Bessie
Uzyskanie nagrania z kamer okazało się wyjątkowo łatwe. Wykorzystałam do tego swoje wdzięki, ale nie przekroczyłam swoich granic. Pomocne okazało się też to, że ewidentnie wpadłam chłopakowi w oko i na szczęście nie było jego szefa. Pracownik sklepu zrobił dla mnie kopię nagrania, nawet nie sprawdzając co na nim jest. Na szczęście. Zaskakujące jest jak mężczyźni są łatwi w obsłudze. Dla zobaczenia kawałka kobiecego ciała są w stanie zrobić wszystko.
Tak jak obiecałam zostałam w domu do końca dnia i cały następny, ale zaczynało mnie nosić. Nie mogłam już usiedzieć w jednym miejscu, a mój własny dom sprawiał, że zaczynałam się dusić. Szczególnie łóżko, bo pościel przesiąkła zapachem Jonesa. Siedział mi w głowie, od kiedy odstawił mnie do domu. Miałam go dość, bo nie pozwalał mi się na niczym skupić. Powoli dostawałam na głowę.
- Uduszę się tu zaraz. – jęknęłam z frustracją. Jak mogłam tak się wkopać?!
Nie odzywał się do mnie od wczoraj, co irytowało mnie jeszcze bardziej. Czemu nie napisał? Chciałam się z nim zobaczyć i uciec od niego jak najdalej jednocześnie. Myśl, że żywię do niego uczucia nie dawała mi spokoju. Tak, zbliżyliśmy się do siebie, nawet mogłam nazwać go swoim przyjacielem, mieliśmy intymne momenty, podobał mi się, ale cholera... to co innego. Zakochanie się to głębsza sprawa. A może wcale go nie kochałam? Może tylko tak myślałam? Może to sobie wmówiłam, bo byłam nim zafascynowana? Już sama nie wiedziałam.
Zdecydowałam, że przyda mi się świeże powietrze. Musiałam pobiegać, żeby wyładować emocje, bo jeszcze chwila, a chodziłabym po ścianach. Naprawdę go kochałam? Ubrałam jakieś wygodne do tej czynności ciuchy i wyszłam z pokoju. Minęłam salon, w którym siedziała Sara jak zawsze z butelką wina. Nawet na mnie nie spojrzała, nie mówiąc o pytaniu gdzie wychodzę, chociaż było dość późno. Wyszłam na zewnątrz z przyjemnością wdychając zimne powietrze. Nie było najcieplej, ale przecież sportowcy nie mogą szukać wymówek, żeby ominąć trening. Nie żebym nim była. Miałam też wrażenie, że moje uczucia do Casa to zwykła choroba, bo ilekroć o nim myślałam w moim żołądku odzywały jakieś pasożyty i robiły tam rewolucje.
Musiałam oczyścić umysł i organizm. Mogłam to zrobić za pomocą alkoholu, który proponowała mi Suki, ale podejrzewam, że pod jego wpływem moje objawy tylko by się nasili, a końcowo dzwoniłabym do bruneta, czego nie chciałam. Kac następnego dnia tylko by mnie dobił.
Światło księżyca i latarnie oświetlały mi drogę podczas biegu. Co jakiś czas musiałam robić przerwy, aby móc odetchnąć. Sprawdzałam telefon i to jak daleko od domu jestem, bo nawet nie zaplanowałam swojej trasy, po prostu biegłam.
Obejrzałam się za siebie z dziwnym uczuciem. Wydawało mi się, że ktoś mnie obserwuje, ale mrok i brak ludzi w pobliżu musiały działać na moją wyobraźnie. Ruszyłam spokojnym chodem przed siebie, pisząc wiadomość do Suki.
Bessie: Popadam w paranoję
Suki: Od zawsze twierdziłam, że nie jesteś normalna
Usłyszałam trzask. Zaniepokojona spojrzałam za siebie z uwagą. Nikogo tam nie było. Wyjęłam z ucha słuchawkę, aby lepiej słyszeć, jednak słyszałam tylko swoje dyszenie.
Suki: Jesteś tam?
Bessie: Mam wrażenie, że ktoś za mną idzie
Suki: Co?
Rozejrzałam się wokół zamieniając chód w marsz. Schowałam słuchawki, aby pozostać czujną. Pewnie to sobie wkręciłam, ale czułam czyjś wzrok na swoim ciele.
CZYTASZ
Lost souls | ZAKOŃCZONE
RomanceBessie nigdy nie chciała aby ktoś sterował jej życiem. Chciała bym królową własnego losu. Nie bała się wyrażać własnego zdania, nawet kiedy wypadało się zamknąć i nie raz poniosła tego konsekwencję. Kochała swoje własne towarzystwo, była otoczona lu...