Rozdział 22

1.8K 79 15
                                    

Jechałam jak zwykle gdzieś kole 180km/h na to spotkanie ze Swolleyem. Chciałabym choć przez jeden dzień móc usiąść na kanapie i nie robić nic. Zawsze gdy się do tego przymierzam to jakiś kretyn mi psuje klimacik. Nawet teraz jak jadę na spotkanie. Całe życie w "pracy".
Na fotelu obok mojego cudownego samochodu zadzwonił telefon.

Kurwa znowu?

—Jeśli to nie jest sprawa cierpiąca zwłoki, to lepiej żebyś się rozłączył w tej chwili lub pokazał, że się mylę bo nie mam czasu na kolejne bzdety. Jestem zajęta. —powiedziałam do słuchawki nie dając drugiej osobie dojść do głosu.

~ Ciebie też miło słyszeć, panno Stark. —o nie. Jeszcze jego brakowało w tej całej gówno burzy.

—Nie mam czasu Bambo, jestem zajęta. —zmieniłam bieg i przyspieszyłam.

~To pilne.

—Pilnie jestem zajęta. —dodałam szybko mając nadzieję, że odpuścił.

~Jadąc autostradą 220km/h ? Faktycznie męczące zajęcie.

—Śledzisz mnie, nie ładnie piracie. Według prawa to podchodzi pod wykroczenie, które jest karalne.

~Wiele by mnie to nie kosztowało.

—Nie tylko śledzenie kogoś. —kontynuowałam. —Wchodzenie do domu bez zgody i wiedzy właściciela posesji, czyli włamanie. Podczepiania urządzeń namierzających pod koła samochodu, czyli szpiegostwo. Nie wypuszczanie cywila z budynku, czyli przytrzymywanie. Mogę wymieniać dalej. Nie wypłaciłbyś się.

Nastała chwila ciszy, na którą się uśmiechnęłam. Jak ja lubię się z nim droczyć.
Ze słyszalną wesołością w głosie spytałam.

—To co to za pilna sprawa? Nie mam czasu.

~Coś taka wesoła, nagle? Przed chwilą było słychać jakbyś chciała mnie zabić przez telefon.

Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Dalej się nad tym zastanawiam, czy to aby nie jest dobra opcja.

—Bo mam na Ciebie haka. Znam na twój temat informacje, o których nawet Ty sam nie masz pojęcia, że można zdobyć. Mam Cię w garści, a Ty nawet o tym nie wiesz. Co z Ciebie za dyrektor Tarczy. —westchnęłam.

~Taki, który ocali ludzi przed zagładą.

—Jesteśmy zgubieni —powiedziałam i usłyszałam śmiechy w tle. Czyli gadał z przebierańcami i chce mnie w coś wkręcić. W tym czasie dojechałam na umówione miejsce, zgasiłam silnik i uchylając okno powiedziałam do telefonu.

—Poczekaj sekundę pirat. —odwróciłam się w stronę Ricky'ego, dobrego znajomego i mu przekazałam sekretną wiadomość, którą zrozumiał.

—Cześć Szybki. Ostatnio szukałam w internecie fajnych knajpek i znalazłam jedną niedaleko. U Rossa splajtowała. Skoczyłyby po jakieś jedzonko? Umieram z głodu.

Ten uśmiechnął się i pokiwał głową. Moja wiadomość oznaczała mniej więcej to: Szukałam w sieci informacji o jakiejś sprawie i znalazłam mieszkanie niedaleko. Zabili naszych. Skoczyłbyś tam posprzątać? Zabiłam kogoś.

—Już tam jadę. Co Ci wziąć? —spytał, czyli: Już tam jadę. Co tam zastanę?

—Cheeseburgera. Z duża ilością ketchupu. —odpowiedziałam, czyli: Martwe ciało. Z duża ilością krwi.

Zaśmiał się i ruszył do swojego samochodu żeby odjechać. A ja wróciłam do jakże zacnej konwersacji z piratem.

—Dobra Fury, spinaj dupe i mów o co chodzi. Poważnie nie mam teraz czasu.

Mysterious girl //Avengers FF ( TOM I )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz