Casimir
Miałem plan i to zajebiście sprytny. Sam diabeł by się go nie powstydził.
Razem z Roggerem prześwietliliśmy gwałciciela Bessie. Wiedzieliśmy, o której wstaje, co wpierdala na śniadanie, kto mu obciąga, gdzie spędza czas, z kim się spotyka, gdzie mieszka i o której zasypia. A nawet jakie porno ogląda i jakie pojebane myśli chodzą mu po głowie. Wszystko.
Byłem pod wrażeniem, ale też przerażało mnie to, jakie możliwości ma ojciec mojej dziewczyny. Nie wyobrażałem sobie nawet, co mógłby zrobić ze mną, gdybym kiedykolwiek zdradził jego córkę. Nie żebym planował coś takiego zrobić, bo nie interesował mnie nikt inny niż ona. Błyszczała najjaśniej ze wszystkich, przyćmiewając ich swoim blaskiem, jednak wciąż miałem się na baczności.
Znaliśmy każdego jego wroga i przyjaciela, a ta informacja była kluczowa w naszym planie. Nim facet stanąłby przed sądem, zamierzaliśmy się na nim zemścić i dać nauczkę za to jak Bessie cierpiała.
Poprosiłem Suki, aby zajęła się Bessie tego wieczora. Nie mogłem zostawiać jej samej, a brunetka nie wiedziała, co planowaliśmy i wolałem, by tak pozostało. Nie chciałem ukrywać przed nią prawdy, ale temu skurwysynowi należała się kara za wszystkie łzy, które dziewczyna przez niego uroniła. Wiedziałem, że niebieskooka zaczęłaby mnie powstrzymywać przed tym co zamierzałem, a samo wspomnienie o tym gościu powodowało u niej panikę i strach. Chciałem jej tego oszczędzić i samemu rozprawić się z Lambertem.
Byłem zdeterminowany, by rozjebać mu czaszkę, jednak musiałem się jeszcze wstrzymać. Najpierw musiał wszystko wyśpiewać. Dlatego wcisnąłem się w drogi garniak, który śmierdział luksusem i drażnił mi skórę. Miałem ochotę zerwać go z siebie i zapierdolić tego gościa, nim zdąży pisnąć słówko. Marzyłem, aby być najmroczniejszym z jego koszmarów, aby widział przed śmiercią moją zadowoloną facjatę, tak jak on szczerzył się do Bessie, gdy zadawał jej ból.
Czekaliśmy w SUV-ie Pana Martineza na odpowiedni moment, abym wkroczył do akcji. Przekupiony barman z klubu miał dolewać wysokoprocentowy alkohol do whisky Lamberta, które typ zawsze zamawiał. Ze zdobytych informacji wiedzieliśmy, że gość miał słabą głowę, a po alkoholu człowiekowi rozwiązywał się język.
Noc była gwieździsta, a patrząc na niebo, mogłem myśleć tylko o mojej Bessie, bo gwiazdy to coś, co kojarzyło mi się jedynie z nią. Patrząc w nie wpadała w jakiś magiczny trans, przez co nie sposób było ją od nich oderwać. Znałem ten stan, bo identyczne uczucie dopadało mnie, gdy miałem możliwość oglądania jej w świetle tych błyszczących punktów. Miałem nadzieję, że i ona patrzy w samo niebo.
We bocznym lusterku mignęły światła czarnych, jak smoła samochodów, co oznaczało znak. Byliśmy otoczeni ludźmi Roggera, niczym w filmie akcji. Bez świateł i w ciemności, terenowe samochody były nie do zauważenia, tak jak i ludzie w środku, ubrani w ciemne, wojskowe mundury. Planowaliśmy wykonać manewr zaskoczenia i wyprowadzić z klubu tego skurwysyna jak przestępcę, którym był, ośmieszając go przed kolegami. W środku znajdowali się również dziennikarze z prasy, który czekali na uwiecznienie tego momentu, bo Lambert był znanym biznesmenem. Tyle, że za otoczką fundacji charytatywnych, pomocy domom dziecka i innych wybielających interesów, ukrywał to jakim potworem był.
- Możesz iść. Udawaj, że masz ważny telefon, kiedy chuj zacznie sypać. Zapomnisz się rozłączyć, a ja nagram wszystko co usłyszę. Później zabierzemy go z chłopakami na zabawę. – wyjaśnił, nim wysiadłem z samochodu. Musiałem się pilnować, aby nie palnąć czegoś, co mogłoby wydać mu się podejrzane.
Po wejściu przysiadłem na wysokim stołku przy barze, rozglądając się dyskretnie. Barman rozpoznał mnie od razu, a trunkiem jaki mi podał była zabarwiona woda, która wyglądała jak whisky. Mój cel siedział w tej części klubu, która była przeznaczona tylko dla elitarnych gości. Na jego kolanie siedziała skąpo ubrana kobieta, której pracą było zabawianie swoich klientów, choć była dużo młodsza, a jej uśmiech wymuszony. Facet grał z innymi mężczyznami w pokera, a ja ledwo powstrzymałem się od podejścia do niego i zaciśnięcia palców na jego tętnicy.
CZYTASZ
Lost souls | ZAKOŃCZONE
RomanceBessie nigdy nie chciała aby ktoś sterował jej życiem. Chciała bym królową własnego losu. Nie bała się wyrażać własnego zdania, nawet kiedy wypadało się zamknąć i nie raz poniosła tego konsekwencję. Kochała swoje własne towarzystwo, była otoczona lu...