44. Jesteś uroczy

119 4 0
                                    

- Chłopaki wstawajcie - westchnęłam zmęczona, była już dziesiąta i mielibyśmy już być w drodze do akademika, ale chłopaki nie chcą wstać co dla mnie było dziwne, bo położyliśmy się spać dość wcześnie.

- Daj nam żyć kobieto - mruknął Carter, prychnęłam.

- Ustalaliśmy, że jedziemy o dziesiątej, wy nie wstajecie - oznajmiłam.

- Wcale nie graliśmy z Carterem o drugiej w nocy jak się obudziliśmy do siódmej rano, wcale - oznajmiał Carson, no i wszystko jasne.

- Naprawdę? - spojrzałam na nich z politowaniem.

- No tak wyszło kochanie - powiedział Carter.

- Wstawajcie, śniadanie macie na stole, macie pięć minut - powiedziałam i wyszłam z pokoju, zeszłam na dół i poszłam do kuchni trochę po sobie posprzątać. Po pięciu minutach w końcu chłopaki zeszli, usiedli przy stole i zaczęli jeść.

- A ty? - zapytał Carson.

- Ja już jadłam - oznajmiłam. Chłopaki zjedli, umyłam naczynia i w końcu mogliśmy pojechać już do akademika. Wyszliśmy z domu, zamknęłam drzwi na klucz i poszliśmy do samochodu.

***

Kiedy wróciliśmy do akademika, chłopaki wrócili do pokoju, a ja poszłam szukać Sadie i Sawyer. Po chwili znalazłam Sawyer, ale nie w miłej sytuacji.

- Ale ja nie chcę się już tobą przyjaźnić - powiedziała Sawyer, oparłam się o ścianę przyglądając się.

- Słuchaj beze mnie jesteś nikim i nie znajdziesz sobie innych przyjaciół - powiedziała Maxine, prychnęłam.

- Nie jesteś pępkiem świata Max - oznajmiła, postanowiłam im przeszkodzić.

- Hej Sawyer szukałam cię, chciałam z tobą pogadać jak ci idzie z Macusem? - zapytałam.

- Od kiedy znowu się z nami przyjaźnisz? - zapytała Max.

- Nie przyjaźnię się z tobą tylko z Sawyer - oznajmiłam.

- Może w końcu pora na to byś przestała zachowywać się jak ta najważniejsza bo stracisz wszystkich - powiedziała Sawyer, złapała mnie za rękę i pociągnęła w inną stronę.

- Jestem z ciebie dumna - oznajmiłam.

- Dzięki, w końcu miałam odwagę by się jej postawić, to fajne uczucie - powiedziała, zaśmiałam się.

- To prawda - oznajmiłam.

- Gdzie pojechaliście? Asher wasz szukał - westchnęłam.

- Siostra Cartera chciała z nim pogadać, nie dogadują się, ale pojechaliśmy do jego rodziców. Mama Cartera powiedziała jej o naszym związku co jej się nie spodobało, powiedziała, że jego była była lepsza bo przynajmniej nie ubierała się jak dziwka - wzruszyłam ramionami.

- Przecież ty się ubierasz normalnie - oburzyła się.

- Marina zawsze za mną nie przepadała, Carson się wkurwił, Carter jeszcze bardziej. Pojechaliśmy spać do moich rodziców bo nie opłacało się nam już wracać  do domu no i przed chwilą przyjechaliśmy - wyjaśniłam.

- Pojebane - powiedziała.

- A tak swoją drogą to co z Marcusem? - zapytałam.

- Porozmawialiśmy no i stwierdziliśmy, że możemy spróbować, ale nie będziemy się śpieszyć - uśmiechnęła się szeroko.

- To się cieszę, wracam do chłopaków i trzymam za was kciuki - oznajmiłam.

- Dziękuje - przytuliłam ją i odeszłam od niej, poszłam do pokoju. Kiedy weszłam zobaczyłam chłopaków siedzących na łóżku uczących się.

- To niespodziewany widok - oznajmiłam i usiadłam na łóżku.

- Nienawidzę tego gówna - Carter zamknął książkę i rzucił na podłogę.

- Musisz się pouczyć na egzamin - podniosłam książkę i położyłam ją na łóżku. 

- Nie mam do tego głowy - przewróciłam oczami, usiadłam na nim okrakiem i wpiłam mu się w usta, pociągnął mnie za włosy i przeszedł ustami na moją szyję.

- I to ma mu niby pomóc się czegokolwiek na uczyć? - zapytał Carson.

- Nie wiem, ale się wkurzał więc chciałam go uspokoić - wzruszyłam ramionami.

- Moglibyśmy porobić coś fajniejszego - powiedział Carter i złapał mnie kładąc na łóżku, zawisnął nade mną.

- Carter musimy się uczyć - powiedział Carson.

- No weź nie daj się prosić - powiedział do Carsona i złapał go za za kark całując go w usta. 

- Dobra - ściągnął koszulkę rzucając ją na podłogę, zaśmiałam się.

- No i to mój urok osobisty - powiedział Carter.

- Tak kochanie to to - oznajmiłam, przewrócił oczami i ściągnął swój podkoszulek rzucając go na podłogę. Wpił mi się w usta ściągając moją bluzkę, odpiął mój stanik i przeniósł usta na moje piersi, złapałam Carsona za kark i przyciągnęłam go do pocałunku. Carter przejechał językiem wokół moich piersi zjechał w dół i przejeżdżając językiem wokół mojego pępka, odchyliłam głowę i jęknęłam cicho z przyjemności.

- Przesuń się - powiedział Carson do Cartera ten przewrócił oczami i przesunął się rozkładając moje nogi usadawiając się między nimi, a Carson skupił się na mojej szyi skubiąc powoli moją skórę doprowadzając mnie do szaleństwa. Carter przejechał dłonią po moim udzie rozpiął guzik od moich spodni zsunął je razem z bielizną, ściągnął resztę swoich ubrań, Carson podał mu prezerwatywę, Carter ją założył. Złożył pocałunek na moim brzuchu i na mnie spojrzał, uśmiechnął się chytrze i wbił się we mnie, jęknęłam, Carson pocałował mnie  usta uciszając moje jęk. Carter od razu przyśpieszył tempo, czując nadchodzące spełnienie wygięłam plecy w łuk.

- Potrzebowałem tego - wydyszał Carter, wyszedł ze mnie, wyrzucił prezerwatywę i położył się przykrywając nas kołdrą.

- Rozbieraj się - powiedział Carter do Carsona, zaśmiałam się. Carson parsknął śmiechem, ale zrobił to co powiedział Carter i położył się pod kołdrą.

- Teraz powinniśmy się uczyć - powiedział Carson.

- Później - mruknął Carter.

- Jesteś strasznie przylepny ostatnio - powiedziałam kiedy przyciągnął mnie i Carsona do siebie tak, że leżeliśmy na jego klatce piersiowej.

- Tak jakoś - wzruszył ramionami.

- Może być - powiedział Carson, Carter się zaśmiał, ale nie był to radosny śmiech tylko wymuszony, wymieniałam znaczące spojrzenie z Carsonem i spojrzeliśmy na Cartera.

- Co się stało? - zapytałam.

- A co się miało stać? - zapytał.

- O czym jeszcze rozmawiałeś z Mariną? - zapytał Carson, a on westchnął.

- Zwyzywała mnie, powiedziała, że nie chcę by Aurora się ze mną spotykała bo będę mieć na nią zły wpływ, a ja powiedziałem, że chyba jestem jedynakiem bo nie mam już siostry - odpowiedział, spojrzałam na niego współczująco.

- Nie może zabronić ci spotykać się z Aurorą - powiedział Carson.

- W sumie to może, nie rozumie, że teraz jestem szczęśliwy, no trudno. Mam w dupie to co ona myśli, nigdy się z nią nie dogadywałem i to raczej się już nie stanie. Liczy się tylko dla mnie to, że rodzice to akceptują i nasi przyjaciele, innych mam w dupie - oznajmił.

- Jesteś uroczy - powiedziałam, zaśmiał się, ale tym razem to było szczere.

- No może trochę - przyznał, zaśmiałam się razem z Carsonem.

You are our princessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz