26

229 15 17
                                    

Od rana krążyliśmy po stadionie narodowym, przeprowadzając próby dźwięku, oświetlenia i całej oprawy muzycznej i scenicznej.
Nie do końca mogłam się skupić na tym, co się dzieje wokół, bo myślami byłam z dziećmi, które w towarzystwie Marry miały dziś do nas przylecieć.

- Zuza, możesz chociaż na chwilę się skupić?! - denerwował się Mike, kiedy któryś raz z rzędu pomyliłam słowa piosenki i kroki w choreografii.

- Oj no przepraszam! Nie bądź taki drażliwy.

- Drażliwy?! Jedyne czego chcę od ciebie, to odrobina profesjonalizmu. Czy to tak wiele?

- Ja po prostu chciałabym, żeby dzieci już tutaj były razem z nami. Nie mogę się doczekać, kiedy je przytulę.

- Ja też na nie czekam i tęsknię, ale w tej chwili mamy coś zupełnie innego do zrobienia. Oprzytomniej wreszcie!

- A ty przestań się na mnie drzeć! Dobrze, że ta trasa dobiega końca, bo mam ciebie już dość!

- Dobrze wiedzieć - odwrócił się na pięcie i odszedł ode mnie.

Ugh! Jaki on czasami potrafił być irytujący. Przecież dobrze wiedział, że podczas koncertu dam z siebie wszystko i będzie tak, jak trzeba. Porozmawiam z nim po wszystkim w hotelu. Teraz mogłoby paść o kilka słów za dużo.

Do samego wieczora starałam się unikać Mike'a, jak ognia. Widziałam, że męczyła go napięta sytuacja między nami. Kilka razy próbował do mnie podejść i porozmawiać, ale wolałam zostawić to na później.
A teraz stałam za kulisami w czerwonym kostiumie i czekałam na znak, że mogę wejść na scenę.

Denerwowałam się, bo dostałam cynk, że gdzieś na widowni jest Adam. Chciałam wypaść, jak najlepiej, żeby pokazać jemu, że poradziłam sobie bez niego i osiągnęłam bardzo wiele.

Po zaśpiewaniu piosenki na bis zeszłam ze sceny. Byłam zmęczona, ale szczęśliwa.
Mike'a nie było w pobliżu, więc udałam się do garderoby, żeby zmyć makijaż i trochę odpocząć.

Otworzyłam drzwi i zapiszczałam widząc panią Marię, która uśmiechała się i z szeroko rozłożonymi rękoma, czekała, aż się do niej przytulę.

- Pani tutaj?!

- Tak. Mike mnie zaprosił. Byłaś niesamowita dziecko! Jestem z ciebie bardzo dumna.

- Dziękuję. To naprawdę wiele dla mnie znaczy. Widziała pani Tomka?

- Tomka? A co on niby tu robi?

- Też nie mogłam uwierzyć, kiedy go zobaczyłam. Mike zatrudnił go, jako kierownika dźwięku.

- Mam tylko nadzieję, że nie jesteś z nim zbyt blisko? - zdziwiłam się na to pytanie.

- Kiedyś przecież byliśmy przyjaciółmi.

- Nie Zuza. Ty tak myślałaś, ale z jego strony wyglądało to zupełnie inaczej.

- Co?! O czym pani mówi?

- On nie był twoim przyjacielem. Pora żebyś poznała prawdę. Było kilka małżeństw, które chciały ciebie adoptować. Jednak zrezygnowały zaraz po tym, jak Tomek opowiadał o tobie różne nieprawdziwe historie. Próbowałam ich przekonać, że to nie prawda, ale nic nie dały moje zapewnienia.

- A-ale dlaczego on to robił? - z moich oczu płynęły łzy.

- Z zazdrości. Uważał, że skoro jego nikt nie chce, to ty też nigdzie nie pójdziesz. Pewnego dnia przyjechało małżeństwo, które zamiast ciebie wzięło jego. Nie miał żadnych oporów, żeby z nimi pojechać. Odwiedziłam go kilka razy w nowym domu, ale nigdy nie zapytał o ciebie. Zuza, on zapomniał o tobie w chwili, gdy przekroczył próg naszego ośrodka. Przykro mi dziecko.

DZIEWCZYNA ZNIKĄD Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz