Rozdział 36

1.5K 57 4
                                    

Tony

Od tamtego incydentu minęły dwa dni. Dwa cholernie ciągnące się dni, podczas których Tori nie wyszła z pokoju ani razu. Zanosiliśmy jej jedzenie, ale nie wpuszczała nas do środka więc zostawialiśmy tace pod drzwiami, ale nawet tego nie tknęła. Gdyby nie Friday to nie wiedziałbym czy w ogóle żyje. Martwię się o nią. Tak, ja Tony Stark martwię się o własną córkę, nie jestem bez serca. Jakkolwiek na to nie spojrzeć. No dobra, pominę że przy życiu trzyma mnie reaktor łukowy, ale halo mam serce. Bije, czyli jest.

Nie wiem co mam robić. Chciałbym jej jakoś pomóc, ale nie mogę bo nic mi nie mówi. No dobra, nic to źle powiedziane, bo oczywiście że mówi. Na przykład kiedy dostaje ataku paniki, albo jest na skraju załamania nerwowego. Raz tak było, co razem z Natashą mieliśmy na nią oko cały dzień. Fury chciał ją zamknąć w pokoju przesłuchań na dobę, ale w końcu zrezygnował z tego pomysłu. Nie wierzę, że to mówię, ale jak tak dalej będzie to nie będzie to chyba najgorsza opcja. Chcę jej pomóc, nie skrzywdzić, ale jak ja mam to zrobić? Amelia by wiedziała. Zawsze wiedziała co robić kiedy małej coś się działo. Bez paniki z uśmiechem i ogromnym spokojem rozwiązywała z Tori problemy. Na wszystko miała odpowiedź, nawet w sytuacji bez wyjścia. Bez wyjścia dla mnie, ona zawsze znajdywała rozwiązanie.

Siedziałem tak w laboratorium i popijałem whisky i miałem zamiar pogrzebać trochę w tym całym syfie i może zbudować coś nowego, ale nastałem niespodziewanego gościa w progu.

Tori

Uznacie mnie za idiotkę. Przyznam wam racje, jestem idiotką. Największą na tej planecie i jakąkolwiek widzieliście. Miałam z nim rozmawiać, miałam zacząć normalnie funkcjonować, ale nie potrafię. Nie umiem wyjść przez próg tych drzwi i żyć jakby żadne z tych sytuacji nie miały miejsca. Nie umiem unikać problemów, choć staram się to robić na wszelkie sposoby, jak sami dobrze wiecie.  Albo po prostu nie chcę. Może łatwiej jest mi się nad sobą użalać niż działać. Sama się nakręcam cały czas myśląc o tych koszmarach, zamiast dać sobie pomóc ja odtrącam pomoc jednocześnie licząc aż coś się zmieni. No czy to nie jest idiotyczne?

Westchnęłam i poprawiłam włosy ręką. Miałam na sobie czarne legginsy i za dużą na mnie szarą bluzę Tony'ego. Nie przeszkadzało mi to, lubię nosić czyjeś bluzy, szczególnie jak są to męskie. Jakoś tak mi w nich wygodniej. Siedziałam na parapecie kiedy dopadła mnie melancholia i postanowiłam stawić jej kres. Wziąć się za siebie i zacząć walczyć z tym problemem a nie w niego popadać. Z jednej skrajności w skrajność. No nie najlepszy scenariusz na dalsze życie, a ja mam dopiero dziewiętnastkę na karku, całe życie przede mną. Tak więc wstałam z tego wygodnego parapetu i rzucając ostatnie spojrzenie na budzący się Nowy York, podeszłam do szafy w celu wybrania mniej depresyjnego stroju. Jak już od czegoś zaczynać to od wyglądu. Tak więc najpierw strój, a potem fryzjer. Nie chcę się pozbywać tego niebieskiego aż tak, jest to jakaś cząstka mnie i przywiązałam się do tego odrobinę, ale to ma być zmiana. Także tą metamorfozę zrobimy drobnymi kroczkami. I chyba mam nawet pomysł na kolor. Ale najpierw ubrania.

Tak więc po dłuższym zastanowieniu się, wybrałam sobie stój z krótkich spodenek i topu. Było ciepło a ja nie chciałam się gotować. Okej, to teraz twarz. Trzeba zakryć te sińce i kościste policzki bo nie powiem zjechałam z wagi i to chyba aż za dużo. W każdym razie, nie robiłam jakiegoś mocnego makijażu jak miałam w zwyczaju. Zmiana od wyglądu to zmiana w charakterze. Poza tym, to chyba nie był mój styl. Więc tym razem przejechałam lekko oczy kredką a rzęsy wytuszowałam. No dobra, ubrania są, twarz w miarę wygląda, to teraz kolejna rzecz. Fryzjer. Głupio mi tak iść do Tony'ego że muszę wyjść do fryzjera bo nie muszę. Mogłabym zostawić te, ale chcę zrobić jakiś krok naprzód. Tak więc stwierdziłam, że nie posłucham głosu w swojej głowie mówiący, że mam siedzieć na dupie w pokoju i ruszyłam do laboratorium wcześniej upewniwszy się Friday, że tam właśnie przebywa Stark.

Mysterious girl //Avengers FF ( TOM I )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz