Bessie
Miałam cholernie dość. Dość tego, że nie mogłam decydować o samej sobie, o swoim życiu, o niczym. Miałam pieniądze, dom, obojga rodziców, dobre oceny, chłopaka i wszystko co chciałam. A wciąż mi czegoś brakowało. Brakowało mi miłości, bo kobieta która mnie urodziła nie widziała we mnie nic poza kukiełką z ładną twarzą i ciałem, którą można sterować. Dla niej nie jej córką, byłam przedmiotem, który można poświęcić, aby zdobyć władzę. Brakowało mi kogoś, kto da mi bezinteresowną miłość i wsparcie, bo chłopak, który miał być moją drugą połówką, zdradził mnie. Nie był idealny, do ideału wiele mu brakowało, ale wierzyłam, że jeszcze będzie dobrze, że może się zmieni. Chciałam dać mu szansę. Z początku wydawał się być wspaniałą osobą, ale z czasem odkrywałam coraz więcej jego twarzy.
Nigdy mnie nie uderzył, ale nie rozumiał słowa nie. Nie uderzył, ale robił awantury o każdego chłopaka, który na mnie spojrzał, chociaż ja nie miałam na to wpływu. Wiele razy zamiast krótkiej bluzki wybierałam bluzy, aby nie go prowokować do kłótni, o to że pokazuję za dużo, a także po to aby nikt nie widział odcisków jego palców na moim ciele, bo bywało, że stawał się agresywny i natarczywy, zwłaszcza po alkoholu, a ja musiałam być przykładną dziewczyną.
Nie mogłam zaburzyć wizerunku idealnej pary, w końcu tak nas nazywali, chociaż nienawidziłam tego określenia.
Był wybrankiem mojej mamy, a nie moim, bo to ona go dla mnie wybrała. Nie zapytał o związek, nigdy podarował chociaż jednej róży, ani nie przytulił. Matka sterowała moim życiem, jakby należało ono do niej. Pilnowała abym dobrze prezentowała się przed jej współpracownikami, a Danny był synem jednego z nich.
Miałam gotowy plan na przyszłość. Przejąć firmę po mamie, wyjść za bogatego mężczyznę, który złoży jej najkorzystniejszą ofertę współpracy, oddać mu swoje udziały i być nieskazitelną wizytówką Marki, bo według mojej matki tylko do tego się nadawałam. Miałam być tylko ozdobą, a w tym wszystkim moje zdanie nie miało żadnego znaczenia. Kontrolowała co i ile jem, jak wyglądam, jak się uczę, kto jest moim przyjacielem, kogo mogę kochać. Nie obchodziło ją co czuję, a ja z każdym rokiem stawiałam się coraz bardziej, bo chciałam walczyć o siebie i swoje życie.
Poczułam odrobinę wolności, kiedy udało mi się namówić Dannego na imprezę z okazji zakończenia wakacji. Oczywiście, że zrobił awanturę i groził, że powie o tym mojej matce, ale w końcu udało mi się go namówić. Brzydziłam się sobą przez to, jakich środków do tego użyłam. Co noc rozmyślałam, czy nasz związek ma sens, bo z każdym dniem czułam się przy nim coraz gorzej. Od dziecka miałam dużo do powiedzenia i nie bałam się wyrażać swojej opinii, a on tłamsił tą siłę, którą w sobie miałam.
Nie czułam od niego wsparcia, bo każdy mój problem kwitował tym, że przecież inni mają gorzej i wszyscy mają problemy.
Nie przyjechał po mnie, mówiąc, że mam sobie radzić sama, bo on ma coś ważniejszego na głowie. Było mi przykro, bo nawet nie zapytał czy mam jak dostać się na imprezę, a każdą uncję smutku zamieniałam w złość, dlatego byłam wkurwiona. Domówka u kolegi ze szkoły miała mi pomóc w odstresowaniu się przed początkiem ostatniej klasy, a ja od początku miałam spieprzony humor. Szczerze cieszyłam się na te wydarzenie, dosłownie nie mogłam się go doczekać, chociaż to oznaczało koniec wakacji i czasu wolnego, którego i tak nie miałam.
Postanowiłam na ten jeden wieczór odrzucić od siebie wszystko co trapiło moją głowę i po prostu dobrze się bawić. Piłam, tańczyłam, śmiałam się. Uśmiech nie schodził z moich ust, póki nie weszłam do toalety i nie zobaczyłam gołej dupy mojego chłopaka, posuwającego jakąś inną dupę.
CZYTASZ
Lost souls | ZAKOŃCZONE
RomanceBessie nigdy nie chciała aby ktoś sterował jej życiem. Chciała bym królową własnego losu. Nie bała się wyrażać własnego zdania, nawet kiedy wypadało się zamknąć i nie raz poniosła tego konsekwencję. Kochała swoje własne towarzystwo, była otoczona lu...