37. Związek na odległość

48 5 0
                                    

Casimir

Niewiele spałem tej nocy. W większości spędziłem ją na rozmyślaniu, w jaki sposób mogę rozwiązać nasz problem. Nie mogłem tak po prostu pogodzić się z myślą, ze los odbierze mi moją wiedźmę. Musiałem coś zrobić, wymyśleć. To nie mogło się tak zwyczajnie skończyć, nie, kiedy Bessie była moim życiem i oddechem. Wyrwano by mi serce, gdyby mi ją zabrano, bo sam jej je oddałem. Dokładnie tej nocy, kiedy ją poznałem. Codziennie kawałek po kawałku, aż całe należało i biło tylko dla dziewczyny. Jeszcze nie tak dawno temu wmawiałem sobie, że jest najgorszym co mnie w życiu spotkało i nienawidzę jej do samego szpiku kości... a dziś? Dziś byłem w stanie skoczyć dla niej w ogień, bo nie istniała na tym świecie jakakolwiek osoba, która mogłaby mi ją zastąpić.

Patrzyłem na śpiąca ciemnowłosą, słuchając jej spokojnego oddechu. Bolał mnie żołądek na myśl, że będę zmuszony budzić się w pustym łóżku, kiedy ona zniknie.

Wetknąłem ostrożnym i powolnym ruchem kosmyk włosów za ucho brunetki, jakbym się delektował tym uczuciem. Nie chciałem zakłócać jej snu, bo zdawałem sobie sprawę, że sytuacja w jakiej się znajduję jest dla niej trudna. Niestety czas był nieubłagany i nie chciał się dla nas zatrzymać, a ja musiałem wracać do domu. Czując jakby coś mnie przytłaczało, byłem pewien, że jeśli nawet Bessie, jeśli odejdzie, moja dusza zostanie przy niej. Ta dziewczyna nadała mojemu światu kolorów, dlatego wiedziałem, że byłoby mi ciężko żyć bez niej. Gniłem od, wewnątrz, kiedy była dalej niż na wyciagnięcie ręki.

Z duszą na ramieniu spojrzałem na godzinę w telefonie, po czym niechętnie podniosłem się z łóżka. Przetarłem twarz dłońmi, czując dziwny niepokój. Coś ciężkiego, co utrudniało mi oddychanie, wisiało w powietrzu. Wstałem z materaca, zabierając z fotela swoje ciuchy. Przebrałem się, jednak nie chciałem tak znikać bez pożegnania. Podszedłem do śpiącej dziewczyny, zostawiając na jej czole pocałunek, pełen zapewnienie, że nam się uda.

Zanim wyszedłem zdecydowałem się jeszcze na pozostawienie jej wiadomości na kartce.

Wyglądasz jak reszta mojego życia, dlatego nie odpuszczę, dopóki nie znajdę sposobu żebyśmy mogli żyć razem.

Twój Casimir

Dodałem serce, czując się jak totalna pizda, ale dla niej mogłem to znieść. Zniósłbym wszystko, byleby była szczęśliwa.

Niestety, widocznie nie byłem tak cicho, jak zakładałem, bo Bessie zaczęła się przebudzać, gdy miałem otwierać okno. – Cas? Wychodzisz już? – zapytała sennie, ochrypłym głosem.

- Muszę już jechać. – powiedziałem smętnie, kucając obok dziewczyny.

- Nie chcę żebyś jechał. – oznajmiła cicho, a w jej głosie dało się słyszeć przybicie.

- Wiem, też nie chcę. – odparłem, po czym musnąłem wargami jej czoło. – Mogę powiedzieć Ci sekret? – zapytałem konspiracyjnie.

- Zawsze. – szepnęła, wtulając twarz w moją dłoń na jej policzku.

- Kocham Cię. – zdradziłem, nim połączyłem nasze usta.

- Ja Ciebie bardziej. – odpowiedziała od razu, wpatrując się z bliska w moje oczy.

- Wiesz, że to nieprawda. – przechyliłem głowę. – Nie ma osoby, która kochałaby kogoś bardziej niż ja Ciebie, wiedźmo. – kciukiem zataczałem kręgi na zarumienionej skórze policzka.

- Będę tęsknić. – zmarkotniała.

- Szybko minie. Odezwę się niedługo. – odsunąłem z twarzy niesforny kosmyk.

Lost souls | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz