14

270 21 14
                                        

Zabrał mnie do Londynu, na ostatni koncert w tej trasie. Chciał mieć mnie blisko, żebym mogła zobaczyć go na scenie na żywo. Byłam podekscytowana. Już na lotnisku witały nas tłumy jego fanów, trzymając wysoko transparenty z hasłami, głosząc swoją miłość do idola. Przed hotelem było tak samo. Do środka wprowadzało nas ośmiu ochroniarzy, a policja musiała zablokować ulicę, by te tłumy nas nie stratowały. Fani skandowali jego imię. Na każde machnięcie dłonią czy całus posłany w powietrze wiwatowali i piszczeli. Mike nawet na chwilę nie puszczał mojej ręki, mocno ją ściskając w obawie, że mnie zgubi w tym szaleństwie.
Na stadionie, gdzie odbywał się koncert nie było lepiej. Fani robili wszystko, by przedostać się jak najbliżej nas. Byli też tacy, którym w niewyjaśniony sposób udawało się dostać za kulisy, ale szybko zostawali wychwytywani i usuwani z obiektu. Wśród dziewczyn panowała ogólna histeria, do której faceci też się dołączali. Nigdy wcześniej nie widziałam takiej reakcji na nikogo. Dotarła do mnie powaga sytuacji i obawa o bezpieczeństwo. Na koncert przybyło kilka tysięcy ludzi, którzy uwielbiali Mike'a i jego muzykę, dlatego ochrony było jak mrówek.

Mike w czarnej marynarce i białej koszuli prezentował się bardzo przystojnie. Ja żeby nie odstawać zbytnio od niego włożyłam biały, skrojony na miarę, elegancki kostium i czarny top. Stałam za kulisami, trzymając się blisko sceny, by nic mi nie umknęło z show, które tak skrupulatnie zostało przygotowane.

Kiedy zabrzmiały pierwsze takty piosenki i wkroczył na scenę, tłum oszalał. Nie mogłam oderwać od niego oczu, kiedy wykonywał kolejne kroki taneczne. Czułam się jak w transie, kołysana muzyką i efektami ciężkiej pracy całego zespołu. Chociaż widziałam na próbach jak wszystko miało wyglądać, to teraz nabrało innego wymiaru, pełnego magii i emocji. Scena to był jego żywioł. Na niej otwierał się na ludzi, na nowe doznania. W życiu codziennym spokojny i skromny mężczyzna, a na scenie demon pełen sexapilu i energii.
Pod koniec koncertu nastąpiła przerwa, by artyści mogli chwilę odpocząć i przebrać się do kolejnego utworu. Mike nie zszedł ze sceny wraz z innymi. Krzyczał do fanów, że ich kocha, pytał czy im się podoba, co odbijało się okrzykami radości.

W pewnym momencie zgasły wszystkie światła, a ja poczułam jak ktoś ciągnie mnie za rękę na sam środek sceny. Próbowałam stawiać opór, ale nic nie mogłam zrobić. Stałam spowita ciemnościami, gdy rozbłysło nade mną światło i zobaczyłam Mike'a zmierzającego w moją stronę z przeciwnego końca sceny z wielkim bukietem czerwonych róż. Na widowni panowała cisza, za kulisami także. W tle rozbrzmiał spokojny akompaniament pianina. Stałam jak kołek, zawstydzona i zdezorientowana. Podszedł do mnie i oznajmił fanom, że jestem miłością jego życia. Zaraz po tym uklęknął i wkładając mi na palec najpiękniejszy pierścionek, jaki w życiu widziałam poprosił o rękę. Wryło mnie w ziemię, poczułam nagłą suchość w ustach i rosnącą gulę w gardle. Dopiero, kiedy tłum zaczął skandować moje imię i krzyczał, żebym powiedziała tak, łamiącym się głosem zgodziłam się. Wstał, mocno mnie objął i namiętnie pocałował. A wszystko to działo się na oczach kilkutysięcznej widowni i jeszcze większej przed telewizorami. Stałam tam w ramionach ukochanego i byłam najszczęśliwszą kobietą we wszechświecie. To jednak nie był koniec niespodzianek z jego strony. Ktoś z ekipy wcisnął mi do ręki mikrofon, a Mike odwrócił się do muzyków i dał im znak, by zaczęli grać. Gdy usłyszałam pierwsze akordy miałam ochotę uciec, ale strach tak mnie sparaliżował, że nie umiałam ruszyć się z miejsca.

- Nie martw się, zrobimy to razem - szepnął mi do ucha, a kilka sekund później zaczął śpiewać swoją partię.

Nie wiem, co sprawiło, że się otworzyłam, ale w chwili, gdy przyszła kolej na moją część do zaśpiewania, słowa same popłynęły mi z ust. W środku czułam nieustające drżenie, miałam wrażenie, że nogi zamieniły się w galaretę. Jednak z czasem, jak płynęły następne dźwięki strach ustępował miejsca euforii. Na niebie rozbłysły fajerwerki oznajmiające, że koncert dobiegł końca. Zeszliśmy ze sceny odprowadzani wiwatującymi okrzykami. Mike wszedł na nią z powrotem, ku wielkiej radości ludzi i zaśpiewał ostatnią piosenkę na bis. Ja stałam za kulisami i odbierałam gratulacje od współpracowników i producentów.

Kiedy zgasły światła i zabrzmiały ostatnie akordy, zbiegł ze sceny, porywając mnie na ręce i kręcąc się w kółko krzyczał, że jest najszczęśliwszym facetem pod słońcem. Opuścił mnie na ziemię i pocałował tak, że zmiękły mi kolana. Wiwatom i gratulacjom ze strony ekipy nie było końca. Wszyscy bardzo szanowali Mike'a i cieszyli się naszym szczęściem. Na poczekaniu znalazł się nawet szampan, który lał się strumieniami, a ja dumnie prezentowałam pierścionek wysadzany diamentami. Wypiliśmy toast za nasze zdrowie i za koniec trasy. Pożegnaliśmy się i opuściliśmy budynek w towarzystwie licznej ochrony. Zmuszeni byliśmy przeciskać się w szczelnych kleszczach bodygardów, ponieważ spora grupa fanów przedostała się na tyły, odcinając nam swobodne dotarcie do auta. Naprawdę się bałam. Ktoś pociągnął mnie za rękę tak mocno, że się omal nie przewróciłam. Kiedy wsiedliśmy do samochodu, Mike był wściekły za ten incydent na szefa ochrony, że niedostatecznie mnie pilnowali. Uspakajałam go, ale nic to nie dało. On wiedział, że jeden błąd ochrony może kosztować mnie i jego utratę zdrowia, a nawet życia. Fani w takich sytuacjach są nieprzewidywalni. Zrobią wszystko, by móc znaleźć się blisko swojego idola.

Emocje opadły dopiero w hotelu. Usadowiłam się wygodnie na miękkim dywanie naprzeciw kominka i patrzyłam, jak jego blask odbija się od kamieni z pierścionka. Mike usiadł obok. Objął mnie ramieniem i przytulił się wdychając zapach moich włosów.

- Kocham cię z każdym dniem coraz bardziej. Zgadzając się zostać moją żoną uczyniłaś mnie najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi.

- No wiesz, zbyt dużego wyboru nie miałam. Miałeś za sobą poparcie kilku tysięcy osób, nie było z nimi szans, musiałam się zgodzić - przekomarzałam się z nim, co skończyło się łaskotkami i udawaną obrazą z jego strony. - A tak naprawdę, to od dawna marzyłam o tym, by zostać twoją żoną. Jednak nie przypuszczałam, że poprosisz mnie o to w taki sposób. Co ja gadam! Że w ogóle o to poprosisz. Widownia była imponująca - zaśmiałam się.

- Chcę, aby cały świat wiedział, że jesteś wybranką mojego serca. A i jeszcze jedno. Tylko obiecaj, że nie będziesz się złościła. Singiel z twoją piosenką niebawem wejdzie na rynek. Pozwoliłem sobie w twoim imieniu poczynić pierwsze kroki, ale musisz podpisać kilka dokumentów.

Zrobiłam wielkie oczy ze zdziwienia. Byłam na niego zła, że zrobił coś takiego za moimi plecami.

- Ja rozumiem wszystko. Jestem ci wdzięczna za twoją miłość i okazane wsparcie, ale nie upoważnia to ciebie do podejmowania tak ważnych decyzji, o które cię nie prosiłam! - wstałam z miejsca. - Wpuściłeś mnie dziś na minę, każąc zaśpiewać, ale na tym koniec. Nie jestem gotowa stanąć na scenie o własnych siłach. I dla twojej wiadomości, niczego nie podpiszę! To dlatego oświadczyłeś się właśnie dziś?! Myślisz, że dzięki temu będziesz miał nede mną kontrolę?! Jeśli tak, to nie wiem, czy nadal chcę zostać twoją żoną. - Z hukiem zatrzasnęłam za sobą drzwi do łazienki.

Byłam naprawdę wściekła. Fakt, że ktoś z takim doświadczeniem i pozycją, jak Mike, zainteresował się moją muzyką, miło łechtało mi ego. Mimo to nigdy nie dopuszczałam do siebie myśli, że mogłabym pokazać swoją twórczość szerszej publiczności, a już na pewno nie wydać płyty. Zdawałam sobie sprawę z tego, że zrobił to w dobrej wierze, żeby mi pomóc i pokazać, że jestem dobra w tym, co robię. Przerażała mnie myśl o tym i to, co jeszcze jest w stanie zrobić bez mojej wiedzy. Stałam pod prysznicem usiłując się uspokoić, nie chciałam wypowiedzieć kilku słów za dużo, których bym żałowała. Chociaż i tak padły takie, których żałuję. Słyszałam jak przez zamknięte drzwi usiłuje się wytłumaczyć, przeprosić, ale tym razem pozostawałam głucha na jego słowa. W końcu zrezygnowany umilkł. Kiedy już opadły emocje, wyszłam z łazienki. Mike stał przy oknie i patrzył na ulicę, na której wciąż stali fani. Zrobiło mi się go żal za to, że tak na niego naskoczyłam, a teraz stał smutny i myślami błądził gdzieś daleko.

- Przepraszam. Nie chciałem, żeby to wyglądało tak, że robię coś za twoimi plecami. To miała być niespodzianka. - Mówił do mnie, nie odwracając się od okna. - Wiem już, że powinienem był ciebie zapytać, ale bałem się, że odmówisz. Przed chwilą skontaktowałem się z wytwórnią, są źli. Jutro, jak tylko wrócimy do Los Angeles wyślą swoich prawników, którzy będą prowadzić rozmowy w ich imieniu. Jeszcze raz przepraszam. - Odwrócił się i zajął moje miejsce w łazience.

DZIEWCZYNA ZNIKĄD Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz