15. Słowa pijanego to myśli trzeźwego

110 6 2
                                    

Bessie

Siedziałam na podgrzewanych płytkach w łazience ponad godzinę, zastanawiając się jak przetrwam najbliższe dni. Najrozsądniejszym rozwiązaniem było jeszcze raz zwrócić się do naszej opiekunki i wyjaśnić jej jak wygląda sytuacja, jednak coś mnie powstrzymywało. Byłam głupia, ale nie chciałam narobić Jonesowi problemów, nawet jeśli mnie krzywdził. Może robiłam to dla Gianny, a może dla.. nie, robiłam to dla świętego spokoju, bo taka prośba wywołałaby zamieszanie, a ja już i tak żyłam w istnym chaosie. Po prostu liczyłam, że taka sytuacja więcej się nie powtórzy. Naiwnie miałam nadzieję, że w chłopaku kryje się dobro, ale zostało przysłonięte złością.

Wyszłam z pomieszczenia, a bruneta nigdzie nie było. Dochodziła północ, a on gdzieś zniknął. Wciąż znajdował się tu jego bagaż, ale chłopak wychodząc, nie zabrał ze sobą karty do drzwi. Byłam kretynką, bo Cas ranił mnie, a ja martwiłam się co z nim, kiedy nie wrócił po kolejnej godzinie. Po ostudzeniu targających mną emocji, na pierwszy plan wysuwała się złość na samą siebie, za to, że okazałam przy nim słabość. Po zerwaniu obiecałam sobie, że nie pozwolę sobie na strach ani żadne inne emocje przy drugiej osobie. Będę silna i poradzę sobie sama.

Sprawdzałam telefon średnio co piętnaście minut, czy aby na pewno nie dostałam żadnej nowej wiadomości od Casimira. Ale w sumie czego ja się spodziewałam? Że napiszę mi gdzie jest, co i z kim robi, jakbym co najmniej była jego matką? Przecież się nienawidziliśmy. Mimo to, nie chciałam aby stało mu się coś złego, tylko dlatego, że miał w sobie za dużo negatywnych uczuć. Tylko tyle. I aż tyle.

Nie mogłam zasnąć, chociaż wiedziałam, że potrzebuję energii na jutrzejsze wykłady. Kręciłam się w łóżku, a cyferblat zegarka pokazywał wpół do drugiej. Cas wciąż nie wracał, jednak wierzyłam, że jest dorosły i potrafi o siebie zadbać. Oboje mieliśmy wybuchowe i silne charaktery, więc chyba potrzebowaliśmy tej przestrzeni, lecz świadomość, że tuła się gdzieś po obcym mieście i tłumi w sobie tą złość, napawała mnie niepokojem.

Po raz kolejny sprawdziłam aparat, ale nie dostrzegłam żadnych zmian w powiadomieniach. Nie dawał znaku życia od prawie siedmiu godzin. Zachowywał się dziecinnie, uciekając od problemu, zamiast zwyczajnie porozmawiać. Ja też nie wykazałam się dojrzałością, rzucając się na niego, ale nienawidziłam tego, że tylko jego słowa potrafiły tak mocno na mnie działać. Może i nie byliśmy przyjaciółmi, ale jego oskarżenia mnie zabolały. Nie ufał mi, co rozumiałam, ale nawet nie spróbował dowiedzieć się jak cała sytuacja z Millerem wygląda z mojej strony.

Rozdrażniona dochodzącymi z korytarza odgłosami sprzeczki, rozchyliłam powieki. Nie było opcji, że dzisiaj zasnę. Nie mogłam zrozumieć ani słowa, ale słyszałam, że jakaś kobieta używa podniesionego głosu, a zaraz po niej robi to mężczyzna. Wykłócali się o coś z osobą trzecią, nie dając mi spać. Te dźwięki były tak irytujące, że postanowiła zobaczyć co się dzieje. Wydostałam się spod ciepłej kołdry i wyszłam na zewnątrz, a tak zastałam totalnie zajebanego Jonesa, który ledwo stał na nogach i próbował wejść do pokoju obok. Zdębiałam.

- Muszę..uszę wejść, wy-ytłumaczyć. Ta dziewczyna.. – czknął, podpierając się ściany.

- Człowieku, o kim ty mówisz?! Tłumaczę Ci, że nie ma tu żadnej dziewczyny. – mówił facet w granatowym szlafroku. Przyglądałam się temu, zastanawiając się, czy powinnam uświadomić bruneta, że pomylił pokoje i mu pomóc, czy pozwolić aby zajęła się nim ochrona hotelu.

- Nie, ona tam jes.. – upierał się, chwiejąc na nogach. – Pan nie rozumie. Czemu nie mog-ę z nią po-orozmawiać? – bełkotał.

- Słuchaj gówniarzu, wynoś się stąd albo wezwę ochronę. – mężczyzna zacisnął pięści na jego koszulce. Wzrok Casa był kompletnie rozbiegany i zamglony. Musiał naprawdę dużo wypić. Stwierdziłam, że to odpowiedni moment, aby zabrać go do naszego pokoju.

Lost souls | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz