Casimir
- Tu jesteś. Szukam Cię od godziny.
Ulga zalała koje ciało, kiedy zobaczyłem brunetkę. Była nieodpowiednio ubrana jak na tak chłodną pogodę i siedziała skulona na ławce. Nie miała kurtki, wyglądała na zziębniętą, trzęsła się, a kiedy uniosła głowę zauważyłem, że była zapłakana i... źle widziałem, czy ona miała, kurwa, na policzku ślad od uderzenia? Podszedłem do niej szybkim krokiem i kucnąłem przed dziewczyną, abyśmy byli na jednym poziomie.
- O co chodzi? Czemu tu siedzisz? Kto Cię uderzył? - strzelałem pytania, starając się być opanowanym, choć w środku mnie rozsadzało. Ktoś podniósł na nią rękę. W myślach już urządzałem tej osobie piekło.
Ująłem ostrożnie jej twarz w dłonie. Pogładziłem zaczerwienione miejsce. - Powiedz, proszę.
- Sara.
- Czemu to zrobiła? Co się stało? - przyłożyłem dłoń do jej czoła, aby sprawdzić czy nie jest rozpalona. - Skończysz z gorączka.
- Nic. - pociągnęła nosem, zwieszając wzrok.
- Serio? Znajduję cię na placu zabaw w bluzie, przy minus dziesięciu stopniach, czerwoną od płaczu i myślisz, że uwierzę jak mi powiesz "nic"? - przechyliłem głowę, nachylając się w jej stronę. - Nie mogłem się do ciebie dodzwonić, martwiłem się.
- Zostawiłam telefon w domu. - chrypnęła. Jej głos był zdarty od płaczu.
- Powiesz o co chodzi? - ponowiłem próbę, pocierając jej zziębnięte kolana.
- Pokłóciłam się z matką. - powiedziała w końcu.
- Mówiła coś chujowego? - drążyłem, muskając kobiecy policzek.
- Do tego już się przyzwyczaiłam, ale ona miała czelność obrażać ciebie. - posłała mi zbolałe spojrzenie, w którym kryła się też nuta wściekłości.
- I o to tyle krzyku? Marnujesz sobie zdrowie i nerwy, bo coś o mnie pieprzyła? - ująłem jej dłonie w swoje, aby nieco je rozgrzać.
- Tak. Jest podłą suką, nie miała prawa mówić o Tobie tego całego gówna. - syknęła, a jej oczy ponownie się zaszkliły.
Zastanawiałem się czy powinienem mówić Bessie o moim spotkaniu z jej matką, kiedy próbowałem dostać się do jej pokoju oknem. Pogoniła mnie, opluła się własnym jadem i postraszyła policją, ale ja niezbyt przejmowałem się takimi groźbami. Często je słyszałem.
- Nie potrzebnie się tym przejmujesz. - założyłem kosmyk włosów dziewczyny za ucho.
- Nie umiem się nie przejmować, kiedy Cię k... - urwała. - Po prostu nie lubię tego słuchać. - westchnęła, a nowa łza wypłynęła z jej oka. Najdelikatniej jak umiałem starłem ją opuszką kciuka.
- I jak to się skończyło? Siedzisz na mrozie sama, a ja myślałem, że znowu ktoś Cię goni. - próbowałem poprawić jej humor. - Chodź, bo zamarzniesz. - wyprostowałem się i zdjąłem swoją kurtkę. Brunetka zdążyła jedynie otworzyć usta, nim okryłem ją odzieniem.
- Teraz tobie będzie zimno. - odparła.
- Nie będzie, chodź. - przyciągnąłem ją do siebie, kiedy wstała.
- Nie chcę tam wracać. - szepnęła.
- W porządku. Pojedziemy do mnie. - postanowiłem, a ona gwałtownie uniosła na mnie ciemnoniebieskie tęczówki, w których widziałem błysk. Musiała być zaskoczona, ale zaraz odsunęła się ode mnie, co mnie zdziwiło.
CZYTASZ
Lost souls | ZAKOŃCZONE
RomanceBessie nigdy nie chciała aby ktoś sterował jej życiem. Chciała bym królową własnego losu. Nie bała się wyrażać własnego zdania, nawet kiedy wypadało się zamknąć i nie raz poniosła tego konsekwencję. Kochała swoje własne towarzystwo, była otoczona lu...