Bessie
Casimir przygryzł moją dolną wargę tak mocno, że poczułam metaliczny posmak na języku. Nie pozostałam mu dłużna, wbijając paznokcie w kark chłopaka. Jego dłonie zaciskały się na mojej talii i biodrach. Rozchyliłam usta, co Jones od razu wykorzystał, wsuwając język do środka. Żadne z nas nie było delikatne, bo oboje tak wyładowywaliśmy emocje.
To było tak dobre.. i jednocześnie tak złe. Przecież się nienawidziliśmy. Tak właściwie ten pocałunek był zakazany, ale w końcu to co zakazane smakuje najlepiej. Nie potrafiłam się od niego oderwać, powinnam to zatrzymać, ale.. o Święta Dziewico całował tak dobrze. Cas chyba też nie chciał przerywać tej chwili. Mimo, że staliśmy w sporej odległości od całej imprezy, każdy mógł nas zobaczyć, jednak miałam w to szczerze wyjebane. Zapewne jutro miałam tego pożałować, ale żyłam chwilą.
A ta chwila była magiczna.
Pociągnęłam za jego dolną wargę, co skwitował mocniejszym przyciągnięciem mnie do siebie. Podobało mi się to. Podobało mi się, że chciał dominować. Zaciskał palce na moim biodrze, nie pozwalając mi się odsunąć nawet na milimetr. Wyraźnie czułam jego zapach, który w połączeniu z moim upojeniem mieszał mi w głowie. W pewnym momencie jedną dłoń ułożył na moim policzku, delikatnie muskając skórę w tym miejscu, podczas kiedy moje sunęły po jego klatce piersiowej, przez co dokładnie czułam jego twarde mięśnie.
W głowie mi wirowało, ale nie chciałam tego kończyć. Ten stan był.. dobry, cholernie dobry. Znów poczułam jakbym miała przed sobą tego chłopaka, którego zabrałam do swojego miejsca. Zawładną każdą komórką mojego ciała, a na kręgosłupie poczułam elektryzujące dreszcze. Chciałam stać z nim jednością.
W końcu jednak zabrakło nam tchu. Oderwaliśmy się od siebie, ale wciąż był blisko. Oparł się o moje czoło, a ja wciąż miałam przymknięte powieki. Nie widziałam, ale czułam, że się uśmiecha.
- Wciąż Cię nienawidzę. - mruknęłam. - Po prostu jestem pijana.
- Ja Ciebie też, wiedźmo. Co to za błyszczyk? - zagaił.
- Wiśniowy. - odparłam. Musnął ponownie moje wargi, a kiedy spojrzałam na niego, zobaczyłam jak oblizuje usta. Kurwa, to było seksowne. Mi samej zrobiło się już potwornie gorąco, przez co miałam ochotę zerwać z siebie tę cholerną kurkę. Zapatrzyłam się na jego opuchnięte wargi, a on uśmiechnął się łobuzersko.
- Dobry. - przyznał. - Za każdym razem kiedy Cię pocałuję dasz mi w mordę?
Parsknęłam śmiechem i stanęłam na palcach, ponownie zbliżając swoją twarz do jego. - Następnych razów nie będzie. - stwierdziłam, mówiąc to wprost w jego wargi, a oczy miałam skierowane na jego czarne tęczówki, które mnie pochłaniały. Poklepałam go po policzku, co chyba go otrzeźwiło, po czym odsunęłam się w tył, ale znów mnie do siebie przyciągnął.
- Wkurwiasz mnie. - warknął, a jego ciepły, miętowy oddech owiał moją twarz.
- Moje hobby. Teraz możesz odwieźć mnie do domu. - pozwolił mi wysunąć się ze swoich objęć.
W lepszym humorze wsiadłam do auta i napisałam do Leviego. Wiedziałam, że nie pił, bo prowadził samochód, dlatego poprosiłam aby zaopiekował się Suki. Okropnie czułam się z tym, że ją zostawiam, ale nie chciałam już tam wracać, a ona chyba znalazła towarzystwo. Spojrzałam na róg ekranu, z szokiem odgrywając, że jest prawie trzecia w nocy. A miałam nie wracać późno..
- Wolałabym, abyś teraz nie zostawił mnie w lesie. - bąknęłam cicho, ale tak, aby mógł mnie usłyszeć.
- Ile będziesz mi to wypominać? - zapytał z wyrzutem, odpalając silnik. - Nie wiedziałem, że tak zareagujesz. - powiedział cicho, a w jego głosie słyszałam wyrzuty sumienia. Żałował. Kątem oka widziałam, jak zaciska mocniej pięści na kierownicy.
![](https://img.wattpad.com/cover/354329153-288-k641795.jpg)
CZYTASZ
Lost souls | ZAKOŃCZONE
RomanceBessie nigdy nie chciała aby ktoś sterował jej życiem. Chciała bym królową własnego losu. Nie bała się wyrażać własnego zdania, nawet kiedy wypadało się zamknąć i nie raz poniosła tego konsekwencję. Kochała swoje własne towarzystwo, była otoczona lu...