36

278 17 12
                                        

- Tatusiu! Mamusiu! - W drzwiach przywitały nas radosne okrzyki dzieci. - Mamusiu, tak bardzo się o ciebie baliśmy.

- Niepotrzebnie kochanie, już jest dobrze i jestem tu z wami. - Przytuliłam je mocno do siebie.

- Dobra smerfy, zostawcie mamę i nie męczcie jej. Potrzebuje teraz dużo odpoczynku i naszej opieki. Zmykajcie do lekcji.

- Tatusiu, w salonie zebrała się cała rodzina. Słyszałem jak rozmawiali o tobie i mamie. Są jakby zdenerwowani, coś się stało?

- Synku nie zaprzątaj sobie tym głowy, to są sprawy dorosłych, z którymi sobie poradzimy.

- Bo widzisz, jest coś, o czym ci nie powiedziałem. Możemy porozmawiać sami, to znaczy w cztery oczy? To bardzo ważne. Wiem, że krzyczysz na mnie, jak zostawiam gdzie popadnie kamerę i jej nie wyłączam, ale nagrało się coś złego.

Zostawiłam ojca z synem samych i udałam się do salonu, choć poszłam tam tylko ze względu na Annę i Teresę, które zostały wrzucone w paszczę lwa. Natychmiast teściowa podbiegła i wyraziła swoje ubolewanie nad stratą, którą poniosłam ja i cała rodzina. Zaraz potem dołączyli pozostali. Nic nie mówiłam, chociaż gotowała się we mnie krew, gdy ich słuchałam, jak mnie żałowali. Czekałam na Mike'a, którego długo nie było. W końcu przyszedł, niosąc w ręce kamerę.

- Cieszę się, że są tu obecne wszystkie zainteresowane osoby. Chciałbym pokazać wam ciekawy film - powiedział i podłączył kamerę pod projektor.

- To po to nas tutaj zwołałeś? Żeby puścić film? Kiedy ty spoważniejesz? Straciłeś dziecko! - Wyrwała się Cindy, a Marry jej wtórowała.

- Uwierzcie mi, że jeszcze nigdy nie byłem tak poważny. - Patrzył na nich z pogardą i nienawiścią. Zgasił światła i na pustej, białej ścianie pojawił się obraz.

- A z tobą kochana jeszcze sobie porozmawiam na osobności. - Zwrócił się do mnie, mówiąc przez zaciśnięte zęby.

Aż przeszedł mnie dreszcz, był bardzo zły i oziębły. Dostrzegłam pulsującą żyłkę na jego czole. Za chwilę wszystko miało się wyjaśnić. Nie sądziłam tylko, że będzie to tak bolesne przeżycie. Siedziałam na sofie wciśnięta pomiędzy Annę i Teresę, które mnie strzegły. Pojawił się obraz i dźwięki. W kuchni, przy stole siedziała teściowa, Marry i Jeff. I wtedy padły słowa, które zmroziły krew w żyłach nie tylko mnie, ale i pozostałym.

- Uganiasz się za tą dziwką, jak pajac, choć jest żoną twojego brata! - Krzyczała Marry na męża. - Widzę jak na nią patrzysz tymi maślanymi oczkami i rozbierasz ją wzrokiem. Gdzie ona, tam zaraz pojawiasz się ty. Ona jest nikim, rozumiesz?! Nikim! Nigdy nie zostanie częścią tej rodziny, chociaż udało jej się wkraść do niej poprzez ślub z Mikiem. Pozbędziemy się jej tak, jak tamtej wywłoki.

- Zamknij się! - Wydarł się Jeff. – O czym ty mówisz? Nawet nie próbuj jej skrzywdzić. Nie pozwolę na to!

- Za późno - śmiała się diabelsko, wtórowała jej teściowa. - Już zapłaciła za uwodzenie cudzych mężów. Ziółka, którymi ją faszerowałyśmy zdziałały cuda. Naiwniaczka, nieświadomie brała pigułki antykoncepcyjne, które dosypywałyśmy do mieszanki. Kiedy spadła ze schodów, miałyśmy nadzieję, że się przekręci, ale twarda jest. My ją zmiękczymy. A ty idioto będziesz milczał, bo powiem twojemu bratu, że w dniu jego ślubu wyznałeś swoją miłość Zuzie i ją pocałowałeś. Kretynie, co ty w niej widzisz?!

- Nie pozwolę się wam szantażować. Jeśli trzeba będzie sam wyznam prawdę. Tak, kocham Zuzę! Ty nigdy nie byłaś i nie będziesz taka jak ona. Ona jest chodzącym dobrem i pięknym aniołem. Ty przez całe życie plujesz jadem, zatruwając nasze. Zżera ciebie zazdrość, że wszyscy mężczyźni w naszej rodzinie i otoczeniu ją kochają, a do ciebie mają dystans. Wiesz, dlaczego? Bo jesteś kobietą pozbawioną jakichkolwiek wyższych uczuć. Ty mamo również, jesteście siebie warte. Możecie być jednak pewne, że nie dopuszczę do tego, aby stała jej się jakakolwiek krzywda!

DZIEWCZYNA ZNIKĄD Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz