Przyjęliśmy serdeczne życzenia powodzenia na nowej drodze życia i zaprosiliśmy gości na przyjęcie. Kapela zagrała pierwszy taniec, który my, jako nowożeńcy rozpoczynaliśmy, dając znak do dalszej zabawy. Na pierwszą piosenkę wybraliśmy "You are my live" Michaela Jacksona. Jej słowa trafiały w sedno naszych uczuć. Byliśmy dla siebie całym światem. Mike zawodowo poprowadził mnie na parkiecie. W jego ramionach wirowałam tak lekko, jak nigdy przedtem. Miałam wrażenie, że unoszę się ponad ziemią. A może rzeczywiście tak było, a unosiły mnie skrzydła miłości.
Obtańcowali nas chyba wszyscy goście. Nie zabrakło również polskich przyśpiewek ludowych, które zrobiły furorę wśród zebranych. Nawet wyższe sfery potrafią się dobrze bawić, gdy obok nie ma mediów, które krytykowałyby każdy ich krok. Jedyną kamerą na przyjęciu operował Justin, który chciał uwiecznić nasze szczęście i radość. Czułam w sobie taką moc, że mogłabym przenosić góry. Z parkietu praktycznie nie schodziłam. Razem z Anną, Teresą i Jessicą uskuteczniałyśmy szalone pozy i figury, robiąc zamieszanie na parkiecie. Nawet dołączył do tych akrobacji Mike, ciągnąc za sobą braci. Goście dopingowali nas, klaszcząc i wydając okrzyki radości.
Pozbawiona sił wyszłam do ogrodu, zaczerpnąć świeżego powietrza. Niebo rozbłysło tysiącami gwiazd, wiatr lekko muskał moją twarz i niósł ze sobą zapach magnolii. Zamknęłam oczy i wyciszyłam umysł. Poczułam na ramionach dłonie, które delikatnie gładziły moją skórę. Odwróciłam się, z myślą, że to Mike. Zanim zdążyłam zareagować i się odsunąć, Jeff całował moje usta.
- Co ty robisz?! - Krzyknęłam wściekła, odpychając go od siebie.
- Przepraszam, ale musiałem to zrobić. Nie mogłem się powstrzymać.
- Ty chyba oszalałeś! Jestem żoną twojego brata. Jakbyś zapomniał, kilka godzin temu byłeś świadkiem naszego ślubu. - Rozejrzałam się dookoła, czy nikt nas nie widział. Byliśmy sami.
- Zuza, wiem, że znienawidzisz mnie za to, co powiem, a Mike chyba by mnie zabił, gdyby to usłyszał, ale kocham cię. Kocham od chwili, kiedy pierwszy raz ciebie ujrzałem. Broniłem się z całych sił przed tym uczuciem, ale już nie mogę, musiałem ci to wyznać.
- No i wybrałeś na to idealny moment. Dzień mojego ślubu. Ty zwariowałeś, zapomnij o mnie, kocham Mike'a. Najlepiej będzie jak teraz wrócimy na przyjęcie i zapomnimy o tym, że to powiedziałeś i mnie pocałowałeś. Jesteś moim przyjacielem i nie niszcz tego, nie każ mi wybierać, bo wybór jest prosty.
Zostawiłam go samego i odszukałam Mike'a, który porwał mnie w ramiona i oznajmił gościom, że na nas już pora, ale im życzy wspaniałej zabawy. Odprowadzeni brawami i fajerwerkami odjechaliśmy białą limuzyną. Nie miałam pojęcia gdzie jedziemy, ale to się nie liczyło. Najważniejsze, że miałam przy sobie męża. Jak te słowa dziwnie, a jednocześnie wspaniale brzmią: mąż, żona.
- Nie miałem okazji powiedzieć ci jak pięknie dziś wyglądałaś. A może to jednak moje niedopatrzenie? Ożeniłem się z najwspanialszą i najpiękniejszą kobietą na świecie.
- Przy tak przystojnym mężu muszę się godnie prezentować. - Powiedziałam z powagą, co przyjął uśmiechem.
- Dojechaliśmy na miejsce. - W głośnikach zabrzmiał głos kierowcy.
Zanim wysiedliśmy z auta Mike założył mi opaskę na oczy, to miała być niespodzianka. Wziął mnie na ręce i niósł. Słyszałam szum, śpiew ptaków i czułam chłodny wiatr. Nagle wszystko umilkło i zrobiło się ciepło. Postawił mnie na ziemi i powoli zdjął opaskę. Przez szklaną ścianę patrzyłam na ocean, który był na wyciągnięcie ręki. Zdziwiona spojrzałam na niego. Przytulił mnie mocno i uśmiechnął się tak, jak tylko on potrafi.

CZYTASZ
DZIEWCZYNA ZNIKĄD
RomansaZuza, to dziewczyna skrzywdzona przez los. Wychowanka domu dziecka, która trafia do wielkiego świata za oceanem. Czy uda się jej spełnić marzenia o lepszym życiu? Jakie trudności przyjdzie jej pokonać na swojej drodze do szczęścia? Odpowiedzi na te...