9. Oczy pełne gwiazd

108 7 5
                                    

Bessie

Matka nawet nie chciała słychać o tym, że nie chcę spotykać się z jakimś starym zboczeńcem. Tata wciąż nie wrócił, a ja nie chciałam mu przeszkadzać, chociaż potrzebowałam go tutaj, w domu. Nie zamierzałam nigdzie iść i odkąd wróciłam ze szkoły na zmianę płakałam, kłóciłam się z matką i zastanawiałam dlaczego Casa od dwóch dni nie było w szkole.

Krzyki moje i Sary, mojej rodzicielki, słyszała zapewne cała ulica, ale nie obchodziło mnie to, bo wszyscy i tak udawali, że są przykładną rodzinką z sąsiedztwa. Kobieta była głucha na moje prośby, słowa i podniesiony głos, a nawet na moje łzy, za które potem plułam sobie w twarz, bo nienawidziłam przy niej płakać. Miała głęboko w dupie nie tylko to, że nie mam ochoty się z nikim spotykać, ale też to, że taka sytuacja nie powinna mieć w ogóle miejsca, bo do cholery, ja miałam siedemnaście lat, a on prawie pięćdziesiąt.

Głowę zaprzątał mi też Jones i nijak nie chciał z niej wyleźć. Miałam dość zastanawiania się co z nim, a swoimi wiadomościami, przez które parę razy wzięto mnie do tablicy, pogarszał sprawę. Z jednej strony chciałam kazać mu się pierdolić, a z drugiej te nasze przekomarzanki poprawiały mi humor. I to, że.. martwił się o mnie. Nie do końca wiedziałam, jak mam to interpretować, ale zrobiło mi się jakoś miło, kiedy mój mózg to przyjął do wiadomości. Wcale nie musiał po mnie przyjeżdżać, a jednak zrobił to i wyciągnął mnie z aresztu, a w dodatku, to wszystko było dla właśnie dla mnie. Miałam mieszane uczucia, bo chwilę później znów był chujem, ale czułam, że kamień spadł mi z serca, kiedy powiedziałam mu o swoich problemach. 

Następnego dnia stwierdziłam, że byłam zwyczajnie głupia, chociaż chłopak już nie wracał do tematu.

Mimo moich twardych postanowień, że spotkanie z mężczyzną się nie odbędzie, czułam presję ze strony Sary i przeczuwałam, że mogłabym jej w końcu ulec dla świętego spokoju. Dla odwrócenia swojej uwagi od siedzących mi w głowie słów matki i samego Casimira, postanowiłam spędzić wieczór z książką. Jeszcze nie wiedziałam jak rozwiązać swój problem, ale stwierdziłam, że schowanie się za okładką lektury będzie dobrym pomysłem. Brakowało mi intymnych momentów w życiu, dlatego nadrabiałam to książkami. Mój wybór padł na Korepetyrora, bo tam z pewnością pikanterii nie brakowało. Napięcie seksualne między bohaterami tak na mnie wpłynęło, że sama musiałam to poczuć. 

Odłożyłam książkę na bok i ściągnęłam bluzkę, bo zrobiło mi się niesamowicie gorąco. Pozostałam w czarnym, koronkowym staniku i leginsach. Wsunęłam dłoń pod gumkę materiału dolnej części garderoby, a palce drugiej zaciskałam na piersi. W głowie miałam obrazy młodziutkiej Isy i Jasona Hogana, na którego wyobrażenie robiło mi się morko. Pocierałam najbardziej wrażliwy punkt u kobiet opuszkami palców, a po moim ciele rozchodziła się relaksująca przyjemność. Wolną dłonią sunęłam przez szyję aż do brzucha, ściskając też sutki między palcami. Przyjemnie bolały. Najpierw wsunęłam w siebie jeden palec, a kiedy czułam, że to niewystarczająco, dołożyłam drugi. Zagięłam je nieco, dla lepszego odczucia, i poruszałam nimi, to w górę, to w dół, pocierającym przy tym guziczek. Rytmicznie przyspieszałam swoje ruchy, czując w dole brzucha kumulujące się pożądanie. 

Głowę coraz mocniej wciskałam w poduszki, a klatka unosiła się i opadała w szybkim tempie przez przyspieszony oddech. Pod przymkniętymi powiekami widziałam Hogana i wyobrażałam sobie siebie na miejscu Isabelli. W głowie mi szumiało, a plecy powoli wyginałam w coraz większy łuk, czując nadchodzące spełnienie. 

Puk, puk.

Czułam jak mokra jest moja dłoń w spodniach, a ja ledwo nadążałam z oddychaniem. Mięśnie w całym ciele zaczynały się spinać. Rozchyliłam wargi, a postać w mojej głowie niespodziewanie z prokuratora zmieniła się w czarnowłosego chłopaka z takimi samymi tęczówkami. Zmarszczyłam brwi i będąc w szoku z powodu własnych myśli, natychmiast otworzyłam oczy.

Lost souls | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz