Rozdział 4

3.1K 116 3
                                    

Tori

Kiedy nareszcie ta dziewczyna sobie poszła, wróciłam do swojego wcześniejszego zajęcia, czyli leżenia na „łóżku", chociaż łóżkiem bym tego nie nazwała. Nie trudziłam się, żeby zakładać z powrotem kaptur, bo nie było sensu. Już i tak widzieli.

Ale już więcej nie byłam spokojna. Za dużo im powiedziałam. Teraz wiem, dlaczego Hydra uczy nas aby wyłączać emocje. Można tego ostro żałować. Ale mój koszmar dopiero się zaczynał, a ja wiedziałam do czego to prowadzi. Brak podawanego mi serum. Bez lekarstwa będzie tylko gorzej. Stracę nad sobą panowanie. Jedyne co chciałam to jak najszybciej stąd uciec. Coraz więcej wspomnień do mnie wracało, coraz więcej zaczęłam sobie przypominać, sytuacji o których wolałam nie pamiętać.

Ból głowy stawał się coraz gorszy. W pewnym momencie był na tyle silny, że trzymając się za głowę podeszłam chwiejnym krokiem do szyby. Lekko w nią pukałam, chciałam żeby ktoś tu przyszedł. Ból był nie do zniesienia, przez niego chęć ucieczki zeszła na drugi plan.

Potrzebowałam serum.

—Pomocy. —wyszeptałam i coraz słabiej uderzałam w szkło. Nie, nie teraz. Muszę wytrzymać. Ukarzą mnie jeśli tego nie zrobię.

—Proszę.

Ktoś w końcu przyszedł. Codziennie ktoś przychodził o tej samej porze sprawdzić czy nie mam zamiaru uciec. Siedzę tu od trzech dni, a od trzech dni przychodziła do mnie ta cała Wanda starając się coś ode mnie wyciągnąć. Na marne. Wyłączyli kamery co mnie trochę wytrąciło z równowagi ale nie miałam siły o to pytać. Okazało się, że dzisiaj była kolej łucznika. Spojrzał na mnie i widząc mnie ledwo trzymającą się na nogach podszedł szybko do celi.

—Pomóż mi.. proszę.. —mówiąc to upadłam na podłogę krzycząc. Ból stawał się coraz silniejszy. Nie miałam siły nic mówić.

—Stark, Banner, na piętro szpitalne. Biegiem. —powiedział szybko dla słuchawki w uchu, otworzył panelem drzwi i wszedł do środka. Bezsilnie zaczęłam płakać, nie kontrolowałam łez, chciałam żeby to się już skończyło.

Clint wziął mnie na ręce  i zaczął biec na inne piętro. Mówił coś do mnie, ale nie wiele z tego rozumiałam. Pisk, który słyszałam był zbyt głośny.  Zatkałam rękami uszy ale to nic nie dawało.
Czemu to nie przechodzi?
Chłopak wbiegł do pomieszczenia. Było tam zbyt jasno, musiałam zamknąć na chwilę oczy.

—Po co nas wezwałeś? —spytał Stark. Widząc go ze mną na rękach pytał dalej.

—Co się dzieje? Co ona tu robi?

Gdyby nie ta sytuacja i to, że nie mam siły na jakikolwiek ruch to bym mu przywaliła. Niby geniusz a jednak głupi.

—Nie wiem co się dzieje. Poszedłem zobaczyć co u niej, a ona trzymała się za głowę i upadła z krzykiem.

—Połóż ją. —powiedział doktorek. Clint położył mnie na jakimś stole. Chciałam się zwinąć w kulkę i przeczekać aż to przejdzie, ale nie zmierzało to w tym kierunku, do tego oni mieli inne plany.

—Hej, hej, nie ruszaj się. —powiedział spokojnie... Stark? Od kiedy on jest spokojny w moim towarzystwie?

—Boli.. —wyszeptałam otwierając pomału oczy i patrząc na niego. Wydawał się lekko zmartwiony.

—Podam Ci leki, po których ból przejdzie. Tylko się nie ruszaj, dobrze? —zaczął mówił Banner. Kiedy zobaczyłam, że trzyma w ręki strzykawkę, zamarłam. Przypomniały mi się wszystkie sytuacje z bazy Hydry. Wszystkie eksperymenty jakie mi robili, wszystkie substancje jakie mi wstrzykiwali. Nie chciałam tego znowu.

Zaczęłam się odsuwać i błagać go.

—Nie, proszę, nie.

—Hej, spokojnie. Nic Ci nie zrobimy. —zaczął mówić do mnie Banner, ale ja byłam jakby w transie. Wszystko przeleciało mi przed oczami w ułamku sekundy. Każda sytuacja. Łzy leciały mi strumieniami, nie panowałam nad tym.

—Nie, nie, nie, proszę nie. —patrzyłam przerażona na strzykawkę. Chciałam jak najszybciej uciec. Już miałam wstawać i iść w kierunku drzwi, kiedy przeszkodziły mi słowa Starka.

—Przytrzymaj jej ręce Barton. —ten zrobił to co mu mówił Stark. Byłam unieruchomiona. Ręce i nogi miałam przytrzymywanie przez Tony'ego i Clinta, a doktorek był coraz bliżej. Ze strachu aż brakowało mi tlenu. Nie mogłam oddychać.

—Nie, proszę. Nie znowu. Zabij mnie tylko nie dawaj mi tego. Błagam..

Popatrzyli szybko na siebie zaniepokojeni. Odwróciłam głowę w kierunku drzwi szukając jakiejś drogi ucieczki, ale szybko dotarło do mnie, że nie mam szans. Poczułam jak wbili mi strzykawkę w szyje i podawali jaki płyn. Bałam się, że będzie gorzej. Gorzej niż u Hydry. Wciągnęłam głęboko powietrze, a łzy leciały mi coraz szybciej.

—Nie.. —zdążyłam tylko usłyszeć słowa Clinta skierowane w moim kierunku.

—Oh, dziewczyno. Co oni Ci zrobili?

Potem zapanowała ciemność.

                                ~*~

740 słów!
Mam tysiące pomysłów na różne rozdziały i nie wiem które wybrać ;p
Za błędy przepraszam!
Do następnego! <3
T xx

Mysterious girl //Avengers FF ( TOM I )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz