27. Nawet swojej dziewczynie?

160 5 0
                                    

Nadszedł dzień urodzin Cartera i Carsona, wczoraj obgadałam plan imprezy z resztą, moim zadaniem jest zająć chłopaków i przywieźć ich na imprezę, gdzie reszta będzie przygotowywać wszystko na imprezę. Obecnie była dziesiąta, a chłopcy jeszcze spali więc to był czas by ich obudzić. Usiadłam okrakiem na ich udach i pocałowałam ich oboje w usta.

- Chłopaki - odezwałam się, oboje mruknęli, ale się nie obudzili, przewróciłam oczami. Przejechałam paznokciami po ich nagich klatkach piersiowych, Carson otworzył oczy, jest jeden sukces.

- Czemu nas budzisz? - jęknął przeciągle kładąc dłoń ma moim biodrze.

- Bo jest dziesiąta i są wasze urodziny i możesz mi pomóc dobudzić Cartera? - zapytałam.

- Jak dasz mi buziaka - przewróciłam oczami i go pocałowałam, Carson pogłębił pocałunek kładąc drugą dłoń na moim karku, poczułam pieczenie na pośladku, odsunęłam się.

- Za co to? - zapytałam z wyrzutem.

- Za przewracanie oczami - prychnęłam.

- Musisz się tak wiercić? - zapytał Carter zaspanym głosem, uśmiechnęłam się.

- Wszystkiego najlepszego chłopcy - powiedziałam.

- Dziękuje, a teraz idziemy spać - mruknął Carter i przyciągnął mnie do siebie tak, że leżałam na nim, spojrzałam na Carsona, a on się tylko zaśmiał.

- Jak chcesz mnie udusić to zrób to precyzyjniej - powiedziałam.

- Walnięta jesteś - powiedział.

- Ja wiem, że masz urodziny, ale nie musisz mnie obrażać - oznajmiłam.

- Dokładnie ja mam je za tydzień - przewróciłam oczami zirytowana.

- Czepiasz się co rok, ustaliliśmy, że mamy je razem - powiedział Carson.

- Tak wiem, ale lubię cię wkurzać - oznajmił Carter.

- Wasze dwudzieste pierwsze urodziny, jak mnie zaraz poprawisz to dostaniesz - zwróciłam się do Cartera, zaśmiał się.

- Już się tak nie denerwuj kochanie, w tym roku kończymy akademik - jęknęłam żałośnie.

- Mi zostały jeszcze dwa lata - oznajmiłam.

- My mamy egzamin, w cale się z tego nie cieszę - powiedział Carson.

- Ty? Ty wszystko umiesz - powiedziałam.

- Ze mną będzie gorzej - oznajmił Carter, pogłaskałam go po policzku.

- Przecież masz dobre oceny - powiedziałam.

- No mam, ale jakby nie Carson to bym oblewał - wyznał.

- Wcale nie, może i coś umiem, ale stres mnie zżera jak cholera - powiedział, złapał mnie za rękę i posadził na swoich kolanach przytulając mnie do siebie, złożyłam pocałunek na jego szczęce.

- To zrozumiałe, ale macie egzaminy dopiero za dwa miesiące - oznajmiłam.

- Tylko dwa miesiące, wierz nie myślimy teraz o nauce - powiedział Carter.

- Dacie radę, a teraz wstawajcie na śniadanie - oznajmiłam.

- Jest prawie jedenasta - oznajmił Carson.

- To już załatwiłam, zrobili wyjątek dla was i jeszcze zjecie śniadanie - wyjaśniłam.

- Jesteś niemożliwa - powiedział Carter, wzruszyłam ramionami z uśmiechem.

- To już wiemy - oznajmiłam i wstałam.

- Po śniadaniu, oglądamy filmy i o szesnastej macie być gotowi i stać przed akademikiem - dodałam ubierając bluzę.

You are our princessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz