Rozdział 5

3.1K 118 28
                                    

Tony

Po obejrzeniu całej sytuacji z celi i po akcji ratowania dziewczyny, każdy ruszył do swoich zajęć. Każdy zamyślony. Kazałem Friday poinformować mnie jak się obudzi.
O co jej dokładniej chodziło? Dlaczego tak zareagowała? Dlaczego zacząłem się o nią martwić i przejmować? Włamała mi się do systemu, chciała mnie zabić. A mimo to czułem, że nie robiła tego, bo chciała. Zorientowałem się, że pracuje dla Hydry. Ale co mnie dziwi, to fakt, że ma własną świadomość. Bucky miał wyprany mózg i nic nie ogarniał. Może jej tego nie zrobili, bo nie mieli podstaw. Pytanie tylko w ilu procentach ma tą świadomość. W ilu procentach wie co robi.

Muszę znaleźć jakiekolwiek informacje na jej temat. Cokolwiek.

—Friday, przeszukaj wszystkie bazy danych, każdy profil, gdzie się da na temat tej dziewczyny. Chcę mieć wszystko na ekranie. No już raz raz, czas leci.

—Tak jest, panie Stark.

Nalałem sobie whisky i popijając zacząłem szukać czegokolwiek o tej dziewczynie. Jest dla nas zagadką. Dla mnie jest zagadką. Zagadką, którą chcę rozwiązać zanim zabierze się za nią pirat. Po 2 godzinach nie znaleźliśmy nic. Żadnych akt, nawet minimalnej informacji takiej jak jej nazwisko chociażby. Nie ma nic. Pustka. Miałem właśnie zabierać się za dalsze poszukiwania, ale przerwał mi głos Friday.

—Panie Stark, panna Delilah się obudziła.

No cóż. Później poszperam.

Ruszyłem w kierunku sali i po drodze spotkałem Bucky'ego.
Pogrążonego w myślach Bucky'ego.
A to nowość.

—Siema Buck. Nie myśl tyle, zostaw to specjalistom. Idę do Delilah jakbyś pytał i oczywiście, że możesz iść ze mną. Zapraszam tędy.

Weszliśmy do sali, zaś dziewczyna wydawała się spać. Myślałem, że się nie obudziła a mój system ze mną leci w kulki co jest nie możliwe, ale kiedy usłyszała otwierające się drzwi otworzyła pomału oczy. Przeleciała nas wzrokiem zatrzymując się na Bucky'm i zesztywniała. Parametry automatycznie zaczęły wariować, serce jej przyspieszyło nienaturalnie szybko. Nie chciałem jej uśmiercać tak szybko, potrzebowałem informacji.

—Bucky chyba powinieneś już iść. Dzięki, że wpadłeś ze mną. —zwróciłem się do niego, a ten popatrzył na dziewczynę ze zmarszczonymi brwiami i wyszedł z pomieszczenia. Spojrzałem na Delilah, a ona wpatrzona w drzwi zaczęła się pomału uspokajać, a parametry wracały do normy. Z twarzy była bardzo podobna do mojej byłej, Amelii, która zginęła 14 lat temu. Znaliśmy się 6 lat. Ale niemożliwe żeby to była ona.
Wiedziałbym.
Fakt, miałem córkę ale zabili ją z Hydry. To nie mogła być ona. Moja córka zginęła z ich rąk, a ona jest tylko kolejną z ich ludzi.

Kogo ja próbuje oszukać..

Spojrzałem na jej szyje i zobaczyłem naszyjnik. Ten sam naszyjnik, który podarowałem Amelii w naszą rocznice. Srebrny krzyżyk. Jeśli to jest naszyjnik Amelii to powinien mieć grawer z tylu.

—Skąd masz ten naszyjnik? —spytałem, ale ona tylko na mnie spojrzała pustym wzrokiem.

—Gdzie go znalazłaś?

Dalej nic. W końcu się poddałem. Na razie. Podszedłem do panelu i zacząłem sprawdzać jej parametry życiowe, bo po tak szybkim skoku w górę i w dół obawiałem się, że nie skończy się to dobrze. Zaskoczył mnie jej cichy i słaby głos.

—Dziękuję. —jej głos. Dokładnie taki sam jak Ami. Przez kamery tego nie mogłem wychwycić. Teraz to słyszę.
Ona nie może być... Nie. Nie ma opcji. A może?

—Nie dziękuj mi tylko temu co Cię tu przyniósł. Nie miałem wyjścia, musiałem się Tobą zająć wraz z doktorkiem. Chcąc nie chcąc. —spojrzałem na nią, a ona tylko pokiwała głową. Nie było sensu się odzywać. Z nią nie da się rozmawiać. A przynajmniej tak myślałem.

—Dlaczego on tu jest? —spytała. Uważając na to co mówię pociągnąłem temat. Może to jest szansa żeby się czegokolwiek o niej dowiedzieć. Gdybym tylko wiedział. To co usłyszałem później wbiło mnie lekko w ziemie.

—Kto? Ten z metalową ręką? —pokiwała głową.

—Bucky to spoko gość. Trochę działa na nerwy, ale co się dziwić w końcu to przyjaciel mrożonki. Może go poznasz.

—Zimowy Żołnierz.

—Znasz go? —pokiwała głową. Zdziwiłem się trochę, nie każdy ma przyjemność stanąć twarzą w twarz z Zimowym. No chyba, że kopie sobie dół i wybiera trumnę. Myślałem, że więcej się nie odezwie, więc byłem zaskoczony kiedy mówiła. Sama z siebie. Słowo honoru, nic nie robiłem.

—Trenował mnie. Nas. Było nas pięciu. Każdy trening kończył się tak samo. Gdyby nie ..... Ja jedyna potrafiłam wytrzymać do końca. A ten naszyjnik dostałam od mamy w wieku 5 lat. W wieczór, który zginęła. Kazała mi się schować i założyła mi go mówiąc, abym go pilnowała, bo pewnego dnia on zaprowadzi mnie do domu. Od tamtej pory noszę go cały czas. Więc nawet nie próbuj mi go ściągać. Bo połamie ci ręce i rozniosę ten budynek w piach.

Patrzyłem na nią i zastanawiałem się nad tym co się działo z nią u Hydry. Przez co musiała przechodzić. Nawet nie zwracałem uwagi na to, że powiedziała o tym naszyjniku. Friday mi powtórzy.
Dziewczyna ma w sobie wiele ran. Została brutalnie skrzywdzona i wykorzystana. Od razu widać, że została zwerbowana do Hydry, nie miała wyboru. I teraz do mnie dotarło jak do niej podejść. Jest zagubiona. A ja zachowywałem się jak skończony kretyn.

Ona nie potrzebuje więzienia.

Ona potrzebuje pomocy.

                               ~*~
:)
Miłego czytania! <3

T xx

Mysterious girl //Avengers FF ( TOM I )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz