochę siły i uspokoić. Wtedy będziemy myśleć co robimy dalej. Chcesz ją zostawić taką załamaną przez cały czas? To chyba tobie życie nie jest miłe Stark. Ja nie mam zamiaru patrzeć jak ta dziewczyna się wykańcza od środka.

—Dobra chłopaki, wystarczy. —przerwała nam Romanoff. Spojrzeliśmy na nią a kobieta kontynuowała.

—To nie jest wcale zły pomysł. I zanim wtrącisz swoje bzdury Tony, Clint tam będzie. I z pewnością będzie miał na nią oko cały czas. Wie jak ją uspokoić w trakcie ataków paniki, zauważ że jemu ufa chyba bardziej niż nas wszystkich wziętych. Posiedzi trochę w Tower zanim Clint nie załatwi jej przyjazdu. Do tego czasu będziemy my mieli na nią oko. W Wieży cały czas ktoś jest, będziemy jej pilnować.

Pokiwałem głową akceptując ten plan, który swoją drogą był jedynym jaki mieliśmy. Stark chyba też się poddał bo jedyne co zrobił to westchnął i powiedział, że zaraz będziemy na miejscu. Wymieniliśmy spojrzenia z Nat wiedząc, że od dzisiaj będzie ciężej niż wcześniej.

Do tej pory życie w Tower było spokojne. Wiadomo, każdy na każdego czasami skakał i miał jakieś problemy, ale je rozwiązywaliśmy i żyło się dalej. Do momentu aż niebieskowłosa przekroczyła próg budynku. Wtedy już wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo ale nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. Teraz kiedy mamy jakieś pojęcie co się dzieje wokół nas, będzie jeszcze ciężej. Utrzymać Tori na nogach będzie nie lada wyczynem. I choć to do nas dociera i jesteśmy przygotowani na każdą ewentualność z jej strony, to jednak będzie o wiele gorzej niż do tej pory. Ale zasadnicze pytanie jakie nachodziło moje myśli?

Jak o tym wszystkim mamy powiedzieć reszcie?

___
Przepraszam, że rozdziały są rzadko, ale brakuje mi weny twórczej. Mam masę spraw do załatwienia i czeka mnie szpital w sierpniu, więc tym się teraz zajmuję. Nie przekreślajcie proszę tego opowiadania, bo to z pewnością nie jest koniec. Do końca jeszcze kawałek. Potrzebuję złapać tylko trochę inspiracji.

Przy okazji chciałam Wam podziękować, że dotrwaliście aż do tej części opowiadania. Przynajmniej wiem, że moje wypociny nie idą na marne :)

Życzę udanego weekendu i do następnego rozdziału !

T xx

Mysterious girl //Avengers FF ( TOM I )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz