Casimir
Takiej reprymendy jak dzisiaj nie dostałem nawet wtedy, kiedy w piątej klasie obciąłem koleżance z ławki włosy nożyczkami. Smarkula wjebała się ze swoimi wścibskimi łapskami w moją prywatność, jednak miałem ochotę przypierdolić głową w ścianę, za to, że znów pozwoliłem ponieść się emocjom i sprawić jej ból. Kurwa, nie chciałem tego, ale tylko ona potrafiła tak podnieść mi ciśnienie. Właściwie to tylko Bessie wywoływała we mnie jakiekolwiek emocje.
Wysłuchałem całego kazania na temat mojego zachowania i nie śmiałem odezwać się nawet słowem. Jak na brak sił, Gianna miała ich jeszcze wystarczająco dużo aby mnie jebać jak psa. Takie emocje zabierały mamie dużo energii, przez co moje wkurwienie na czarnowłosą wiedźmę jeszcze bardziej rosło.
Ale tak naprawdę byłem wkurwiony tylko na siebie.
Mało tego, przez tą całą sytuację nie mogłem się na niczym skupić. Nawet idiotyczne odbijanie piłki podczas siatkówki mi nie wychodziło. Wodziłem wzrokiem po trybunach, na których siedzieli pozostali uczniowie, którzy również mieli w tym czasie wf. Podświadomie chyba szukałem tej jednej błękitnookiej brunetki, która zupełnie mnie ignorowała od kiedy ostatni raz się widzieliśmy. Czyli dwa dni. Rozumiałem to, ale, do cholery, nie mogłem znieść, że to robiła.
- Kane, jeszcze raz kopniesz piłki do siatkówki, a Cię na suchej gałęzi powieszę! - wydarł się trener, tuż po tym jak z całych sił gwizdnął w gwizdek. Musiałem wciągnąć więcej powietrza po płuc, aby mu tego ustrojstwa nie wcisnąć do gardła. - Dyrektor stwierdził, że moje metody wychowawcze są niekonwencjonalne, więc dla odmiany, za karę, zamiast sprzątania mi w garażu, robicie dziesięć kółek wokół boiska. Już, już, już!
Wkurwiało mnie, że trener, który bawił się w sędziego, odgwizdywał każdy mój ruch, aż w końcu nie wytrzymałem i musiałem mu coś powiedzieć, bo chłop prosił się o przebite opony.
- Gwizdnąć to ja Panu mogę radio z samochodu, do kur.. do jasnej anielki. - poprawiłem się.
- Jones, chcesz na ławce wylądować ?! - odkrzyknął mężczyzna, a ja kątem oka zerknął na wspomniane miejsce.
- Nie może mi Pan tego zrobić - zawołałem, udając przejęcie.
- Siedzisz do dzwonka. - rozkazał, myśląc, że tym mi dopiecze. Miałem ochotę ucałować go po rękach, bo właśnie tam siedziała Bessie, więc w końcu miałem pretekst by się do niej zbliżyć.
Wywróciłem oczami dla lepszego efektu. Posłusznie skierowałem się w stronę trybun, specjalnie do miejsca, które zajmowała Martinez. Uśmiechnąłem się pod nosem, przyglądając się dziewczynie. Jej gęste, czarne włosy, okalały jej szczupłą twarz, kiedy pisała coś w jakimś notesie, ułożonym na jej kolanach. Miała na sobie dopasowane czarne spodnie i biały sweter, który osunął się na jedno ramię, odsłaniając jej ramiączko od stanika, w tym samym kolorze co dolna część garderoby. Ten widok był dla mnie zbyt pociągający.
- Nie wierzę, że się uczysz wiedźmo. - powiedziałem, znajdując się odpowiednio blisko, aby mnie usłyszała. Widziałem jak na moje słowa cała się spięła, zaciskając chude palce na zielonym długopisie. Zauważyłem, że miała nowy kolor paznokci.
- Masz nowe pazury. Ostre? - zagadnąłem, kiedy zignorowała moją poprzednią wypowiedź. Zasiadłem rząd niżej, patrząc na nią spod rzęs. - Ładne, czerwone.
- Tak. Teraz będziesz się podlizywać? - burknęła pod nosem tak cicho, że ledwo ją zrozumiałem.
- Tylko pytam. - wzruszyłem ramionami.
![](https://img.wattpad.com/cover/354329153-288-k641795.jpg)
CZYTASZ
Lost souls | ZAKOŃCZONE
RomanceBessie nigdy nie chciała aby ktoś sterował jej życiem. Chciała bym królową własnego losu. Nie bała się wyrażać własnego zdania, nawet kiedy wypadało się zamknąć i nie raz poniosła tego konsekwencję. Kochała swoje własne towarzystwo, była otoczona lu...