3

467 29 1
                                        

Do końca pracy zostało mi już tylko pół godziny. Ostatni klienci powoli zbierali się do wyjścia, więc pozaciągałam zasłony i zbierałam się do zamknięcia lokalu.
Dochodziła północ, mrok panujący na zewnątrz przyprawiał mnie o ciarki. Na parkingu stały dwa samochody, a obok kilku pijanych facetów.

Bywało tak, że przesiedziałam po ciemku dwie godziny w środku, czekając aż sobie pojadą. Jednak tym razem nie miałam wyjścia. Byłam zmęczona, a zarazem podekscytowana na tyle, że postanowiłam zamknąć normalnie i nie myśleć o tych typkach. Chwilę później bardzo żałowałam tej decyzji, ale gdyby człowiek wiedział, że upadnie to, by usiadł.

Kiedy zamknęłam drzwi i odwróciłam się w stronę drogi zauważyłam, że dwóch kolesi idzie w moją stronę. Byli pijani i głośno krzyczeli sprośne teksty. Obleciał mnie strach, nogi zrobiły się jak z waty. W pośpiechu szukałam kluczy, by ukryć się w środku, ale wtedy zza rogu wyłonił się czarny mustang i zajechał im drogę.

- Wsiadaj! Szybko!

Długo się nie zastanawiałam. W pędzie otworzyłam drzwi i wskoczyłam na miejsce pasażera.
Auto ruszyło z piskiem opon, zostawiając klnących facetów za sobą. Gdy zrobiło się spokojniej uświadomiłam sobie, że nie wiem do czyjego samochodu wsiadłam.
Pomyślałam wtedy, że wpadłam z deszczu pod rynnę, ale w tamtej chwili nie byłam w stanie myśleć o niczym innym, jak tylko wydostać się z parkingu. Teraz jednak marzyłam o tym, by rozpłynąć się w powietrzu. I kiedy naprędce obmyślałam plan ucieczki usłyszałam znajomy, ciepły głos.

- Nic ci nie jest? Wszystko w porządku?

Spojrzałam w bok i zobaczyłam Mike'a, który z troską patrzył na mnie. Zastanawiałam się, dlaczego wcześniej nie odważyłam się spojrzeć na kierowcę, by sprawdzić, kto mnie uratował z opresji. Strach był silniejszy, ale teraz czułam się bezpieczna.

- Nie, nic, dziękuję bardzo za ratunek. Nie wiem, co by się wydarzyło gdybyś nie nadjechał - głos mi zadrżał, a po policzkach popłynęły łzy.

Mike zjechał na pobocze, zatrzymał samochód i mocno mnie przytulił. W jego ramionach czułam się na prawdę bezpiecznie. Pragnęłam, żeby nigdy mnie nie puszczał.

- Już dobrze, jestem tutaj i nic ci nie grozi.

Jego głos był miękki i spokojny, czułam ciepły oddech obok ucha. Przylgnęłam do niego jeszcze mocniej, pocałował mnie w głowę i delikatnie gładził po włosach.
Kiedy się otrząsnęłam zapytałam, co tam robił, przecież wyszedł dużo wcześniej. Odparł, że siedział w aucie pogrążony w myślach na tyle długo, że gdy dotarło do niego, która jest godzina uznał, że na mnie zaczeka. Dziękowałam Bogu, że nie odjechał.

- To gdzie pani mieszka madame? - Uśmiechnął się i ruszył przed siebie.

Gdy wjechaliśmy do mojej dzielnicy, oczy przechodniów skierowane były w naszą stronę. Choć było już bardzo późno, stali bywalcy siedzieli na kamiennych schodach i pili alkohol. Mike rozglądał się wokół i nie mógł uwierzyć, że mieszkam w takim miejscu. Zatrzymaliśmy się pod moim blokiem, na którym widniały różne graffiti.

Wstydziłam się zaprosić go do mieszkania, bo to była rudera, którą tylko trochę udało mi się doprowadzić do stanu używalności. Poza tym ktoś, kto jeździ najnowszą wersją mustanga, mieszka w bogatej dzielnicy.
- Wejdziesz na górę? - Zaproponowałam, gdzie chwilę wcześniej wstydziłam się swojego mieszkania.

- Nie wiem czy powinienem. Jest już późno, a ty pewnie chcesz już się położyć.

- I tak nie zasnę, więc jeśli masz ochotę na moje towarzystwo zapraszam.

DZIEWCZYNA ZNIKĄD Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz