34. Każdy cal

95 5 4
                                    

Bessie

Nie miałam kontaktu z Jonesem od trzech dni. Poprzedniego wieczoru tata trzymał go w swoim gabinecie ponad godzinę, przez co z każdą minutą godziłam się z myślą, że brunet ucieknie ode mnie lub, co gorsza, nawet nie zdąży, bo zginie na miejscu. Próbowałam cokolwiek usłyszeć, ale dźwiękoszczelne drzwi nie były moim sprzymierzeńcem. Plusem było to, że nie słyszałam krzyku i huku pocisków. Kiedy Casimir w końcu wyszedł z pomieszczenia był blady jak ściana i zmył się szybciej niż przypuszczałam. Pierwszego pomyślałam, że znowu pracował do późna i jest zmęczony, dlatego się nie pojawił. Byłam pełna podziwu, że nigdy nie narzekał na swoją sytuację, ale irytowało mnie, że nie chciał przyjąć pomocy. Liczyłam, że zjawił się w moim pokoju, kiedy już spałam, ale budząc się rano po prostu wiedziałam, że go tu nie było. Powietrze było jakieś takie zimniejsze, a sen niespokojny. Gdy obudziłam się po nocy, gdy, jak mówił, życzył mi dobrych snów, choć nie mogłam tego słyszeć, czułam się... inaczej. Lepiej. On tak jakby... wyciszał mój umysł. Sprawiał, że czułam się taka lekka i rześka. Bez jakichkolwiek zmartwień.

Był moją pierwszą myślą, po przebudzeniu się. Choć ja myślałam o nim od rana, on milczał. Czekałam na jakąś wiadomość, telefon, cokolwiek, jednak nie odezwał się. Przez głowę przewijały mi się myśli, że być może musi odpocząć, poukładać sobie w głowie albo przemyśleć czy kontakt ze mną nie jest dla niego zbyt dużym ciężarem. Obawiałam się, że może mieć takie myśli po rozmowie z moim ojcem, owianej dla mnie tajemnicą. Być może miał też za dużo na głowie, by o mnie myśleć, jednak znaczek aktywności przy jego zdjęciu na Messengerze sugerował mi, że zagląda w telefon. Dlatego wieczorem, kiedy już prawdopodobnie był w swoim domu, postanowiłam do niego napisać. Odczytał jedynie jedną z pięciu wiadomości, a potem przestał być aktywny. Z początku zwyzywałam go w myślach, ale potem przypomniałam sobie, że nie byłam pępkiem świata. Miał jeszcze chorą mamę, dlatego odpuściłam, choć ściskało mnie serce, bo potrzebowałam jego bliskości. Zawsze korzystałam z każdej możliwej okazji, aby się do niego przytulić, bo uwielbiałam to robić. Jego ramiona obejmowały mnie w taki wyjątkowy sposób.

Trzeciego dnia nie wytrzymałam i sama do niego zadzwoniłam. Wykonałam trzy telefonu, czując, że zaczynam być natrętna, ale chciałam, chociaż wiedzieć, że żyje. Dwa pierwsze odrzucił, a za trzecim połączeniem włączała się poczta głosowa. Byłam nieco zdesperowana, ale tęskniłam za nim, bo przez ostatnie dni widywałam go przynajmniej na chwilę. Cieszyłam się jak dziecko, kiedy się pojawiał, a nagle możliwość zobaczenia go, poczucia jego zapachu, zapachu domu, została mi odebrana.

Chciałam w końcu powiedzieć mu co czuję. Ale...

To trudne.

Co jak mnie odrzuci?

Co jak to tylko chwilowe?

Co jak to mnie zrani?

Co jak będzie bolało?

Lepiej nie ryzykować.

Co jak nie bierze tego na poważnie?

Co jeśli będę niewystarczająca?

Co jak będę dla niego problemem?

Nie wytrzymałam i wsiadłam w samochód. Kiedy zaparkowałam kawałek dalej od domu Jonesów i zobaczyłam, że chłopak wychodzi z domu cały i zdrowy, moją pierwszą reakcją był uśmiech ulgi i motylki w brzuchu, które stale przy nim świrowały. Jednak tuż za nim wyszła szatynka, z którą żywo o czymś rozmawiał. Była ładna, dojrzalsza ode mnie i widocznie dobrze go znała, a on uśmiechał się do niej, tak jak do mnie. Motylki zamieniły się w robaki, od których rozbolał mnie żołądek, a uśmiech zszedł mi z ust. Wpatrywała się w niego z uczuciem, a mi zaszumiało w uszach, kiedy pocałowała jego policzek, a sekundę później w usta. Powoli zabrałam dłoń z klamki drzwi, czując jakbym dostała kopniaka w sam żołądek. Śmieli się z czegoś wesoło, a mnie łamało się serce, bo zdałam sobie sprawę, że znów zostałam oszukana. Więcej nie potrzebowałam widzieć. Posłuchałam się swojego głupiego serca, chociaż rozum dawał mi czerwone światło. Byłam tak beznadziejnie zakochana, że gdyby ktoś wycelował w niego spluwę, stanęłabym przed nim i zasłoniła własnym ciałem, a on miał inną...

Lost souls | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz