6

335 25 9
                                        

Spojrzałam na niego, wzięłam głęboki wdech i pozwoliłam poprowadzić się do domu. Zachwycałam się widokami przed wejściem, ale teraz oniemiałam. Miałam wrażenie, że znalazłam się w środku jakiejś bajki i jestem w pałacu.
Hall był ogromny, na przeciw wejściowych drzwi w górę pięły się szerokie schody z bogato zdobionymi poręczami. Na środku z sufitu, który pokryty był malowniczymi freskami, zwisał kryształowy żyrandol. Podłoga wyłożona była jasnym marmurem. Mike poprowadził mnie przez hall do salonu, gdzie czekać na nas miały jego dzieci. Salon był jasny i przestronny.

Ściany stanowiły okna z widokiem na ogród. Na środku stała duża sofa, ława i dwa fotele. W prawym rogu była lada, za którą znajdował się barek z napojami i alkoholem. Jednak moja uwagę przyciągnął wielki kominek, nad którym wisiał rodzinny portret, ukazujący Mike'a i jego dzieci. Chwilę później przez drzwi prowadzące do ogrodu wpadła owa dwójka, głośno krzycząc na powitanie taty. Oboje rzucili się jemu na szyję, domagając się zabawy w ogrodzie. Wyściskał je i wyłaskotał z czułością, i miłością. Widać było, że są ze sobą bardzo związani.
Mike ukucnął pomiędzy maluchami i przedstawił nas sobie. Justin miał blond włosy i brązowe oczy okolone długimi, czarnymi rzęsami. Lucy natomiast była bardziej podobna do taty. Miała czarne włosy i niebieskie oczy, które zapewne odziedziczyła po mamie. Oboje byli zawstydzeni i niepewnie się ze mną przywitali. Ja z resztą też czułam pewną krępację, sama nie wiem dlaczego, przecież najlepiej czułam się w towarzystwie dzieci i potrafiłam szybko nawiązywać z nimi kontakt. Może przez to, że to były jego dzieci? Ukucnęłam, by nawiązać z nimi kontakt wzrokowy i przywitałam się.

- Dzień dobry. Mam na imię Zuza i jestem znajomą waszego taty. Bardzo miło mi was poznać, tata wiele mi o was opowiadał. - Tu skłamałam, co spotkało się ze śmiechem ze strony Mike'a. Skarciłam go spojrzeniem i powróciłam do dzieci. - Mam nadzieję, że uda nam się lepiej poznać i będziemy się świetnie bawić.

- A w co będziemy się bawić? - Maluchy ożywiły się na słowo zabawa i jedno przez drugie się przepychały, by być jak najbliżej mnie, zostawiając tatę kilka kroków za sobą.

- To wy mi musicie powiedzieć, w co najbardziej lubicie się bawić, a potem zobaczymy, co da się z tym zrobić.

Mike usiadł na podłodze, oparł się łokciem o fotel i z uśmiechem obserwował jak radzę sobie z lawiną pytań i próśb o przeróżne zabawy. Do pokoju weszła średniego wzrostu kobieta. Łudząco przypominała mi Mike'a, była to Jessica jego siostra. Przywitała się z nim i ze mną.

- Mike nie mówiłeś, że jest aż tak ładna! - wołał głos mężczyzny wchodzącego do salonu. - Jestem Jeff, brat tego faceta - kiwnął na niego głową.

Na co on, nie wiem czy z zazdrości, czy tylko, dlatego by mnie chronić przed rodziną, objął mnie, dając bratu do zrozumienia, że jestem z nim.

- Tylko dzieci tak?! - Syknęłam jemu do ucha.

- Oj widziałem, że się denerwujesz, nie chciałem tego potęgować, mówiąc kto będzie.

- Wolałabym jednak wiedzieć. Policzymy się później bez świadków.- Trąciłam go dyskretnie w żebra, na co lekko się skulił.

- Tato! tato! Babcia mówi, że wszystko gotowe i woła nas do ogrodu - powiedział Justin.

Rzuciłam kolejne zabójcze spojrzenie Mike'owi, ale on się tylko zaśmiał i jeszcze mocniej przytulił.

- Babcia? I kto jeszcze? - Powiedziałam z nutką gniewu w głosie.

- Są moi rodzice i rodzeństwo z małżonkami i dziećmi.

- To bardzo fajnie mieć dużą rodzinę, zawsze zazdrościłam tego innym. Mimo to jestem na ciebie zła o to, że tak mnie załatwiłeś. Porozmawiamy sobie jeszcze na ten temat, a teraz chodź, bo twoja mama czeka.

DZIEWCZYNA ZNIKĄD Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz