25

234 16 2
                                        

Kolejne dni mijały mi bardzo przyjemnie. Mike przy każdej możliwej okazji pokazywał mi, jak bardzo mnie kocha i jest szczęśliwy, że dałam jemu szansę. Czego nie mogę powiedzieć o Tomku, który nie krył swojego niezadowolenia obecną sytuacją.
Jeździł z nami do każdego miasta, w którym koncertowałam, a nasze drogi miały się rozejść podczas ostatniego w Warszawie. Pomimo tego, że był mi bardzo bliski w dzieciństwie, to dziś jest zupełnie obcy. Mam do niego sentyment, ale wiem, że ta znajomość raczej nie przetrwa. Możliwe, że gdy będę potrzebowała kierownika muzycznego, to się z nim skontaktuję, bo jest dobry w tym, co robi.

- Kochanie jesteś już spakowana? - zapytał Mike, przytulając mnie od tyłu.

- Tak. Możemy już jechać. Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę dzieci. Okropnie się za nimi stęskniłam.

Mike obrócił mnie w swoich ramionach tak, żebym mogła na niego patrzeć.

- Wiesz? Nie mogłem wymarzyć sobie lepszej kobiety. Rozczula mnie, gdy słyszę, jak mówisz o moich dzieciach. Mam wtedy wrażenie, że jesteś bardziej ich matką niż ja ojcem.

- Co? O czym ty mówisz? Ja nigdy nie chciałam być ponad tobą. Nie chcę ci ich odebrać - patrzyłam na niego poddenerwowana bo nie wiedziałam do czego ta rozmowa zmierza.

- Oj głuptasie. Nie to miałem na myśli - uśmiechnął się. - Chodzi mi o to, że kochasz je i traktujesz w taki sposób, jakby były twoimi biologicznymi dziećmi. Z resztą one ciebie też traktują, jak matkę.

- Tak, to prawda. Kocham te małe urwisy i nawet gdybyśmy nie byli już razem, to wiem, że nie wytrzymałabym bez nich.

- Na szczęście nie będziesz musiała się nad tym zastanawiać, bo już nigdy nie pozwolę ci odejść. A teraz chodźmy, bo samolot już na nas czeka. I mam dla ciebie niespodziankę, ale to już później.

Uśmiechnął się tajemniczo i opuściliśmy hotel.

--------------------------------------------------

W Warszawie wylądowaliśmy o trzynastej. Z lotniska zostaliśmy odeskortowani do naszego hotelu, gdzie w pokoju Mike'a czekał na nas obiad.
Zażyczyłam sobie schabowego z ziemniakami i mizerią z ogórków.

- Ale się objadłam! - odsunęłam od siebie pusty talerz i wstałam od stołu, by rozłożyć się na kanapie.

- No powiem ci, że masz spust. Gdzie ty to wszystko zmieściłaś w tym drobnym ciałku.

- To magia kochanie, magia - zaśmiałam się. - Chętnie bym się teraz zdrzemnęła.

- Nie mamy na to czasu. Za godzinę musimy być w jednym miejscu. To pierwsza część mojej niespodzianki.

- Mike... - opuściłam ręce zrezygnowana.

- No chodź i nie marudź. Spodoba ci się.

Niechętnie podniosłam się i poczłapałam za nim do samochodu, który już na nas czekał.

Jakiś czas próbowaliśmy przebić się przez korki w mieście. Oparłam głowę o ramię mężczyzny, musiałam przysnąć, bo ocknęłam się w chwili, gdy auto się zatrzymało i zgasł silnik.
Przetarłam zaspane oczy i rozejrzałam się, by zobaczyć dokąd mnie przywiózł.

Spojrzałam na niego i wysiadłam, chłonąc widok, który miałam przed sobą.

Przede mną stał średniej wielkości budynek, który był już wiekowy i zniszczony.

- Zuza? Powiesz coś? - podszedł i złapał mnie za rękę.

- Ale.. Skąd wiedziałeś? - patrzyłam na niego, a w moich oczach zbierały się łzy.

- Tomek trochę mi pomógł. Spójrz - wskazał mi miejsce, a ja długo nie myśląc wyrwałam się z jego rąk i rzuciłam przed siebie.

- Pani Mario! - krzyczałam.

- Zuza! Dziecko!

Płakałam, z całej siły wtulając się w wątłe ciało starszej pani.

- Tak bardzo za panią tęskniłam!

- Ja za tobą też dziecino - głaskała mnie po włosach i tuliła do piersi, która przez lata przyjęła morze moich łez.

- Dzień dobry - przywitał się Mike, podchodząc do nas. - Zapewne to pani przez te wszystkie lata opiekowała się moją Zuzą.

- Tak, była wyjątkowym dzieckiem - patrzyła na mnie z czułością.

- A dziś jest wyjątkową kobietą - uśmiechnął się. - Jestem zaszczycony możliwością poznania osobiście kobiety, dzięki której moja przyszła żona jest tak wspaniałą osobą.

- To ja się cieszę, że moja kruszyna odnalazła swoją miłość i jest szczęśliwa. Wyjechała się uczyć, a zyskała rodzinę. Dziękuję panu za opiekę nad moim promykiem.

- Proszę mówić mi po imieniu. I to ja chciałbym pani podziękować. Dlatego oprócz prezentów dla dzieci pragnę przekazać darowiznę na potrzeby placówki.

Do hotelu wróciliśmy późnym wieczorem. Byłam zmęczona, ale jednocześnie pobudzona.
Cały dzień spędziłam spacerując z Mikiem, pokazując jemu wszystkie moje kryjówki i opowiadając różne historie z nimi związane.
Pani Maria podupadła trochę na zdrowiu, ale co się dziwić, miała już swoje lata.

- Mike? - zatrzymałam go na korytarzu, zanim wszedł do swojego pokoju.

- Tak skarbie?

- Dziękuję - pocałowałam go czule i mocno przytuliłam.

- Nie masz za co. To była dla mnie przyjemność, że mogłem zrobić coś dla ciebie, a jednocześnie pomóc tym dzieciakom.

- Jesteś wielki! Mam ochotę pozostać w twoich ramionach i nigdy z nich nie wychodzić.

- Ja też, ale musimy się wyspać przed jutrzejszym koncertem.

- A mógłbyś dziś spać ze mną?

- Zuza...

- Spokojnie, do niczego nie chcę ciebie namawiać. Poczułam się jak napalona nastolatka. Po prostu mam ochotę się do ciebie przytulić i czuć ciepło twojego ciała - spuściłam wzrok i zalałam się rumieńcem.

- Ehh i jak ja mam ci odmówić. I jeszcze jedno. Nie myśl o sobie źle. Przepraszam, że sprawiam ci dyskomfort. Dobrze, wezmę prysznic i przyjdę.

- W takim razie do zobaczenia za chwilę - cmoknęłam go w usta i weszłam do swojego pokoju.

Szybko wzięłam ciepły prysznic, ubrałam satynową koszulkę na cienkich ramiączkach i rozczesywałam swoje długie włosy, gdy wszedł Mike i zamknął za sobą drzwi na klucz. Względy bezpieczeństwa.

Przejął ode mnie szczotkę i dokończył czesanie.

- Nie mogłaś ubrać innej piżamy?

- O co ci chodzi? Normalna koszula nocna. Mam się ubierać, jak starsza pani? Źle wyglądam?

- Nie, chodzi mi o to, że teraz nie będę mógł spokojnie przy tobie zasnąć.

- Dlaczego? Stało się coś?

- Ahh Zuza... Po prostu wyglądasz tak seksownie, że już mam problem - odwrócił głowę.

- Ojj.. - przytuliłam się do niego. - Chętnie bym się przebrała, ale nie mam innej piżamy. To znaczy mam, ale też taka sama. Chyba, że pożyczysz mi jedną ze swoich koszul.

- O nie! Widząc ciebie w takim wydaniu oszalał bym. Lepiej będzie, jak pójdziemy już spać.

Pociągnął mnie za rękę i wdrapał się na łóżko. Przytuliłam się do jego torsu i zamknęłam oczy, wsłuchując w rytmiczne bicie serca.

- Kocham cię Mike.

- Ja ciebie też kocham Zuza, nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo.

DZIEWCZYNA ZNIKĄD Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz