42. Walka o życie

61 5 2
                                    

Casimir

Bessie nawet nie chciała słyszeć o lekarzu i badaniach. Wpadła w jakiś atak paniki, kiedy tylko wraz z jej ojcem o tym wspomnieliśmy. Rogger odpuścił, przynajmniej na ten moment. Widziałem to po jego oczach, gdy patrzył na córkę z ogromnym bólem. Cieszyłem się, że moja dziewczyna ma ojca, który przychyliłby jej nieba. Ja nie zamierzałem odpuścić, bo jakby gówniane to nie brzmiało, Bessie była żywym dowodem na swoją krzywdę. Powinna udać się na obdukcję, póki ślady tego sukinsyna jeszcze tam były. Miałem tylko jeden pomysł i jeśli to nie wypali, to byłem skończony.

Casimir Jones: Cześć. Możemy się spotkać?

Suki Baker: Jasne, coś się stało?

Casimir Jones: Tak.

Byłam zmuszony okłamać Bessie, jednak robiłem to dla jej dobra. Nie powiedziałem jej, że zamierzam spotkać się z jej przyjaciółką. Była pewna, że chcę odwiedzić mamę, co było po części prawdą, bo i do niej chciałem zajrzeć. Zapewniłem ją, że niedługo wrócę. Mogłem być spokojny, bo Rogger z nią był. Przebywał w domu, od kiedy dowiedział się co spotkało Bessie. Rano słyszałem jak kłócił się ze swoją żoną, a wcześniej widziałem jak pakował jej rzeczy. Wyrzucił ją z domu, chyba z trudem panując nad tym, żeby nie zrobić jej krzywdy, bo był tak wkurwiony, że ściany zadrżały, gdy trzasnął drzwiami przed jej nosem. Jeśli dobrze słyszałem, zagroził, że zmienia warunki rozwodu na orzeczenie o jej winie i zabierze jej wszystko. Miałem nadzieję, że dotrzyma słowa, bo ta suka niszczyła życie własnej córce.

- Boże, jesteś blady jak ściana. Umarł ktoś? – rzuciła Suki, wsiadając do mojego samochodu.

- Gorzej.

Opowiedziałem jej wszystko, przez co przeszła Martinez. Pomijałem szczegóły, bo słowa i tak z trudem przechodziły mi przez gardło. Suki słuchała tego z żalem, zasłaniając twarz dłońmi. Płakała w ciszy, podzielając cierpienie swojej przyjaciółki. Ja powstrzymywałem łzy, bo byłem w stanie uronić je jedynie przy Bessie i mamie.

- To dlatego się nie odzywała. – wysnuła, pociągając nosem. – Jak ona się czuję?

- Ona znika, Suki. – westchnąłem ciężko, patrząc w jej czerwone od płaczu oczy. – Nie wiem już, co robić. Nie chce zgłosić tego na policję, ani pójść do lekarza. Nie rusza się z łóżka i nie chce jeść. Praktycznie nic nie mówi, a ja widzę jak płacze i rozkurwia mnie, bo nie mogę nic zrobić. Nie chcę na nią naciskać, bo i tak jest cieniem samej siebie. Pilnuję jej na zmianę z Roggerem, bo mało brakowało, a podcięłaby sobie żyły. – wyznałem, czując ścisk w żołądku, gdy przed oczami stanął mi obraz żyletek i listu.

- Zawieź mnie do niej. – poprosiła.

Tak zrobiłem. To była moja ostatnia szansa. W innym przypadku rozważałem zaciągnięcie Bessie do tego pierdolonego lekarza siłą, ale wtedy prawdopodobnie jej rozpaczliwy płacz rozerwałby mi serce, które było tylko dla niej.

- Może tobie się uda, bo mi pęka serce, widząc jak cierpi. – powiedział ojciec brunetki, gdy zobaczył nas, kiedy wyszedł z pokoju córki.

Rozchyliłem ostrożnie drzwi, zastając ten sam widok, co przez ostatnie kilka dni. Ten sam ból w trzewiach i to samo poczucie bezsilności.

- Przyprowadziłem kogoś, wiedźmo. – wyjawiłem, a czerwonowłosa wychyliła się zza moich pleców.

- Cześć, misia. – przywitała się, a oczy Bessie zaszkliły się, kiedy tylko zobaczyła przyjaciółkę. Czerwona natychmiast podbiegła do niej, a niebieskooka rozpłakała się, kiedy tylko Suki objęła ją ramiona. Zostawiłem je same. Szloch brunetki niósł się echem po całym domu i rozrywał mi duszę.

Lost souls | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz