Niechętnie, ale ruszył z miejsca w ślad za mną.
Na dole czekała na nas jego rodzinka, bo zbierali się do wyjścia. Bardzo ciepło się ze mną pożegnali, nawet Marry. Każde z osobna zapraszało mnie do siebie, wygląda na to, że mnie polubili. Mike odprowadzał rodziców do auta, a ja usiadłam na werandzie, zamknęłam oczy i wsłuchałam się w odgłosy nocy. Słyszałam cykanie świerszczy, śpiew nocnych ptaków i szum wiatru w koronach drzew. Robiło się coraz chłodniej. Rozejrzałam się za jakimś okryciem, gdy z odsieczą przybył Mike, w ręce niósł ciepły koc i gorącą czekoladę w kubkach. Usadowił się obok mnie na kanapie, nakrył nas kocem i wręczył kubek z rozgrzewającym napojem.- To był długi dzień. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że postawiłem cię w niezręcznej sytuacji?
- Muszę przyznać, że jak tylko dowiedziałam się co dla mnie szykujesz byłam bardzo zła. Miałam ochotę zatrzymać samochód i uciec - roześmiał się i objął mnie ramieniem tak, że mogłam się w niego wtulić. - Teraz cała złość mi minęła. Masz bardzo sympatyczną i kochającą się rodzinę, i cudowne dzieci. Widać, że jesteście ze sobą bardzo zżyci.
- Tak, to prawda. Zawsze mogłem na nich liczyć. Dużo mi pomogli, kiedy odeszła od nas mama maluchów. Bardzo to przeżyłem, ale dzięki ich pomocy i wsparciu stanąłem na nogi i znów cieszę się życiem. Zrobiłaś piorunujące wrażenie na mojej rodzinie. Polubili ciebie i pozytywną energię, którą wokół siebie rozsiewasz.
Siedzieliśmy tak w milczeniu jakiś czas, każde pogrążone było we własnych myślach.
- Mike? To był bardzo miły dzień. Dziękuję ci za to, ale jest już późno i lepiej będzie, jak odwieziesz mnie do domu.
- Nie. Proszę zostań. Masz przecież wolne, stęskniłem się za tobą, a nie mieliśmy dziś zbyt wiele okazji do bycia sam na sam.
- No nie wiem, czy aby na pewno jest to dobry pomysł, to może skończyć się różnie. A ja nie chcę niczego żałować. Mam wrażenie, że znalazłam się w samym środku bajki o Kopciuszku, gdzie główną rolę odgrywam ja. Boję się obudzić z tego snu, pięknego snu. Przecież takie rzeczy nie zdarzają się w życiu. Nie mnie.
- Jeśli chcesz to cię uszczypnę, żeby udowodnić, że to nie sen. - Zanim zdążyłam zaprotestować, poczułam ukłucie w ramię. - Widzisz? To nie sen, a ja nie pozwolę ci uciec z balu. - Roześmialiśmy się oboje.
Pod kocem, w jego objęciach zrobiło mi się błogo. Nie pamiętam już, jak to jest czuć bliskość osoby, na której ci zależy i przy, której czujesz się bezpiecznie. Życie spłatało mi niezłego figla, ale nie żałuję, że postawiło Mike'a na mojej drodze. Zawsze starałam się twardo stąpać po ziemi, ale teraz odnajduje w sobie nowe pokłady emocji, które dotąd pozostawały w stanie hibernacji.
Mimo, że było mi z nim dobrze, to czułam wewnętrzny niepokój. Podświadomie broniłam się przed uczuciami, które we mnie wyzwalał. Bałam się, że wszystko pryśnie jak mydlana bańka i znów zostanę sama, rozżalona i zła na cały świat. Energicznym ruchem głowy odgoniłam od siebie mroczne scenariusze i postanowiłam, że będę żyła chwilą, że nie pozwolę, aby ostrożna strona mnie zapanowała nade mną i moimi poczynaniami.- Coś nie tak? - Zareagował na moje zbyt energiczne ruchy, które miały przegonić czarne myśli.
- Nie, wręcz przeciwnie, wszystko dobrze. Chwilami myślę, że aż za dobrze. Mike powiedz, ale tak szczerze, dlaczego ja? Dlaczego właśnie mnie wpuściłeś do swojego życia, skoro dotąd żadnej kobiecie nie potrafiłeś zaufać?
- Właśnie sama odpowiedziałaś sobie na to pytanie. Bo ci zaufałem i czuję, że się nie pomyliłem. Wiem, że kilka tygodni to za mało, żeby w miarę dobrze się poznać, ale już dziś wiem, że lepiej trafić nie mogłem. Przy tobie mogę być sobą, nie muszę udawać. Wiem, że kiedy będę milczał, ty będziesz milczała ze mną. A innym razem kiedy będę szalał, bo energia będzie mnie rozpierała, ty też będziesz szalała.
Słuchałam jego spokojnego i dźwięcznego głosu, który działał na moją skołowaną duszę, jak plaster miodu. Przy nim nic i nikt się nie liczył. W tej chwili powoli zaczynało do mnie docierać, że i mnie dopadła zbłąkana strzała Amora. Uznałam jednak, że na wszelki wypadek zachowam to dla siebie. Jeszcze przyjdzie czas, by ujawnić rodzące się uczucie.
- Robi się coraz chłodniej, zmykajmy stąd, bo się rozchorujesz i będę miał wyrzuty sumienia, że to przeze mnie.
Poprowadził mnie przez długi korytarz schodami na górę do swojej sypialni. Otworzył drzwi i puścił mnie przodem, jak prawdziwy dżentelmen. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to wielkie, pięknie rzeźbione, drewniane łoże, z baldachimem zawieszonym na czterech wysokich filarach. Na środku stała niewielka sofa, frontem skierowana w stronę kominka, w którym trzaskały płonące polana. Przygaszone światła, zapach kwiatów i świeżej pościeli mącił moje zmysły. Było bardzo przytulnie i romantycznie. Sypialnia miała własną łazienkę. Cała w marmurze, wanna była tak ogromna, że pomieściłaby cztery dorosłe osoby i jeszcze zostałoby luzu. Po lewej była kabina prysznicowa cała oszklona. Musiałam wyglądać bardzo idiotycznie, kiedy podziwiałam każdy szczegół w jego domu, nawet w łazience. Jak małe dziecko spragnione słodkości, stojące przed witryną cukierni, pełną smakołyków.
Po długiej kąpieli w wannie pełnej bąbelków z jakuzzi wyszłam owinięta w szlafrok. Mike'a nie było, poszedł skorzystać z łazienki w pokoju obok. Otworzyłam szafę w poszukiwaniu jakiegoś ubrania, bo w szlafroku spała nie będę. Znalazłam stos jedwabnych pidżam, wybrałam granatową, z białymi lamówkami, które wykańczały mankiety i kołnierzyk. Korzystając z chwili samotności wyszłam na balkon. Teraz ogród tonął w świetle lamp. Z góry był to piękny i tajemniczy widok. W powietrzu unosił się zapach róż i magnolii, które okazale rosły tuż pod oknami. Zamknęłam oczy i upajałam się tą ciszą, zapachami, odgłosami nocy.
Nie słyszałam kiedy Mike wszedł do pokoju. Kolejny raz dałam się jemu zaskoczyć. Stanął za mną i objął, mocno do siebie przytulając. Pachniał delikatnym kwiatowym olejkiem, takim samym, jaki zostawił dla mnie obok wanny. Powoli rozluźnił uścisk i przesunął się, stając naprzeciw mnie. Milcząc uniósł mi głowę za brodę, spojrzał głęboko w oczy i pogładził palcami po policzku. Po kręgosłupie przebiegł mi dreszcz, przyjemny dreszcz, który łaskotał w brzuchu.
- Kocham Cię - wyszeptał mi do ucha i pocałował.
Nie oczekiwał odpowiedzi. Delikatnie muskał ustami płatki uszu, zostawiał ślady pocałunków na szyi, policzkach i ustach. W pewnym momencie odsunęłam się krok w tył i ciężko dysząc kazałam jemu przestać.
- Dobrze się czujesz? - Zapytał zaskoczony nagłą zmianą.
- Tak, dobrze. - Oparłam się o futrynę. - Jest jednak coś, co przyrzekłam sobie jakiś czas temu. Jestem osobą wierzącą, ale rzadko praktykującą. Zostałam wychowana tak, że kobieta powinna dochować czystości dla swojego męża. Dopiero, kiedy byłam pewna, że Adam zostanie moim mężem, zdecydowałam się oddać jemu całą swoją niewinność. Teraz tego żałuję, bo pół roku później zostałam sama. Wtedy poprzysięgłam sobie, że jeśli pójdę do łóżka z mężczyzną, to tylko z mężem w dniu ślubu. Choć w ten sposób chcę dochować czystości. Wiem, uważasz pewnie, że to głupie...
- Kocham Cię. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Nigdy w to nie wierzyłem, dopóki nie spotkałem ciebie. A po tym co powiedziałaś szanuję cię jeszcze bardziej. Daję ci swoje słowo, że zachowam wstrzemięźliwość. No chyba, że kiedyś zostaniesz moją żoną. - Uśmiechnął się i przytulił.
- Dziękuję.
Jeszcze mocniej mnie przytulił i kolejny raz pocałował. Zamknęłam oczy i zasnęłam otulona jego ramieniem.
![](https://img.wattpad.com/cover/353924694-288-k687783.jpg)
CZYTASZ
DZIEWCZYNA ZNIKĄD
RomansaZuza, to dziewczyna skrzywdzona przez los. Wychowanka domu dziecka, która trafia do wielkiego świata za oceanem. Czy uda się jej spełnić marzenia o lepszym życiu? Jakie trudności przyjdzie jej pokonać na swojej drodze do szczęścia? Odpowiedzi na te...