Rozdział 15

2.3K 72 4
                                    

Klęczę na kolanach oparta rękami z przodu. Wszędzie śnieg, mróz jest niewyobrażalny aż przenika w kości. Ale nie mogę się zatrzymać. Muszę tam dotrzeć. Pomału wstaję i starając się opanować drżenie całego ciała stąpałam do przodu. Było mi strasznie zimno, a miałam na sobie tylko szary sweterek, czarne legginsy i czarne botki. Szłam przed siebie i starałam się wmówić, że to zimno które we mnie przenika za chwile zniknie. Że tam gdzie dotrę będzie ciepło.
I bezpiecznie.

Już miałam się poddać kiedy ledwo otwartymi oczami widziałam jakiś budynek. Tam będę bezpieczna. Nie mogę się zatrzymać, znajdą mnie. Zapewne już po mnie wysłali swoich ludzi, muszę iść dalej. W tym momencie usłyszałam warkot silnika i odgłosy biegu.

Znaleźli mnie.

Chciałam uciekać ale nie zdążyłam postawić kroku i poczułam strzał w lewym ramieniu i niewyobrażalny ból. Z powodu zimna i osłabienia organizmu padłam w zaspę śniegu która zmieniła barwę na czerwoną od mojej krwi. Po chwili zobaczyłam twarz jednego z agentów.

Ty niewdzięczna dziewucho! Za ucieczkę należy się kara. I to nie będzie przyjemna kara. Cóż, przynajmniej nie dla Ciebie. Wstawaj! podniósł mnie za bolące ramie i wrzucił do pojazdu.

Koszmar wracał szybciej niż zdołałam uciec. Ale czy od nich w ogóle da się uciec? Podniosłam głowę i popatrzyłam na tego który mnie podniósł. Widziałam jak wszedł za mną i zamknął drzwi. Zamachnął się na mnie chcąc mnie uderzyć, ale wtedy...

Otworzyłam szybko oczy i usiadłam gwałtownie na łóżku. Czułam się jakbym była w dwóch miejscach na raz. W tym pojeździe i w sali szpitalnej u Bruce'a. Czułam sterylne miejsce i ich obecność obok ale widziałam tą sytuacje z pojazdu. Musiałam wrócić do teraźniejszości.

—Tori? Wszystko w porządku? Połóż się, za szybko wstałaś jesteś osłabiona. —ktoś do mnie mówił ale nie potrafiłam rozpoznać głosu.

—Nie dotykaj mnie. —szepnęłam i wzięłam gwałtownie powietrze. Poczułam czyjaś rękę na moim ramieniu, tym który według mojej wyobraźni było postrzelone.
Widziałam tego agenta który robi dokładnie to samo.

—Hej, spokojnie. Połóż się.

—Puść mnie. Nie dotykaj.

—Posłuchaj..

—Puść mnie zanim zrobię Ci krzywdę. Po prostu mnie nie dotykaj. —powiedziałam i poczułam, że ręka zniknęła z ramienia a przed oczami miałam obraz jak agent uderza mnie w twarz. Automatyczne zamknęłam oczy i odwróciłam głowę w lewa stronę, dokładnie tak jak było w mojej „wizji". Obraz zniknął a ja zaczęłam spazmatyczne oddychać.

—Tori? Wszystko w porządku? —rozpoznałam głos Bruca. Otworzyłam pomału oczy i starałam się unormować swój oddech. Odwróciłam głowę w jego stronę i widziałam w jego oczach troskę i zaniepokojenie. Ze zmarszczonymi brwiami starał się do mnie podejść.
Podniosłam lekko rękę na wysokości ramienia i zatrzymałam go.

—Poczekaj chwile. Daj mi minutkę.

Patrzył się na mnie a ja starałam się uspokoić. Zerknęłam przelotnie na Natashe i Tony'ego, którzy również znajdowali się w pomieszczeniu. Spuściłam głowę w dół i czekałam tak pare oddechów aż się uspokoiłam. Kiedy już wszystko był okej położyłam się z powrotem na łóżku i odetchnęłam.

—Okej, już jest okej. Nic mi nie jest.

—Bzdura. —powiedział Stark.
Spojrzałam na niego. Miał szeroko otwarte oczy i wpatrywał się we mnie intensywnie.

Mysterious girl //Avengers FF ( TOM I )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz